5 pułapek, przez które faceci z Tindera są pośmiewiskiem 200 tys. kobiet. Poznajcie... soft boi'ów

Katarzyna Chudzik
Wiesz kim jest "soft boi"? Ten typ mężczyzny– choć znany już pewnie w epoce wiktoriańskiej – teraz świeci najjaśniejszym blaskiem. Instagramowy profil "Beam Me Up Soft Boi" ma już ponad 200 tysięcy followersów, a jego administratorka przyjmuje 300 zgłoszeń dziennie. Zgłoszeń, czyli screenów od rozbawionych kobiet, które "soft boi" próbował na Tinderze czy innym Badoo ująć za serce (a w perspektywie liczył na inną część ciała).
Unsplash.com
Soft boi
Pułapek w tinderowym świecie zastawić można mnóstwo, a kobiety lgną do wielu z nich jak mysz do światła – czyli coś tu nie gra, ale jednak intryguje. Ta myśl podsuwa im następną: "co mi szkodzi przesunąć w prawo".

Pułapka numer 1: "jestem zły i toksyczny, trzymaj się z dala ode mnie"
Tinder
Utarło się, że kobiety lubią wrażliwców. Niekoniecznie rozmemłanych i oczywistych: najatrakcyjniejsi są ci, którzy pod mentalnym makijażem twardziela okazują się skrywać głębię na miarę Rowu Mariańskiego. Winna jest popkultura: nie tylko komedie romantyczne, ale również filmy uchodzące za męskie. Wystarczy wspomnieć Hana Solo – gościa, który początkowo robił wszystko dla hajsu i za nic miał ideały, a na początku epizodu V mówi księżniczce Lei "podobam ci się, bo jestem łajdakiem, a mało było łajdaków w twoim życiu". Finalnie stał się jednym z przywódców Rebelii, a taka przemiana dokonała się w nim za sprawą miłości.


Opis "jestem zły..." ma w zamierzeniu nie tylko intrygować, ale też imitować uczciwość i zagubienie. Zwłaszcza jeśli zilustrowany jest zdjęciem z papierosem, będącym przedłużeniem ręki danego delikwenta ("bo na końcu i tak... wszyscy się spalamy..."). Człowiek, który to robi, chce sprawiać wrażenie zranionego w przeszłości twardziela, który – kiedy już spojrzy we właściwe oczy – rażony piorunem miłości zmięknie jak tygodniowy banan w torebce.

Hitowym zobrazowaniem tego typu jest poniższa wypowiedź: "Jestem samolubny, leniwy, nie można na mnie polegać. Jestem zimny, kalkuluję, manipuluję. Nawet mówienie ci tych rzeczy jest grą. Bo myślisz, że się otwieram. Ale czy tak jest? Kto wie..."
Instagram.com
Taki facet zakład, że to ciekawsze niż "hej, co tam, idziemy na piwo?". Często trafia na podatny grunt, jeszcze częściej – na kobiecą imprezę w charakterze anegdotki.

Pułapka numer 2: "Mam nadzieję, że czytasz coś więcej niż 50 twarzy Greya"
Zaczęło się od "Nie czytasz? Nie idę z tobą do łóżka". Ten pogardliwy slogan był domeną raczej kobiecą, ale teraz domniemaną sapioseksualnością zaraził się co piąty mężczyzna. Zagaja na Tinderze, że czyta właśnie Hoellebecqua, który skłonił mnie do przemyśleń. "A ty? Co ostatnio cię literacko zachwyciło?".

Typ, który liczy na to, że kobiety obsypią go serduszkami, bo nie chcą przecież żeby pomyślał, że są – jak śpiewał Ten Typ Mes – "głupimi, tępymi dresiarami". Zaakceptowane panie będą musiały doskoczyć do jego oczekiwań, a on je za to pochwali jak psa. Brzmi jak plan doskonały!

Sęk w tym, że jeśli kobieta uzna go za przemądrzałego pseudointelektualistę (i klasistę), a zatem ten rodzaj podrywu nie chwyci, ten typ natychmiast pokaże jej, ile traci. Bo on przecież ogląda Bergmana, nie Batmana. Jest postępowym feministą, gardzi piłką nożną, siłownią i Playstation. Nie bierze pod uwagę, iż odkrywanie w danym dziele czegoś niesamowitego i unikalnego jest normalne w wieku raczej nastoletnim, później – jeśli uniesienia literackie są dla niego dowodem niezwykłości jego osoby – świadczy raczej o braku wykształcenia i obycia, niż byciu intelektualistą.

Ale czego ona może chcieć więcej? Prawdopodobnie sama tego nie wie – trzeba jej to napisać. "Kolejna pusta laska bez ambicji. Myślałem, że jesteś inna".

Pułapka numer trzy: "Wiem, że czujesz, jakbyś nie zasługiwała na miłość. Rozumiem, mnie też ktoś kiedyś skrzywdził. Wiem, czego chcesz i wiem, czego nie chcesz"

Tak zwany domorosły psycholog spod Planu B, który w liceum przeczytał pamiętniki młodszej siostry, a potem nauczył się trzech terminów z psychologii na Wikipedii. Wie, co przechodzi jego rozmówczyni i ukazuje siebie jako lek na całe zło. Nie tak jednak od razu! On nie zniży się przecież do poziomu "to może wpadnę i poprawię ci humor". Na początku trzeba sobie nawzajem trochę powspółczuć, opowiedzieć całą historię życia, a potem więź narodzi się "samoistnie". Szkoda że tylko według jego ofiary.

"Jesteś pierwszą kobietą, która mnie zrozumiała. Wow, nie sądziłem, że to się tak potoczy" – pisze natchniony. Biada jednak tej z wybranek, która nie odpisze mu w ciągu trzech godzin. "Wydaje mi się, że masz borderline. To nie ma sensu. Muszę cię zablokować, zanim zniszczysz mi życie. PS. Zastanów się nad tym robieniem fotek w windzie – to (dość sympatyczna, ale wciąż) forma zaburzenia osobowości". Pułapka numer cztery: Ma w bio Tindera nazwę ulubionego zespołu indie, kocha swoje trampki.

Typ, który liczy na to, że w tym okrutnym, pędzącym i cynicznym świecie każda kobieta skrycie marzy, żeby ktoś pod jej oknem śpiewał Cigarettes After Sex ("I think of you, I want you too, I'd fall for you..."). Pisze więc, że myśli o interlokutorce jak Lennon o Yoko, przy okazji brzdąkając na gitarze i popijając czerwone wino. "Może wpadniesz?" Uważa, że nie ma sensu długo rozmawiać w tzw. wirtualu, bo on tak naprawdę gardzi mediami społecznościowymi, a na Tinderze znalazł się tylko po to, żeby ktoś odczarował w jego głowie mit "seks-apki". Słucha płyt wyłącznie z gramofonu (w dodatku od początku do końca!), brzydzi się galeriami handlowymi i udaje, że lubi dziewczyny bez makijażu.

Jeśli przedstawiona przez niego klisza bardziej rozmówczynię rozśmieszy niż zachęci, uzna, że to symbol upadku. A on już zdążył "śnić o niej w kolorach, które jeszcze nie istnieją" i powiedział o swojej ulubionej parze martensów/vansów, o które dba lepiej niż o pluszaka z dzieciństwa (bo nie należy do tych, którzy "do szafy schowali vansy, powoli noszą trzewiki I poważnieją, nazywają nagle ‘moczem’ swe siki"). Niestety jego uzewnętrznienie się nie przeszkadza mu w wyrażeniu pogardy do kobiety, która tego doceni. "Cóż, skoro wolisz robić dziubek do zdjęć... życzę powodzenia z nudną pracą w korpo, kredytem i rasowym psem".

Pułapka numer pięć: "Wciągniemy kreskę i obejrzymy Requiem dla Snu"?
Romantyzuje używanie narkotyków, dzięki którym "widzi więcej". Łatwiej mu się wówczas zbliżyć do drugiego człowieka, poczuć wspólnotę myśli i emocji. Chce upadlać się razem. Świat na trzeźwo nie ma dla niego sensu, naćpanemu łatwiej zobaczyć drugie dno (bo zwykle bez tego często jest po prostu samo dno). Darzy estymą wszystkich muzyków, którzy dołączyli do Klubu 27 i sam chętnie by do nich dołączył. Bo tak jak oni nie znieśli sławy, tak on by tego nie udźwignął – dlatego nawet nie próbuje niczego osiągnąć.

Jeśli dziewczyna wspólnym upadlaniem się zainteresowana, ale zaprasza na wspólne bieganie, ewidentnie nie jest w stanie zaspokoić jego potrzeb duchowych. Typ musi więc wpaść w poetycką, histeryczną złość, ewentualnie pogrozić, że się w jakiś malowniczy sposób zabije.

Co łączy wszystkich soft-boiów?
Alternatywne zainteresowania, kompleks wyższości i przekonanie, że gra jest lepsza od prawdy. Wyobrażenie i przeświadczenie, że każda kobieta, na którą zwróci uwagę, powinna paść mu do stóp. Jeśli nie padnie, soft boi zaczyna swój stary, dobry szantaż emocjonalny. Jest spora szansa, że ty też jesteś obiektem damskich drwin. Przemyśl więc popisywanie się intelektem, złym charakterem, domniemanym romantyzmem i pseudopsychologią. W ten sposób kobiety życia nie znajdziesz, bo każda w miarę ogarnięta potrafi te gierki prawidłowo odczytywać. Taka nasza przewaga – stereotypowo rzecz ujmując – że w inteligencji emocjonalnej nam raczej nie dorównacie. "Chyba że... udowodnisz, że się mylę..?" (tak, to też cytat z soft boia, który desperacko pragnie uwagi).

PS. To jak wygrać w Tindera? Nie świecić ego wyższym od Pałacu Kultury. Bang!