Znany szef kuchni pokazał, jak będą wyglądać restauracje po pandemii. To przygnębiający widok

Andrzej Chojnowski
Zniknęła większość stolików. Pojawiły się plastikowe przegrody między krzesłami, część miejsc siedzących usunięto. Restauracje i kawiarnie, które wróciły do życia po pandemii, w dużym stopniu nie przypominają tych z czasów przed atakiem koronawirusa.
Fot: Zakaria Zayane/Unsplash
Tego pana możecie kojarzyć, to jeden z najbardziej znanych szefów kuchni na świecie. David Chang stworzył sieć restauracji Momofuku, jest też twórcą i gospodarzem serialu dokumentalnego "Ugy Delicious" na Netflixie. Ogólnie rzecz biorąc, zna się na kuchni.
David jest nowojorczykiem koreańskiego pochodzenia. Jego rodzinne miasto zostało szczególnie dotknięte przez pandemię, według danych z 30 kwietnia, zakażonych jest ponad 160 tysięcy osób, zmarło 13 tysięcy.

Sytuacja w Nowym Jorku jest jeszcze daleka od normalności. Są jednak regiony na świecie, w których normalność powoli się pojawia. Dotyczy to przede wszystkim Azji, tam pandemia zaczęła się najwcześniej i to właśnie państwa tego regionu jak na razie najlepiej sobie z nią radzą.


Ponieważ odmrażanie gospodarek na Tajwanie, w Korei, Hongkongu czy Singapurze postępuje najszybciej, David Chang postanowił sprawdzić, jak wyglądają restauracje w czasach po pandemii. Poprosił więc na Twitterze osoby z tego regionu, by podzieliły się zdjęciami tego, w jaki sposób gastronomia przystosowała się do wymogów społecznego dystansowania i wymogów bezpieczeństwa w czasach "nowej normalności". Chang pytał między innymi o to, jak wyglądają restauracje, jak ustawione są stoliki, czy obsługa nosi stroje ochronne i jakie środki ochrony stosują pracownicy w kuchni.

W odpowiedzi dostał dziesiątki zdjęć i wpisów. Obrazek nie napawa radością, ale jest zarazem dobrym przykładem tego, jak może wyglądać przyszłość także polskiej gastronomii. Są dwie strony medalu, z jednej, restauracje w Azji znowu działają, i to pozytywna wiadomość. Z drugiej, bardzo się zmieniły.

W Shenzhen, chińskim mieście przylegającym do Hongkongu, po otwarciu restauracji wprowadzono surowe zasady dotyczące przestrzegania nowych przepisów. Na przykład:

"Wszyscy klienci muszą nosić maski, wolno je zdjąć tuż przed jedzeniem lub piciem, po skończeniu posiłku trzeba je natychmiast założyć ponownie. Nie wolno wstawać od stolika bez maseczki".

"Liczba gości nie powinna przekraczać 50 procent dotychczasowej liczby".

"Kolejni goście mogą zajmować miejsca przy stolikach z uwzględnieniem 10-minutowych odstępów i zdezynfekowaniu stolika i krzeseł po poprzednich gościach".

"Goście muszą siedzieć od siebie w odstępach minimum metra, w fast-foodach, w których stoliki są małe, może siedzieć przy nich tylko jedna osoba". W jednej z restauracji w Tajpej, stolicy Tajwanu, pojawiły się takie przegrody z pleksi. Podobne instalowane są też w tajwańskich Starbucksach. W jednej z pekińskich restauracji usunięto większość stolików, by zapewnić odpowiednią odległość między gośćmi. Efekt? Knajpa wygląda jak opustoszała.
W Pekinie posiłki w restauracji rozwożą "roboty". W Szanghaju goście restauracji muszą przejść dezynfekcję rąk i ubrania.
W jednym ze Starbucksów w Hongkongu większość stolików zagrodzono taśmą. W Polsce restauracje nadal pozostają zamknięte, mogą sprzedawać jedzenie jedynie na wynos. Zgodnie z rządowym planem odmrażania gospodarki, mają zostać otwarte w etapie trzecim, jego terminu na razie nie podano, ale można założyć, że będzie to druga połowa maja.