Relacje z teściową bywają różne – dobre, prawidłowe, a niekiedy i toksyczne. Często są powodem do żartów, niekiedy bardzo zgryźliwych. Jedni doskonale wiedzą co mam na myśli, inni historie te znają tylko z opowieści. Do pierwszej grupy z pewnością należy jeden z naszych czytelników.
Reklama.
Reklama.
"Na początku sprawiała inne wrażenie. Taka kobieta do dogadania. Wydawała się całkiem spoko, bezproblemowa. Dopiero po kilku miesiącach związku z jej córką pokazała, jaka jest naprawdę. Mowa oczywiście o teściowej, kiedyś po prostu matce mojej dziewczyny, potem narzeczonej.
Nie gryzła się w język
Po kilkunastu spotkaniach, kilku wspólnych obiadach, zaczęła pokazywać swoje prawdziwe oblicze. Zawsze służyła dobrą radą, zawsze miała swoje zdanie, o dziwno całkowicie odmienne od mojego. Mam wrażenie, że nigdy nie ugryzła się w język.
Mówiła to, co miała na myśli, nie owijała w bawełnę, była bezpośrednia. O ile w początkowym etapie było to do zniesienia, to po ślubie 'kubeł' zaczął się przepełniać. Zawsze, kiedy myślałem, że już na pewno niczym mnie zaskoczy, pokazywała, że stać ją na więcej.
Zacząłem mieć dość
Wszystko nasiliło się jeszcze bardziej, gdy teściowie kupili mieszkanie w bloku niedaleko naszego domu. Teść to neutralny facet, z którym zawsze można się dogadać. Szczerze to nie wiem, jak udało mu się wytrzymać z nią tyle lat. Złoty człowiek. Wróćmy
jednak do tematu.
Po przeprowadzce zaczęła odwiedzać nas zdecydowanie częściej, za często. Niby przechodziła nieopodal, niby przyniosła nam pomidory czy banany kupione w superpromocji. Ona zawsze miała wymówkę, a ja zacząłem mieć dość. Nigdy wcześniej nie rozmawiałem o tym z żoną, jednak poczułem, że dłużej tego nie wytrzymam. Ta kobieta zaczęła doprowadzać mnie do szału.
Opowiedziałem o wszystkim Monice (mojej żonie), która ku mojemu zaskoczeniu zrozumiała. Powiedziała nawet, że dziwi się, że tak długo wytrzymałem.
Bez zmian
Obiecała, że porozmawia ze swoją matką. Jak powiedziała, tak zrobiła. Teściowa chyba się nawet trochę obraziła, bo przez tydzień jej nie widziałem. Oczywiście nie było mi smutno z tego powodu, nie brakowało mi jej obecności. Jednak wszystko szybko wróciło do normy. Znów była częstym gościem, który zaczął buntować moją żonę przeciwko mnie. Monika była ze mną szczera, niczego nie ukrywała. Bardzo to doceniam, naprawdę.
Miarka się przebrała
Monika zaszła w ciążę. To było nasze pierwsze dziecko, a zarazem pierwszy wnuk teściowej. Ciąża i czas oczekiwania na maluszka bardzo się dłużyły. Nie mogłem się doczekać, kiedy nasz synek pojawi się na świecie. Postanowiliśmy, że damy mu na imię Brajan. Nikomu wcześniej nie mówiliśmy o imieniu, to miała być niespodzianka.
Kiedy teściowa usłyszała, jak będzie nazywał się jej wnuk, dostała histerii. Że imię brzydkie, że nie pasuje do naszej rodziny, że sąsiedzi będą się śmiali. Jej komentarze nie robiły na nas żadnego wrażenia. Wiedzieliśmy, że zdania nie zmienimy. Teściowa wciąż twierdziła, że krzywdzimy dziecko, że to najbrzydsze imię, o jakim słyszała. Jednak tego co zrobiła po jego narodzinach, w życiu się nie spodziewałem.
Brak słów
Przyszła do szpitala poznać wnuka. Wiecie, co powiedziała? ‘Cześć Adasiu, mój kochany wnuku’. Poprawiliśmy ją, to Brajan, a nie Adaś, ale ona nie chciała słuchać. Burknęła pod nosem, że nigdy tak do niego nie powie. Po powrocie ze szpitala zaczęliśmy odbierać telefony z gratulacjami, od bliższej i dalszej rodziny.
Gratulowali narodzin Adasia, bo tak teściowa porozpowiadała, że będzie nazywał się nasz syn. Brak mi słów, nie wiem, jak to skomentować i co 'zrobić' z tą babą. Tak przecież się nie da żyć. Jak byście postąpili na moim miejscu?".