Dzisiaj Tłusty Czwartek. To co, dasz dziecku pączusia – albo cztery? Ja nie i wiem, że mam rację

Andrzej Chojnowski
Najpiew uwaga generalna, zamiast wprowadzenia. Parę dni temu pojawiła się informacja, że koncern Unilever, producent między innymi lodów Algida, podjął decyzję, iż nie będzie kierował reklam słodyczy do dzieci poniżej 12. roku życia.
Fot: Kaboompics/Pexels
Chodzi o względy etyczne, dzieci, jak wiadomo, mają nieograniczoną siłę nabywczą, są w stanie wydać tyle, ile rodzice mają nawet nie w portfelu, ale na karcie kredytowej. No i chodzi o odpowiednie nawyki żywieniowe.

Kochamy swoje dzieci, ale wiemy, że to „przemocowe” istoty. Doskonale wiedzą, że przez 90 procent czasu padasz na twarz i marzysz o tym, by mieć święty spokój, a one są sprytne, więc umieją to wykorzystywać, by wymusić na tobie właściwie wszystko.

Decyzja Unilevera jest oczywiście godna pochwały, choć zachodzę w głowę, w jaki sposób ta firma zamierza pilnować tego, by telewizyjnych reklam „przepysznych” (tu wstaw dowolne określenie, które można przypisać lodom z supermarketu) lodów nie oglądały dzieci. Jak dla mnie – misja niemożliwa, ale niech próbują, szanuję.


Czytaj też: "Skrzywdziliśmy naszego syna". Rodzice opowiadają o walce z nadwagą swoich dzieci

Czemu o tym wspominam? Dzisiaj mamy Tłusty Czwartek. To ten dzień, gdy możemy sobie pofolgować i zjeść trochę słodyczy, a potem wziąć dokładkę i powtarzać żenujące suchary o kaloriach, które „idą w cycki/bicki”.

To ten dzień w którym, gdy kupujesz w cukierni jednego pączka, ludzie odsuwają się od ciebie, bo zaczynają podejrzewać, że cierpisz na jakąś chorobę, na przykład na koronawirusa. Bo powinieneś przecież wziąć od razu dwanaście.

Mniejsza z tym. Nie żałuj sobie. Pączek to ok. 400 kalorii, "spalisz" go biegając 5 kilometrów. 4 pączki to już półmaraton, ale przecież i tak miałeś zacząć biegać wiosną, więc może to jest dobra okazja? Jesteś dorosły, wiesz, co robisz.

Chodzi mi o coś innego. Decyzja Unilevera o rezygnacji z adresowania reklam do dzieci niczego nie zmieni, bo za to, że dzieciaki w Polsce należą do najgrubszych w Europie, odpowiadają wyłącznie ich rodzice. To jest nasza rola i nasza odpowiedzialność.

Właśnie dlatego bycie ojcem (matką też) jest takie trudne – ktoś nam nieustannie rzuca kłody pod nogi, a my próbujemy się nie wywalić. Często nie radzimy sobie z własnym życiem, a musimy pamiętać, że wzięliśmy na siebie odpowiedzialność za swoje dzieci, więc nie możemy dać ciała.

Nawet gdyby w bloku reklamowym po dobranocce promowano metaamfetaminę, zadaniem rodziców jest wytłumaczenie dzieciom, że to nic dobrego. Od nas zależy, czy uwierzą. Jeśli zbudowaliśmy autorytet, posłuchają.

Zewsząd atakują komunikaty, które każą dzieciom robić dokładnie coś odwrotnego niż to, co im wpajasz. Powtarzasz im, że nie należy przesadzać ze słodyczami, podczas gdy w reklamach tłumaczą, że wręcz przeciwnie, „nie żałujcie sobie, drogie dziatki”.

Tłumaczysz im, że nie potrzebujecie nowego telewizora, bo ten stary działa bez zarzutu, ale przecież zewsząd atakują je reklamy, z których wynika, że tylko nowy model w technologii miliard–K ma sens, a jeśli go nie masz, to przegrałeś życie.

Robisz im drugie śniadanie do szkoły, a one znoszą to poniżenie w milczeniu, choć uważają, że powinny dostać słodkiego rogala w folii, a zwykłe kanapki są dla przegrywów.

W końcu przychodzi Tłusty Czwartek i oczywiście chcesz być dobrym ojcem, ale zapomniałeś, że wczoraj była przecież tłusta środa, a jutro zapewne będzie tłusty piątek. W życiu współczesnych dzieci każdy dzień to święto pustych kalorii. Jeśli jako rodzic stracisz czujność na chwilę, świat się nad tobą nie zlituje, tylko to wykorzysta.

Tak trudno w Polsce kupić pączka, którego wyprodukowano w uczciwy sposób, ze składników dobrej jakości. W biznesowym sprycie dawno już przegoniliśmy resztę świata i robimy jedzenie ze składników, których na dobrą sprawę nie powinno się brać do ust.

To dotyczy również "pączusiów", od których dzisiaj nie domykają się drzwi w dyskontach. Nie chce mi się latać po mieście i zastanawiać, czy przypadkiem nie kupiłem produktu "pączkopodobnego". Szkoda mi na to czasu.

Jedzenie to jeden z najważniejszych elementów naszego życia, więc nie warto jeść byle czego – i tego trzeba też uczyć dzieci. Jeśli nie pokażesz dobrego przykładu, nikt nie zrobi tego za ciebie. Dlatego dzisiaj pączków nie będzie. Nieważne, że Tłusty Czwartek to „polska tradycja”. Są tradycje dobre i złe. Ta zamieniła się w karykaturę.

A teraz możecie mnie krytykować do woli.