Kim byłbym, gdyby nie ojcostwo? Oto pięć rzeczy, które zmieniły się w moim życiu dzięki dziecku

Krzysztof Opeldus
Mój syn Antek kończy właśnie cztery lata. Zastanawiam się nad tym, jakie złożyć mu życzenia, ale żadne mądre słowa nie przychodzą mi do głowy. Poza jednym, najprostszym i uniwersalnym: „dziękuję”.
Fot: Zuzanna Szczepańska
Mam za co dziękować i sądzę, że wielu rodziców myśli tak jak ja. Być może wydaje się nam, że jako rodzice ciągle wciąż coś dajemy. Jesteśmy za dzieci odpowiedzialni, wydajemy pieniądze. Uczą się od nas, pragniemy, aby wyrosły na dobrych ludzi i miały dostatnie życie.

Jasne – to wszystko prawda, ale jest coś jeszcze. Korzyść dla rodzica. Tak ogromna, że zwyczajnie nie można jej pojąć.

Ojcostwo jest jak lot w kosmos – nigdy tego nie robiłeś, nie wiesz co odkryjesz, ale cieszysz się cholernie, bo doświadczasz rzeczy, które trudno porównać z czymkolwiek.


Jestem przekonany, że mój syn nauczył mnie więcej niż ja zdołałem nauczyć jego. Powiem więcej – otrzymałem od niego więcej niż sam byłem w stanie mu dać.

Po pierwsze – bezinteresowna miłość

Nic tak nie uczy szczerej i czystej miłości jak bycie rodzicem. Robisz wszystko z ogromną chęcią i nie oczekujesz niczego w zamian. Po prostu robisz i już. W końcu możesz się poczuć jak Mały Książę.

Miłość do osoby dorosłej nie jest bezinteresowna. Mimo moich chęci i szczerości, gdzieś w głowie czai się podświadomość. Nie chcesz jej, ale ona i tak jest, sprawia że analizujesz wszystkie za i przeciw.




Po drugie – lustracja

Od dziecka dostajesz prostą i jasną informację o tym, co robisz dobrze, a co źle. To szczególnie ważne dla mężczyzn, aby uzyskać jasny przekaz. Właśnie tak jest z dzieckiem – ono nie każe ci się domyślać tylko wali prosto z mostu, bez dobierania wyszukanych słów. Dziecko ma moc, więc nie można się na nie obrazić.

Po trzecie – mam wielki fun

Czas spędzony z dziećmi to nie obowiązek, a przywilej. Nic mnie tak nie rozluźnia jak zabawa z dzieciakami. Nie muszę szukać rozrywek, bo mam je za darmo. Co więcej – mogę się bawić jak dziki i nie muszę się z tego tłumaczyć. Po całym dniu pracy, to jest właśnie to czego potrzebuje moje ciało i umysł po to by się zregenerować.

Po czwarte – jestem lepszym człowiekiem

Wszystko co robię wydaje mi się lepsze i pełniejsze. Ojciec dla rodziny jest gotów zrobić wszystko i nie straszna mu wojna czy opinia innych. Wyrwałby swoje serce i skoczyłby w ogień, jeśli to uratowałoby jego dziecko. To fakt.

Po piąte – odkrywam siebie na nowo

Bycie rodzicem uaktywnia pokłady uczuć i emocji, których wcześniej nie znałem. Poczucie pustki w życiu z okresu zanim pojawią się dzieci jest niczym w porównaniu do pustki, którą odczuwasz, gdy swojego dziecka nie widzisz choć przez jeden dzień.

Tego się nie da wyjaśnić, tak po prostu jest – stanowimy jedność i rozdzielenie mimo, że świadome i konieczne, bo czasem rodzic musi „odpocząć”, powoduje, że chcesz wrócić do porządku dziennego. Mając dzieci po prostu już nie chcesz ich nie mieć.

Tak więc, synu, dziękuję ci za świetną lekcję życia i za mój blog. Gdyby nie ty, nigdy by nie powstał. Współpraca z tobą i lekkość wychowywania sprawiła, że chcę się dzielić tym doświadczeniem z innymi. Nigdy bym nie pomyślał, że ojcostwo tak mnie pochłonie, a jego odkrywanie będzie tak fascynujące.

Ukochajcie dziś mocno swoje dzieci, bo są tego warte. A jeśli zastanawiacie się, czy warto je mieć, to pamiętajcie, że nie poznacie odpowiedzi na to pytanie dopóki nie spróbujecie. Posiadanie rodziny, to nie problem, który rozwali system – to rozwiązanie, które naprawi wszystko, co do tej pory było nijakie.

Ps. Tobie, żono, też dziękuję. Bez ciebie niczego by nie było, a to wszystko nie miałoby takiego sensu i smaku. To ty nadajesz temu rytm.

Blog Krzysztofa znajdziesz tutaj:

Tu jest jego Facebook

A tu jego Instagram