Gdy piszę ten tekst, inflacja w Polsce sięga 16 proc. Marszałek Sejmu tłumaczy, że to nie wina rządu, a analitycy ekonomiczni zapowiadają, że droga do 20-proc. inflacji pozostaje w najbliższych miesiącach otwarta. Przerażające nagłówki to jedno, druga sprawa, co dzieje się w polskich domach, a szczególnie w głowach mężczyzn - mitycznych żywicieli rodzin. A tu nie jest kolorowo.
Reklama.
Reklama.
- Nawet nie mów - pisze mi Igor.
Michał twierdzi, że jeszcze nie wyszedł z długów "covidowych", a już spodziewa się kolejnych. Maciek liczył się ze wzrostami cen po pandemii, ale codzienność i tak go zaskoczyła.
"Ciężkie czasy tworzą silnych mężczyzn" - pewnie widziałeś to hasło, kręci się w sieci jako potwierdzenie tego, że współcześni mężczyźni to mięczaki i potrzebujemy prawdziwych bicepsów, by uratować świat. Jednak, jak wszystkie memy w internecie, to tylko teoria. Szczególnie jeśli nową muskulaturą jest zawartość portfela sukcesywnie pochłaniana przez inflację.
"Na papierku do urzędu skarbowego jestem klasą średnią"
Doktor Sławomir Murawiec, psychiatra i psychoterapeuta, który pracuje w Warszawskim Ośrodku Psychoterapii i Psychiatrii zwracał uwagę, że w słownikowej definicji "depresji" jest opisanych bardzo wiele uczuć i stanów - smutek, bezsenność, apatia. Pominięte zostały jednak uczucia charakterystyczne dla "męskiej depresji" - lęk i złość. A tak się składa, że te dwie emocje to teraz najlepsi przyjaciele mężczyzn, nadal w naszej kulturze uważanych za żywicieli i głowy rodziny.
- Mój ojciec zawsze powtarzał, że prawdziwy mężczyzna nie oszczędza, tylko zarabia coraz więcej - tłumaczy Igor. - Co z tego, że moje zarobki podskoczyły, jak zjadła je inflacja i opłaty?
Ma dwójkę dzieci, które wystartowały właśnie równocześnie do żłobka i przedszkola. Prywatnych, bo w jego okolicy publicznych placówek brakuje. - Koszty z początku września ścięły mnie z nóg - mówi Igor. - A to dopiero początek tej fascynującej przygody.
Jego żona wróciła do pracy, ale już wiedzą, że część jej zarobków "zjedzą" zwolnienia na opiekę nad chorymi dziećmi. Igor za to zaczął rozglądać się za dodatkowymi zleceniami. - Wiesz, co mnie bawi? Że na papierku do urzędu skarbowego jestem klasą średnią. A jeszcze się nie zdarzyło, żebym tak się poczuł. Ani razu nie spięliśmy miesiąca od pensji do pensji, zawsze kilka ostatnich dni to zjadanie resztek makaronu i czarowanie "tanimi" rozrywkami.
"To moja porażka"
Michał w ciągu tego roku awansował dwa razy. - Nie ma czego gratulować. To nie awans, tylko dorzucenie obowiązków. Żadnych dodatkowych pieniędzy za to nie dostanę - wyjaśnia.
- Najbardziej bawi mnie moja teściowa, która od roku dzwoni i narzeka na ceny, ale stała się dla nas ratunkiem w czasach zaciskania pasa. "Masło u nas kosztuje 7,50. Powariowali, ale kupię wam trochę" - przedrzeźnia kobietę Michał. - I ja to masło od niej biorę. Wczoraj rozmawiałem z moją żoną i powiedziałem do niej, że mimo tego, że uciekła ze swojej rodzinnej wsi, cieszę się, że jeszcze są tam jej rodzice. W weekend pojedziemy, dostaniemy jajek, jabłek, ziemniaków i przetworów, które pozwolą nam obniżyć nieco koszty życia - wylicza Michał.
Pracuje od rana do nocy, ale nie widzi efektów. Zarabia niewiele więcej niż przed rokiem, ale liczy, że całą nadwyżkę zjadła inflacja. - To taki awans na papierze, niestety nie na papierze z jakimkolwiek namalowanym królem - gorzko żartuje.
W ciągu ostatnich miesięcy poczuł, że jego praca go nie satysfakcjonuje, że teściowa neguje jego rolę jako "żywiciela rodziny", a finanse wymykają się spod starannie zaplanowanych lokat i funduszy inwestycyjnych.
- Pamiętam, jak czytałem te materiały w sieci, że ludzie w Polsce nie umieją oszczędzać. Kpiłem z nich i myślałem o sobie jak najlepiej. Inflacja sprawiła, że musiałem zlikwidować część oszczędności.
Wisi "mamusi" trochę pieniędzy, które pożyczył, gdy w "covidzie" nie wiodło się najlepiej, ale jeszcze nie chciał sięgać do rezerw w banku. - Ta pożyczka to moja porażka - mówi Michał.
Doktor Murawiec podkreślał, że dla mężczyzn sfera osiągnięć, pozycji, finansów i odpowiedzialności jest bardzo ważna. To uczucie odpowiedzialności towarzyszy także moim bohaterom, którzy jak mantrę powtarzają słowo "muszę". Tu nie ma równości, dobrowolności czy zgody na porażkę. Jest obowiązek, którym, mimo że im ciąży, nie są w stanie podzielić się z innymi.
Marzena Mawricz w raporcie marki Bulldog, który dotyczył nowej męskości, mówiła, że jeszcze w wielu wypadkach kierujemy się stereotypami, polegającymi na tym, że chłopców przygotowujemy do rywalizacji, zdobywania i realizowania zadań, a także bycia głową rodziny i przynoszenia tego przysłowiowego bawoła do domu.
A co, jeśli bawoła w drodze do mieszkania zjada inflacja?
"Zawiodłem jako mężczyzna"
- Przez jakiś czas myślałem, że nie muszę zarabiać kokosów, przecież możemy zaoszczędzić. Jednak nawet po rezygnacji z wina, lodów na mieście czy wyjść do kina, pieniądze nam uciekają - mówi Maciek. - Nie chcę rezygnować z rzeczy, które sprawiają przyjemność mojej rodzinie - deklaruje.
Dorota Wyrwińska z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego w pracy "Co się dzieje z mężczyznami?" pisała, że wolność do samorealizacji kobiet uderzyła w mężczyzn, ponieważ poza tradycyjną rolą "głowy rodziny", mężczyzna musi być także "ojcem zaangażowanym".
"Postulowana wolność członków rodziny do samorealizacji objawia się w wydaniu kobiet w postaci nowych szans, z kolei dla mężczyzn oznacza ona nowe obowiązki, przy równoczesnym podtrzymaniu dotychczasowych" i dalej: "nowy ojciec to najczęściej ojciec pracujący, który również w sferze zawodowej nie może liczyć na żadną taryfę ulgową".
Taka mieszanka oczekiwań musi wiązać się z silnymi emocjami. Tym bardziej że stresorów wokół nie brakuje. A "chłopaki nie płaczą", więc zamieniają smutek w gniew, bo ta emocja bardziej przystoi mężczyźnie.
Michał mówi, że rozsadza go wściekłość. Ma własną działalność gospodarczą i o ile kontrahenci w pandemii płacili z opóźnieniem, to teraz zupełnie robią sobie z niego jaja. - To już nawet nie jest miesiąc opóźnienia. Mam kilka tysięcy zaległych w fakturach u moich klientów. I co? Nic nie mogę zrobić - denerwuje się.
A jego zdenerwowanie udziela się całej rodzinie. - Czuję, że rozczarowuję żonę, źle mi z tym, że odmawiam dzieciom, fatalnie to wpływa na postrzeganie siebie. Zawsze myślałem, że jestem odporny na tę całą narrację, że facet ma zapewnić byt rodzinie, że to jego główna rola, ale to podświadome. Gdy zaczynają się kłopoty, a ty czujesz, że nie dowozisz, to zawodzisz nie tylko siebie, ale cały ten konstrukt społeczny - tłumaczy. - Trudno mi postrzegać teraz siebie dobrze. Tak, czuję, że zawiodłem jako mężczyzna.