"Miałem ochotę wrzeszczeć". Ojcowie też walczą z depresją, przestańmy udawać, że problemu nie ma

Kacper Peresada
Bycie ojcem nie jest łatwe. Ciągle balansujesz pomiędzy własnymi potrzebami a potrzebami dzieci. To powoduje, że wielu z nas po pewnym czasie się gubi i zaczyna wątpić czy to, co robimy, ma sens.
Fot: Andrea Dibitonto/Unsplash
– Nie ma znaczenia, na co chorujesz, na raka, cukrzycę czy depresję. Twoja choroba będzie miała wpływ na jakość twojego życia i na to, w jaki wychowujesz dzieci – tłumaczy mi Michał. Od kilku lat zmaga się z depresją, ale długo wydawało mu się, że nie ma ona wpływu na jego kontakty z dziećmi. Do czasu.

– Pamiętam dzień, w którym moje dzieci wróciły z ferii – mówi Michał. – Nie widziałem ich od tygodnia. Normalnie byłbym superszczęśliwy, że znowu są ze mną.

Tamtego dnia, gdy jego córka i syn weszli do mieszkania, nawet nie wstał z kanapy. – Nie miałem siły się ruszyć – wspomina. Starał się rozmawiać, słuchał ich opowieści i uśmiechał się, ale tak naprawdę marzył tylko o tym, aby być samemu. Nie chciał być tym, kim był w tym momencie. Nie tylko ojcem, ale po prostu sobą.


Michał nie był smutny, nie chodził o to, że miał zły humor. Nie był też samolubny w postrzeganiu świata. Po prostu cierpi na depresję i właściwie od 20 lat jest w dołku, z niewielkimi przerwami. Sam nie wie, dlaczego. – Miałem dobrą pracę, własne mieszkanie i dzieci, które uwielbiam. Kochałem moją dziewczynę. Okazuje się jednak, że depresja ma w dupie to, czy twoje życie jest udane, czy nie.

Miałem ochotę wrzeszczeć
Dopiero gdy jego problemy psychiczne zaczęły mieć wpływ na rodzinę, Michał postanowił coś z tym zrobić. Pierwszym krokiem było przyznanie się do tego, że ma problem. Wcześniej bał się tej myśli. Czuł, że ludzie zaczną brać go za świra albo uznają, że przesadza.

Do tego z byłą żoną wymieniali się opieką nad dziećmi i obawiał się, że może to doprowadzić do sytuacji, w której straci możliwość współdzielenia opieki.

– Prawda jest taka, że tuż przed powrotem moich dzieci z ferii siedziałem w domu i płakałem. Miałem ochotę coś zniszczyć, wrzeszczeć. Brakowało mi siły.

Nigdy wcześniej nie czuł się w ten sposób, ale w tamtym momencie ledwo się trzymał. – W przeszłości zdarzało się, że chciało mi się płakać, ale tylko tyle. – Tamtego dnia przez godzinę nie potrafiłem opanować płaczu. Zmusiłem się w końcu, aby wstać i ugotować obiad przed powrotem córki i syna. Chciałem się czymś zająć.

Kobieta, która uratowała mi życie
Michał poczuł, że potrzebuje pomocy. I to natychmiast. Bo jeśli nic nie zrobi, jego dzieci w końcu zauważą, że z ojcem coś jest nie tak. W sieci zaczął szukać psychoterapeutów.

– Nie zastanawiałem się, kim są. Czytałem recenzje online i szybko dzwoniłem. Umówiłem się do pierwszej terapeutki, która miała wolny termin. Od tamtej wizyty minęło półtora roku i Michał chodzi do niej co tydzień. – Uratowała mi życie – przyznaje.

– Straciłem kilku przyjaciół, a także moją dziewczynę, ale to chyba dobrze – mówi. Jak twierdzi, dzięki temu dowiedział się, na kim może polegać. Dla tych, którzy go opuścili, był słabym, samolubnym dupkiem, który nie zasługuje na wsparcie.

– Często ich wystawiałem do wiatru. Gdy mnie zapraszali, nie przychodziłem. Byłem negatywny w stosunku do ludzi, bo podświadomie bałem się, że połapią się, kim jestem i jak się czuję, gdy tylko ze mną porozmawiają. Z częścią przyjaciół zachował kontakt i dzięki temu wie, że będzie mógł na nich liczyć już zawsze.

Znowu czuję radość z bycia ojcem
– Jeśli czujesz się źle, ale nie idziesz do terapeuty to tak, jakbyś nie poszedł do lekarza po złamaniu nogi. Nie ma nic wstydliwego w tym, że jesteś chory. Jeśli potrzebujesz lekarza, idź się leczyć – tłumaczy Michał.

Nadal żyjemy w czasach, w których funkcjonują wzorce toksycznej męskości. Chłopcy i mężczyźni wciąż zbyt często słyszą, że powinni "przestać się mazać". Tak mówią nie tylko mężczyźni, ale także kobiety.

– Moja dziewczyna nigdy tego nie przyznała otwarcie, ale wiem, że nie rozumiała tego, jak się czuję. Nie mam do niej pretensji, że mnie zostawiła. Gdybym wcześniej zaczął nad sobą pracować, być może wciąż bylibyśmy razem – mówi Michał.

Wierzy, że umie już radzić sobie z chorobą. Jest w trakcie terapii, przyjmuje leki, a co najważniejsze, bycie ojcem znowu daje mu radość. Żałuje tylko, że ludzie, których kochał, nie mieli trochę więcej cierpliwości.

Rola rodzica jest trudna, ale naprawdę ciężko robi się, gdy musisz jednocześnie radzić sobie z czarnymi myślami. – Czasami wystarczy poklepać po plecach i powiedzieć "jestem z tobą". To może uratować kogoś albo przynajmniej pomoże mu dotrwać do końca dnia – mówi Michał.