Małżeństwo to najważniejsza decyzja w twoim życiu. Lepiej się wycofaj, zanim zmarnujesz sobie życie

Aneta Zabłocka
Wieczór kawalerski był udany, kaca będziesz pamiętał do emerytury, przed tobą uroczysta przysięga wierności. Czekałeś na tę chwilę, ale w głowie wciąż kołacze się jedna myśl. Nie, nie ta z cyklu: "obym nie pomylił słów przysięgi małżeńskiej". Zupełnie inna: "czy popełniam właśnie największy błąd swojego życia?"
Fot. Craig Adderley/Pexels.com
Romantyczna wizja małżeństwa to wynalazek sprzed 250 lat. Dość świeży, ale ma dobry marketing i rozprzestrzenił się jak wirus. Wizja szczęśliwego życia u boku tego jedynego/tej jedynej, marzenie o związku, który będzie odpowiedzią na wszystkie problemy i bolączki życia, kusi, choć jest fałszywa. Bo po ślubie przychodzi prawdziwe życie.

Jeśli teraz wasz związek toczy nuda, nic nie zmieni się po ślubie. Nawet jeśli przez kilka dni będziecie mieli gorączkę nowożeńców, szybko wrócicie do starych nawyków. Zamiast pobożnie życzyć sobie, że dopiero po ślubie zaczniecie "żyć", lepiej spojrzeć prawdzie w oczy.


– Nie zdążyłem się ożenić, a już się rozwodziłem. W myślach. Byłem z dziewczyną trzy lata. Było dobrze, stabilnie. Nagle po oświadczynach zacząłem tęsknić do zakochania – mówi mój kolega. – Najgorsze i najlepsze, co mogłem zrobić to z nią porozmawiać.

Pokłóciliśmy się, wyrzuciła mi, że wydaliśmy już 15 tysięcy na suknię, salę i alkohol, co pomyśli jej rodzina – opowiada. – Zrozumiałem, że dla niej najważniejsze są pieniądze czy opinia. To utwierdziło mnie w przekonaniu, że lepiej się rozstać.

– W dniu ślubu byłam przerażona. Poczucie tego, że zamykam za sobą pewien rozdział życia, prawie nie dawało mi oddychać. A jak się nie uda? – mówi Patrycja. – Rozwód, podział opieki, pieniądze, mieszkanie. Gdybyśmy dalej żyli na kocią łapę, nie potrzebowalibyśmy gościa w todze, by nam oznajmił, że to koniec. Ciągle towarzyszą mi te myśli i nie potrafię być szczęśliwa.

Według badań Uniwersytetu Kalifornijskiego wątpliwości przedślubne ma 47 procent mężczyzn i 38 procent kobiet. Jedna piąta par, która związała się, ignorując złe przeczucia, rozpadła się w ciągu 4 lat od zawarcia małżeństwa. Częściej rozwodziły się te pary, w których to kobiety nie były pewne decyzji o małżeństwie.

Niech to dobrze wybrzmi: prawie połowa mężczyzn biorących ślub zastanawia się, czy właśnie nie rozpieprza sobie życia na dobre.

Nie zdążyłem się ożenić, a już się rozwodziłem. W myślach.

Wojtek jest po rozwodzie. Był w małżeństwie przez kilka lat, ale nie ma z niego dzieci. – Wiedziałem właściwie od początku, że nie chcę, nie z nią, bo nic z tego nie będzie – wyjaśnia. Wytrzymali parę lat wspólnie, aż w końcu stwierdził, że dłużej nie może. Pytam go, czy żałuje. Nie odpowiada wprost. – Co mam ci powiedzieć? – rozkłada ręce.

Jesteśmy dorośli, więc wiemy, że przysięga (nawet w obliczu księdza) nie zagwarantuje tego, że związek będzie trwały. A mimo często ludzie uważają, że ślub to najlepsza recepta na nudny czy wręcz sypiący się związek.

Moja koleżanka od pierwszego roku studiów mówiła o tym, że jeszcze przed magisterką wyjdzie za mąż i urodzi pierwsze dziecko. Była o tym święcie przekonana. Choć rozmawiała o tym ze swoim facetem wielokrotnie, na chwilę przed deadlinem spanikowała i z nim zerwała.

– Wizja mnie, jako matki i żony totalnie mnie sparaliżowała. Nagle zobaczyłam realny obraz tego, jak będzie wyglądać moje życie z pieluchami, a nie pastelową wersją jaką sobie do tej pory wmawiałam – tłumaczy.

– Na miesiąc przed ślubem dowiedziałam się od byłej mojego faceta, że ma on za sobą terapię dla alkoholików. W czasie trwania naszego związku nie pił alkoholu. Widać zamknął ten etap swojego życia. Pojawiła się w mojej głowie myśl, że po ślubie nie ucieknę od niego, jeśli znowu sięgnie po alkohol – mówi Ola. – Byłam już w ciąży. Musiałam rozważyć, co będzie lepsze dla mnie i dziecka. Nie dałam mu szansy. Zanim wrócił z pracy i mogliśmy porozmawiać, spakowałam walizki.

Basia broni się przed ślubem jak może. – Nie jestem na to gotowa. Czuję, że wraz z wypowiedzeniem przysięgi moje dotychczasowe życie się skończy – mówi. Jej narzeczony pochodzi z bardzo religijnej rodziny. Wychowywała go tylko mama. Jego wujek jest proboszczem w miejscowej parafii.

Wizja mnie, jako matki i żony totalnie mnie sparaliżowała. Nagle zobaczyłam realny obraz tego, jak będzie wyglądać moje życie.

– Michał dwa razy prosił mnie o rękę. Za drugim razem powiedziałam „tak”, bo pierwszą odmowę bardzo przeżył – opowiada – Chyba panikuję, bo boję się, że ślub spowoduje wejście do rodziny, która wyznaje zupełnie inne wartości, niż ja – tłumaczy.

Wnioski? W życiu trzeba ufać intuicji. Opierasz się na niej, gdy kupujesz sobie nowy t–shirt i gdy zamawiasz w restauracji potrawę, której dotąd nie jadłeś. W tej sprawie też powinieneś jej zaufać. Jeśli coś w twojej głowie mówi ci, że formalizacja związku to pomyłka, prawdopodobnie tak właśnie jest. Pewne błędy można w życiu zrobić tylko raz.