Zawsze mieliśmy za mało czasu dla dzieci. Teraz wreszcie jest go pod dostatkiem. Co z nim robimy?
W Polsce 100 procent dzieci w wieku szkolnym i przedszkolnym za chwilę skończy pierwszy miesiąc edukacji zdalnej. Według statystyk UNESCO, na świecie 9 na 10 dzieci w wieku szkolnym ma teraz wolne. Zajęcia odwołano w 185 państwach. Powód? Pandemia.
Co z tym robimy? Zaczęliśmy od hejtu na Librusa i inne dzienniki elektroniczne, potem przyszedł hejt na telewizję publiczną za żenujące przygotowanie programów edukacyjnych.
Zapominamy o czymś, co jest najważniejsze: rodzice zawsze z tęsknotą lubią mówić o "Quality Time", mitycznym "wartościowym czasie" spędzanym z dziećmi.
Dotąd głównie brakowało nam na to czasu. Wyobrażaliśmy sobie, że gdybyśmy mniej czasu poświęcali na pracę, stanie w korkach, na załatwianie spraw i rozmaite zajęcia, gdyby nie to wszystko, siedzielibyśmy po prostu z dziećmi, bawiąc się i rozmawiając.
Ten moment niespodziewanie nadszedł. Z powodu kwarantanny wolno nam tylko siedzieć w domu, wyjść po zakupy i na spacer z psem. Jakie mamy wytłumaczenie, żeby nie spędzać wartościowego czasu z dziećmi? Żadne.
Oczywiście, ktoś może stwierdzić, że kwarantanna odebrała nam wolność, bo nie wolno biegać ani jeździć na rowerze, nie można też pójść na plac zabaw.
Możemy słusznie denerwować się, że izolacja potęguje nasze lęki i grozi depresją. To prawda. Nie bądźmy jednak aż takimi egoistami. Miejmy świadomość, że ta pandemia odciśnie się także w pamięci dzieci.
Co zapamiętają? Ojca, który gra całymi dniami w grę? Ojca, który zamyka się w pokoju i jedynie pracuje? Czy może ojca, który bawi się z nimi, dużo rozmawia i jest obecny w ich życiu?
Dla wielu dzieci ta kwarantanna to koszmarny okres. Myślę o dzieciach z rodzin przemocowych, które nagle znalazły się w sytuacji bez wyjścia. Zostały zamknięte w domach z ludźmi, którzy maltretują je psychicznie lub fizycznie. Dla nich ten czas jest koszmarem.
Dla tych, które żyją w mniej lub bardziej szczęśliwych rodzinach, kwarantanna powinna być szczęśliwym okresem, z którego, oprócz konieczności noszenia maseczek i braku szkoły, zapamiętają one, że spędziły dużo czasu z rodzicami i było fajnie.
To nie jest wielki wysiłek, ale nie twierdzę też, że to łatwe. Każdy musi podejść do sprawy po swojemu i znaleźć własny sposób na to, jak poukładać sprawy tak, żeby wszyscy byli zadowoleni.
Warto też spojrzeć na kwarantannę i "lockdown" z innej perspektywy. Szkoły nie ma w ponad 180 państwach na świecie. W wielu krajach nie ma też edukacji zdalnej, e-dzienników, lekcji na laptopach, zajęć dodatkowych online czy wideokonferencji z nauczycielami. Nie ma nawet telewizji edukacyjnej.
Gdy my martwimy się, że nasze pociechy za dużo czasu spędzają na graniu w gry czy gapieniu się w telefon, większość dzieci na świecie w tej chwili zapewne pracuje, tracąc przy okazji dzieciństwo, które zapewniała im edukacja.
Pomyślcie o tym. A kiedy to wszystko się już skończy, nie zapomnijcie o tym, by wspomóc finansowo UNICEF. Jeśli czegoś uczy nas ten okropny czas pandemii, to na pewno tego, że nie warto być egoistą.