"Zostaliśmy ze sobą dla dobra dziecka". Najgorszy z kompromisów w życiu mężczyzny? Niekoniecznie

Kacper Peresada
Moim zdaniem większość dzieci zdaje sobie sprawę, że ich rodzice udają rodzinne szczęście przed nimi – mówi mi Michał. Był z żoną do momentu, gdy ich córka zdała maturę, choć oboje już pięć lat wcześniej zdali sobie sprawę, że ich związek nie ma sensu.
Fot: Priscilla Du Preez/Unsplash
– Dzieci znają swoich rodziców i szybko dostrzegają, czy są szczęśliwi, czy nie – dodaje Michał. Według niego ciągłe kłótnie, do których dochodziło między nim a żoną miały fatalny wpływ na ich córkę.

Starali się przed nią ukrywać własne problemy, ale nie było to łatwe. – Moja relacja z córką w pewnym momencie stała się tragiczna. Ona zdawała sobie sprawę, że coś jest nie tak, ale najgorsze, że ja czułem się źle we własnym domu, więc byłem dla niej nieprzyjemny.

Od kiedy się rozwiedli, sytuacja wygląda lepiej. – Widzę, że skrzywdziliśmy naszą córkę i jeśli mam być szczery nie wiem, czy kiedykolwiek uda nam się odbudować tę relację – podkreśla. Wspólnie z byłą żoną starają się, aby ich córka zrozumiała, że rodzice czasami popełniają błędy, ale warto im wybaczać.


Czytaj też: "Jest prawniczką od rozwodów, widziała już prawie wszystko. "Wystarczy udowodnić 1 procent winy"

– Gdybym mógł jeszcze raz decydować to rozstalibyśmy się kilka lat wcześniej. Nie czekałbym, starałbym się zrobić wszystko, aby nasza córka miała dwoje kochających ją rodziców, którzy po prostu nie potrafią dłużej żyć wspólnie – podkreśla.

Piotr, mój drugi rozmówca ma trochę inne zdanie. Według niego dzieci nie zawsze zdają sobie sprawę, co się dzieje w małżeństwie rodziców. – W moim przypadku było tak, że ja i moja siostra domyślaliśmy się, że jest źle, ale mój młodszy brat nie miał pojęcia – opowiada Piotr. Gdy cała trójka stała się pełnoletnia, rodzice Piotra postanowili porozmawiać z nimi.

– Wyjaśnili nam, że planowali rozwód od dawna – mówi. – Ja i siostra przyjęliśmy to spokojnie, ale mój brat nie umiał sobie z tym poradzić. Efekt jest taki, że my utrzymujemy z rodzicami jako poprawny kontakt, ale on się do nich nie odzywa. Nie potrafi im zaufać, bo czuje, jakby go oszukiwali przez całe życie.

Nieszczęśliwe małżeństwo czy szczęśliwy rozwód?

Jeśli jest jakiś powód, aby walczyć o naprawę małżeństwa, to są nim dzieci. Badania doktor Judith Wallerstein wykazały, że dla rozwoju dziecka lepsze jest wychowanie z obojgiem rodziców, nawet jeśli się nie kochają niż sytuacja, w której dzieckiem zajmuje się dwójka szczęśliwych rozwodników. Oczywiście, jeśli rodzice, mimo sporów, umieją się dogadywać.

Zdaniem badaczki, jeśli rodzice umieją ze sobą współpracować to, nawet jeśli są nieszczęśliwi w związku, będą mieli lepszy wpływ na dzieci niż gdyby się rozstali. Wallerstein stwierdza w swojej książce "The Unexpected Legacy of Divorce": nawet najlepszy rozwód nie będzie w stanie dorównać dobrze zarządzanemu małżeństwu bez miłości.

Problemem jednak jest umiejętność utrzymania cywilizowanego związku w momencie, gdy dwójka osób tworzy jedynie partnerstwo wychowawcze. – Zostaliśmy ze sobą, mimo że naprawdę mieliśmy siebie dość. Nie chcieliśmy skrzywdzić naszego syna – opowiada Kacper. Nie dawali rady ze sobą wytrzymać. Kłócili się często, nie mogli na siebie patrzeć, wspólne rodzinne obiady były koszmarem.

– Oczywiście, że trzeba próbować naprawiać związek, ale dochodzisz do momentu, gdy widzisz, że to nie ma sensu – dodaje Kacper. Miał świadomość, że ich nieszczęście krzywdzi syna i w końcu zdecydował się rozstać z żoną.

– Nadal jej nie znoszę. Ledwo możemy ze sobą rozmawiać, ale przynajmniej gdy zajmuję się synem i jesteśmy sami, to skupiam się tylko na nim – opowiada. Jego syn ma 11 lat i nadal nie radzi sobie z tym, że rodzice się rozstali.

Dziecko widzi emocjonalną pustkę

– Wszyscy chodzimy na terapię – wyjaśnia Kacper. Szukają sposobu, aby ułożyć jakoś życie na nowych zasadach.

– Najgorsza w rezygnacji z rozwodu dla dobra dzieci jest świadomość, że uczysz je życia w nieszczęściu – przyznaje Kacper. Od jakiegoś czasu sam siebie pyta, czy szczęśliwe dzieciństwo ma znaczenie, jeśli dorośli pokazują dzieciom, że za kilkanaście będą głęboko nieszczęśliwe? Jaką naukę można wynieść z nieszczęśliwego domu, jeśli w oczach dziecka naturalnym stanem rzeczy w życiu dorosłych jest przygnębienie?

– Wydaje mi się, że nawet gdybyśmy umieli trzymać nasze emocje na wodzy, to nasz dom byłby po prostu czyśccem – tłumaczy. – Jako rodzic chcesz pokazać dziecku, jak może wyglądać najlepsza wersja życia. Jeśli na co dzień widzi emocjonalną pustkę między dwojgiem partnerów, to jak będzie wyglądało jego życie?

– Jedno jest pewne, rodzice powinni spróbować wszystkiego, aby naprawić swój związek – przekonuje. Uważa, że egoizm to w tym wypadku najgorsze wyjście. Trzeba dać sobie szansę, pójść do psychologa, szczerze porozmawiać, bo szczęście kilku osób jest o wiele ważniejsze niż krótkotrwałe zadowolenie jednej z nich.

– Czasami warto zadać sobie głupie pytanie: czy to nie jest jedynie okres przejściowy? – dodaje Kacper, choć podkreśla, że ma świadomość, iż brzmi to słabo. Tyle że jeśli twój związek ma trwać 30 czy 40 lat to oczywiste, że będą się zdarzały gorsze momenty.

Mogą potrwać miesiąc, ale może też trwać dłużej. – Każdy zna pary, które co jakiś czas ze sobą zrywają. W małżeństwie to nie jest możliwe. Nie ma szansy na chwilę wytchnienia i spojrzenie na sprawę z pewnej perspektywy – mówi.

Prawda jest taka, że nikt lepiej niż rodzice nie zna własnego związku i swoich dzieci. Nie istnieje gotowa recepta, która pomogłaby znaleźć odpowiedź na pytanie, jak może wyglądać najlepsze rozwiązanie w danej sytuacji. Każda osoba, z którą rozmawiałem, potwierdziła, że decyzja "odejść czy zostać" nigdy nie jest prosta, ale można jedynie zaufać sobie.