"Nie chcę dzieci. Wolę być szczęśliwy". Ludzie, którzy rezygnują z ojcostwa, chcą, by dać im spokój

Kacper Peresada
– Sam fakt, że muszę wyjaśniać ci, dlaczego nie chcę mieć dzieci, jest dla mnie po prostu obraźliwy – oburza się Krzysztof. – Gdy rozmawiasz z ludźmi, którzy postanowili mieć dzieci, nie patrzysz na nich ze zdziwieniem i nie pytasz, dlaczego to robią, prawda?
Fot: Helena Lopes/Pexels
Wiem, co sobie pomyślisz po takim wstępie. Że mój rozmówca jest egoistą. Że pewnie w życiu liczą się dla niego tylko pieniądze. Że ma w dupie ZUS, system emerytalny, solidarność społeczną i że twoje dzieci będą musiały zapracować na emeryturę tego darmozjada.

Może masz rację? A może rację jednak ma on?

Wiele osób żyje w przekonaniu, że najlepsze, co może je spotkać w życiu to narodziny dziecka. W wypadku niektórych jest to prawda, rodzicielstwo stanowi spełnienie ich marzeń, daje im szczęście i poczucie sensu w życiu.

To jednak tylko część prawdy. To, co dla jednych stanowi synonim szczęścia, dla innych jest wizją, z którą dawno się pożegnali i nie zamierzają do niej wracać.


Nie, bo nie

W Polsce dzietność należy do najniższych w Europie. Jesteśmy w ogonie Unii Europejskiej, w tej kategorii wyprzedza nas tylko Słowenia i Litwa. Według danych GUS–u polska para ma średnio 1,435 dziecka. Pod tym względem Polska znajduje się w ogonie światowego zestawienia najmniej dzietnych społeczeństw.

Rzut oka na statystki nie pozostawia złudzeń – Polacy nie chcą mieć dzieci. Jeśli mają, to jedno, maksymalnie dwoje. Wielodzietne rodziny to często efekt wpadki – ktoś miał dwójkę i nie uważał. W wariancie najbardziej zaskakującym – ktoś miał dwójkę, nie uważał i urodziły się bliźniaki.

Możemy oczywiście narzekać na rynek pracy, coraz gorsze szkoły, na drogie mieszkania i niską jakość służby zdrowia. Powodów, dla których wielodzietne rodziny to w Polsce rzadkość, a polskie pary najczęściej decydują się na wychowywanie jedynaczki lub jedynaka, jest wiele.

Sytuacja, gdy ktoś postanawia w ogóle nie mieć dzieci, to zupełnie inna para kaloszy.

Nie ma jednego powodu
– Dzieci kosztują dużo pieniędzy i wymagają ciągłej opieki. Nie mam zamiaru rezygnować z tego, co lubię w życiu tylko po to, by wychowywać jakieś dziecko – podkreśla Krzysztof i dodaje, że jego żona w stu procentach się z nim zgadza.

Dodaje też, że razem ze swoją partnerką wiele godzin przegadali na temat rodzicielstwa. Ostatecznie zdecydowali, że nie chcą być rodzicami. Wyjaśnienie tego ich bliskim nie było łatwe, ale dla Krzysztofa i jego żony ważniejsza jest kariera zawodowa oraz życie towarzyskie. Z obu tych rzeczy nie chcą rezygnować.

Śmiać mi się chce, gdy słyszę argument, że kiedyś pożałuję swojej decyzji. Możliwe, że tak będzie. Możliwe też, że pożałuję każdej decyzji, którą kiedykolwiek podjąłem.

Krzysztof podkreśla, że rzadko kiedy zdarza się, by ludzie byli w stanie uwierzyć, że on i żona nie są zainteresowani posiadaniem potomstwa, więc doszukują się problemów w ich związku. – Wiele osób zakłada, że jesteśmy bezpłodni albo mamy jakieś wady genetyczne, których nie chcemy przekazać kolejnemu pokoleniu. Ewentualnie stwierdzają, że mamy jakieś problemy psychiczne – śmieje się Krzysztof.

W Polsce to się wciąż nie mieści ludziom w głowach. Małżeństwo, które nie chce mieć dzieci? Niemożliwe. Mamy bardzo staromodne spojrzenie na ludzi, którzy decydują się rezygnować z posiadania potomstwa. Wiele osób mierzy innych swoją miarą i zakłada, że posiadanie potomstwa dla każdego powinno być sensem życia. Trudno im zaakceptować, że ktoś może mieć zupełnie inne priorytety.

– Nie ma tak naprawdę jednego "powodu". Po prostu ich nie chcę i już – wyjaśnia mi Kasia. – Nie mam nic przeciwko dzieciom, lubię mojego siostrzeńca i siostrzenicę, ale nigdy nie myślałam, że chciałabym mieć dzieci. Jej chłopak rozumie tę decyzję i nie stara się na nią wpływać, chociaż Kasia twierdzi, że on pewnie nie miałby nic przeciwko byciu ojcem.

– Co jakiś czas pytam go, czy jest pewien, że wciąż chce ze mną być. Na razie nie zmienił zdania – śmieje się Kasia. Podkreśla też, że mimo wszystko łatwiej jest być bezdzietnym facetem niż bezdzietną kobietą. – Oczekiwania wobec 35-letniej kobiety niemal zawsze takie same. Mam już dosyć wyjaśniania, dlaczego jestem, jaka jestem – podkreśla.

Wolę skupić się na tym, co mam
Niedawno przeprowadzone badania wskazują, że grupą, która najbardziej ociąga się z posiadaniem dzieci, są "millenialsi", dzisiejsi trzydziestolatkowie. Powody nietrudno przewidzieć: niestabilność zatrudnienia, brak stabilizacji życiowej, a najkrócej rzecz ujmując – problemy finansowe osób z tego pokolenia.

– Żyjemy w czasach, w których trzeba inwestować w dzieci więcej niż kiedykolwiek – mówi mi Antek. – Gdybyśmy mieli dziecko, musielibyśmy się liczyć z abstrakcyjnie wysokimi wydatkami w ciągu najbliższych 30 lat. Teraz wystarczy mi, że odłożę pieniądze na wakacje – wyjaśnia.

– Znam ludzi, którzy mają dwójkę dzieci. Uczą się w prywatnych szkołach, do tego dochodzą zajęcia dodatkowe, korepetycje, wyjazdy za granicę, oszczędzanie na studia i na mieszkania. To jakieś szaleństwo – rozkłada ręce Antek.

Oburza się jednak, gdy pytam, czy w podejściu "child free" chodzi wyłącznie o pieniądze. Jednak nawet gdyby był bogaty, nie zdecydowałby się na dziecko. – Wolę skupić się na tym, co mam w życiu, na mojej dziewczynie i bliskich znajomych. Gdybym miał dziecko, straciłbym relacje, które napędzają mnie w życiu i które wydają się najważniejsze.

Argument, z którym moi rozmówcy stykają się najczęściej, brzmi: egoiści. Oni są zdania, że to największa bzdura, jaką można powiedzieć ludziom, którzy wybrali bezdzietność. – Gdybym był egoistą, to zrobiłbym sobie dziecko, mimo świadomości, że go nie chce, a potem bym się nim nie przejmował – przekonuje mnie Antek. – Tego typu stwierdzenia są po prostu irracjonalne, bo ludzie chcą ci w ten sposób powiedzieć, że każda decyzja podjęta z myślą o sobie jest egoistyczna, a więc z natury zła.

Nie mam zamiaru rezygnować z tego, co lubię w życiu tylko po to, by wychowywać jakieś dziecko

– Jestem szczęśliwa z tym, co mam. Naprawdę nie widzę żadnego logicznego powodu, dla którego miałabym ryzykować moje szczęście tylko dlatego, że zdaniem niektórych, każda para powinna mieć dzieci – mówi Kasia. – Na świecie są miliardy ludzi, a i tak wszyscy umrzemy w ciągu stu lat. Nie widzę powodu, dla którego miałabym kiedykolwiek zmienić zdanie. Lubię dzieci, ale nie chce ich mieć.

– Śmiać mi się chce, gdy słyszę argument, że kiedyś pożałuję swojej decyzji – kończy Krzysztof. – Możliwe, że tak będzie, kto wie. Możliwe też, że pożałuję każdej decyzji, którą kiedykolwiek podjąłem.

Prawdopodobnie nie będę żałował, co tam, niech inni myślą, że na starość będę płakał w samotności. Na razie jestem szczęśliwy i nie mam zamiaru rezygnować ze swojego szczęścia.