Dorosłe dzieci, którym ojcowie zafundowali w dzieciństwie piekło na Ziemi, wyciągają rękę na zgodę

Aneta Zabłocka
Relacje z dziećmi buduje się od ich narodzin. To jakimi będą ludźmi w dużej mierze zależy od ciebie. Bywa jednak, że dzieci dorastają w nienawiści do ojca. Szczególnie, jeśli bliżej było mu do prześladowcy niż do kochającego opiekuna. Niektórzy chcą jednak dać drugą szansę, bo wierzą, że da się naprawić nawet całkowicie schrzanione relacje.
Fot: Nick Cooper/Unsplash
Patologiczne zachowania rodziców pozostawiają w dzieciach piętno na całe życie. Szczególnie jeśli dziecko także było jego ofiarą, a jest nim niemal zawsze. Czasem jednak udaje się naprawić relację, która wydaje się całkowicie zburzona.

Spłacił wszystko z nawiązką

Ojciec Adama odszedł, gdy ten miał 5 lat. Wczesne dzieciństwo stało pod znakiem przekleństw, alkoholu i przemocy domowej. Adam pamięta, że ojciec bił mamę. Te sceny przemocy domowej widziały również jego dwie siostry.

Gdy ich zostawił, cała rodzina odetchnęła z ulgą. Koszmar się skończył, wydawało się, że w końcu nadejdzie spokój. Z powodu współuzależnienia matki ulga była tylko chwilowa. – Straciłem kontakt z ojcem na kolejne 10 lat. Całe szczęście, bo miałem sporo na głowie jak na dziecko.


– Pijana mama, do tego właściciel kamienicy, który chciał się nas pozbyć z mieszkania – wspomina Adam. – Ojciec odezwał się dopiero gdy na świat miał przyjść jego drugi syn, z nowego związku. Chyba dotarło do niego, że jedno podobne doświadczenie ma już na koncie, ale je spieprzył – dodaje.

Tatę odnalazł na Śląsku. Jego nowa partnerka była w zaawansowanej ciąży, gdy przyjechał ich odwiedzić. – To było surrealistyczne przeżycie. Rzucił na mnie, ściskał, płakał. A ja myślałem tylko o tym, że świetnie się urządził. Zbudował całkowicie inne życie od tego, które nam zafundował – wspomina.

Wmawiam sobie, że ucieszył się na mój widok. Serce we mnie zamarło. Zrozumiałem, że tęskniłem za nim

Po weekendzie z ojcem Adam wracał do domu osłupiały i... zachwycony. – Starałem się o tym opowiedzieć moim siostrom, ale uważały, że tata mną manipuluje. One nie chciały mieć z nim nic wspólnego – mówi. Tymczasem Adam postanowił, że będzie utrzymywał z kontakt z ojcem. Co więcej, ich więź z czasem się zacieśniała.

– Do tego stopnia, że zaczynałem wątpić w moje dramatyczne wspomnienia z dzieciństwa. Może jedynie mi się wydawało? Może to zmyśliłem? Przecież dzieci nie wszystko rozumieją, czasem coś im się wydaje. Ojciec udostępnił mu swój domek nad rzeką na wakacje i sam często organizował tam rodzinne zjazdy. Interesował się jego sukcesami w karate, kibicował jego związkom z dziewczynami.

– Jest najlepszym ojcem, jakiego mogę sobie wyobrazić. A teraz jest także najlepszym dziadkiem dla mojego syna. Oczywiście mam z tyłu głowy, że przez kilkanaście lat był nieobecny w moim życiu. Jednak spłacił to z nawiązką – mówi Adam. – Jestem dumny, że mam takiego ojca.

Niczego nie zapomniałem

– Mój ojciec i moja mama zaliczyli wpadkę. Nie chcieli być małżeństwem i marnować sobie życia, ale takie były czasy. Właściwie każdego dnia dawał mi odczuć, że byłem niechcianym dzieckiem – mówi Marcin.

Najpierw go bił. Potem gdy Marcin był nastolatkiem, zaczął ignorować. – Czułem, jakbym miał tylko matkę. Tata pracował w ochronie, więc głównie był poza domem, ciągle brał 48-godzinne zmiany – opowiada Marcin. Dwójka jego rodzeństwa ciągle dostawała od ojca jakieś prezenty. – Pokazywał mi, że oni są jego dziećmi, a ja, pierworodny, nie – dodaje.

Gdy rodzice Marcina rozstali się, on przez chwilę był szczęśliwy. Jego mama próbowała wynagrodzić mu brak ojca, ale pojawiły się inne problemy. – Wpadłem w narkotyki. Na początku trawa, potem trochę proszku. Zacząłem dilować. Miałem kasę i telefon, który nieustannie dzwonił. Byłem kimś ważnym.

– Któregoś dnia zadzwonił telefon i dowiedziałem się, że mojego ojca potrącił samochód. Szedł pijany poboczem w nocy, we wsi swojej matki. Trzy domy na krzyż, żadnego oświetlenia – wspomina Marcin. – Pojechałem do szpitala. Wyglądał koszmarnie. Wmawiam sobie, że ucieszył się na mój widok. Serce we mnie zamarło. Zrozumiałem, że tęskniłem za nim – opowiada.

Przez kilka tygodni odwiedzał ojca w szpitalu. Gdy zaczęła się rehabilitacja, jeździł po niego i woził na ćwiczenia. – Zaczęliśmy gadać. Powoli, bo ojciec miał wylew i mówił z trudem. Może przez to cedzenie słów szło nam łatwiej. Żaden z nas nie mógł podnieść głosu – mówi.

Jest najlepszym ojcem, jakiego mogę sobie wyobrazić. A teraz jest także najlepszym dziadkiem dla mojego syna. Jestem z niego dumny.

Na początku rozmawiali głównie o badaniach, o tym, co u Marcina w pracy, o tym, jak radzi sobie jego mama. W końcu poszliśmy w poważniejsze tematy.

Ojciec przyjechał na ślub Marcina. – Wstydzi się tego, że wciąż ma kłopoty z mówieniem. Poza tym moja matka przyszła ze swoim nowym partnerem. Ja go rozumiem – tłumaczy Marcin.

Zaznacza, że nie zapomniał o tym, jak okropnie ojciec traktował go w dzieciństwie. – Myślę, że jego wypadek i to, że to ja pierwszy wyciągnąłem do niego rękę, stało się dla nas najlepszą terapią – mówi.