"Czasem biorą mnie za dziadka". Gdy zostajesz ojcem po czterdziestce, radości jest tyle, co obaw

Aneta Zabłocka
Ojcostwo po czterdziestce to wyzwanie. Jednym z najważniejszych pytań, które zadają sobie mężczyźni w tym wieku, brzmi: "Czy nie jestem na to za stary?". Mają wygodne życie i przyzwyczajenia, z którymi trudno się rozstać. Dlaczego chcą z tego rezygnować?
Fot: Limor Zellermayer/Unsplash
"Czterdzieści to nowe trzydzieści" - granica wieku, w którym wypada zaczynać życie na nowo, robić tatuaże czy zostawać ojcem, ciągle się przesuwa. Enrique Inglesias przywitał właśnie na świecie swoje 3. dziecko, a ma 45 lat. George Clooney miał 55 lat, gdy został ojcem bliźniaków. Niedawno ojcem został też Radosław Majdan, choć ma już 47 lat.

Według statystyk GUS średni wiek mężczyzn, którzy zostają ojcami po raz pierwszy to 33 lata. W ciągu dekady podniósł się on o 3 lata. Według danych z 2015 roku co jedenasty ojciec (8,5%) był po 40. w momencie przyjścia na świat pierwszego lub kolejnego dziecka. Ciąża to nie kupno samochodu. Rodzice muszą wziąć odpowiedzialność za opiekę, rozwój i edukację dziecka, więc przez kolejne dwie dekady mają zajęcie. Ojciec powinien przynajmniej zakładać, że za te dwadzieścia lat sam nie będzie wymagał intensywnej opieki z uwagi na swój wiek.


Gdy pójdzie na studia, będę już stary
Marek miał 56 lat gdy pierwszy raz został ojcem. Jego partnerka miała wtedy 43 i dorosłe już dzieci z pierwszego małżeństwa.

Ciąża była dla nich niespodzianką i zarazem powodem do obaw. – Przede wszystkim baliśmy się, czy dziecko będzie zdrowe. W tym wieku jakość komórki jajowej i plemników nie jest już najlepsza – mówi.

– Strasznie się cieszyłem, że zostanę ojcem. Z drugiej strony myślałem, że jak syn pójdzie na studia, ja będę stary. I pojawiła się myśl, że moi rodzice, czyli jego dziadkowie mają tylko kilka lat na poznanie mojego dziecka, bo pewnie niebawem umrą – mówi Piotr.

Nikt nie nazywa mnie dziadkiem

Tomek wiódł wygodne życie muzyka, do momentu, gdy poznał 25-letnią Martę. Tego samego roku miało pojawić się ich pierwsze dziecko. Miał wtedy 46 lat i zaczął panikować. – Takiej rewolucji po czterdziestce się nie spodziewałem – opowiada.

– Oczywiście nie dawała mi spokoju myśl, czy nie jestem za stary na bycie ojcem – wspomina. – Ale w ferworze przygotowań na narodziny dziecka zaczęliśmy remontować mieszkanie, zacząłem szukać w pracy dodatkowych zleceń. W głowie znów miałem dwadzieścia parę lat i urządzałem się w Warszawie. Piotr czuje się jak młody bóg. – Pomaga mi to, że jestem łysy, mam brodę i przedramiona w tatuażach, więc trochę sieję strach i nikt nie nazywa mnie "dziadkiem" – mówi.

– To odmładza. Czuję się dekadę lżejszy. Ćwiczę też umysł, bo młody zadaje miliony pytań – żartuje Piotr. – Spotykam całym czas rodziców młodszych ode mnie, na placach zabaw czy w przedszkolu.

– Dzieli nas wiek, ale łączą dzieci w tym samym wieku. To wyrównuje różnice pokoleniowe – tłumaczy Piotr. – Poza tym to jest tak, że dziecko na ciebie nie poczeka. Musisz zdążyć z reakcją, zanim spadnie z huśtawki. Dzięki niemu nabrałem sprawności.

– Odkrywam świat na nowo. Wydawało mi się, że jestem zblazowany życiem singla, a większość ludzi to debile, z którymi nie mam ochoty rozmawiać. Jako ojciec jestem skazany na interakcje z innymi, bo zawsze ktoś do nas zagada – mówi Tomek – O dziwo, niektórzy są całkiem fajni – śmieje się.

Tata jest zajęty
Jednym z największych wyzwań późnego ojcostwa jest porzucenie nawyków, do których przyzwyczaili się przez lata. Dziecko to rewolucja.

– Przed narodzinami córki mocno się wyciszyłem, przestałem koncertować, stałem się domatorem – mówi Tomek – Po pojawieniu się młodej chciałem jej pokazać życie, które kiedyś wiodłem i jednocześnie udowodnić, że nie jestem taki stary. Zapakowaliśmy ją w nosidło i zaliczyliśmy kilka festiwali. Energia, którą dały mi te wycieczki, bardzo mnie odmłodziła mentalnie.

– Najtrudniejsze jest to wstawanie w nocy – przyznaje Piotr. – Wystarczy jedna przerwa w spaniu i rano jestem nie do życia. Gdybym był młodszy, pewnie szybciej bym się regenerował. – Tym, co mi najbardziej dokucza jest moja mała wrażliwość na dzieci – dodaje. – Przeżyłem całe życie praktycznie bez kontaktu z nimi. Myślałem, że gdy będę miał własne, przyjdzie to automatycznie, ale często biorą górę moje przyzwyczajenia i zamiast poświęcić czas dziecku, mówię "tata jest zajęty, później" – opowiada.

Nie zapomniałem, ile mam lat
Dla Marka ojcostwo po pięćdziesiątce okazało się bardzo trudne. – Ciężko mi wykrzesać z siebie energię do zabaw. Niestety, czuję się dziadkiem i, co gorsza, inni mnie tak postrzegają – mówi.

W przedszkolu Mirona, syna Marka, panie przedszkolanki brały go najpierw za dziadka chłopca. – Nie poprawiałem ich, bo było mi trochę wstyd – przyznaje Marek. – Któregoś dnia moja partnerka po prostu powiedziała im, że tata Marek odbierze syna i w ten sposób się zorientowały.

– To nie jest tak, że zapomniałem, ile mam lat. Od czasu do czasu dopada mnie kryzys. Chciałbym, żeby moja córka dorastała szybciej, bo martwię się, czy zdążę wszystko jej pokazać.

Razem z żoną wzięliśmy kredyt na mieszkanie. Oboje mamy świadomość, że w pewnym momencie może zostać w całości na jej głowie, bo mnie zabraknie albo nie będę mógł już pracować – przyznaje Tomek.