"Znowu zasiedliśmy przy świątecznym stole, a szwagier zaczął swoje dyskusje na temat opieki nad maluchami. Facet z olewania własnych dzieci zrobił tradycyjną historię przy jajeczku. Uważa, że rolą mężczyzny jest zarabianie na dom, a kobiety opieka nad dziećmi i domem. Jak dla mnie bardzo staroświeckie podejście i zawsze mnie to wkurzało, ale jest niereformowalny. W tym roku uświadomiłem sobie jednak coś jeszcze.
Zawsze mi się wydawało, że moja siostra jest raczej niezależną kobietą. Skończyła studia i choć nie robi jakiejś wielkiej kariery, to wygląda na to, że zawodowo jest zadowolona. Dużo uwagi poświęca dzieciakom i rodzinie. Nie jest wojująca feministka, ale nigdy nie myślałem, że zostanie "kurą domową". Gdy poznałem Darka, byłem przekonany, że ich związek nie przetrwa. To prosty chłopak bez matury pracuje jako kierowca. Choć oczywiście edukacja nie musi nic warunkować, to i jego poglądy, delikatnie ujmując, są bardzo staroświeckie, facet też nie ma jakiś wielkich ambicji. On idzie do pracy, przynosi kasę, a po pracy musi odpocząć i tyle. Czasem się zastanawiam, jak w ogóle się dogadują. Choć ich układ to nie moja sprawa.
Gdy pojawiły się dzieci, ona poszła na macierzyński i prowadziła dom, on zarabiał, gdy wróciła do pracy, nadal zajmuje się dziećmi i domem, a on... zarabia. To Gośka od maleńkiego karmi, przewija, usypia, wstaje w nocy, odprowadza do żłobka i przedszkola, a on nadal zarabia. Przy świątecznym stole jak co roku pojawiły się tematy opieki nad dziećmi. Mój szwagier po raz kolejny zaczął się przechwalać, jak to nigdy nie przewinął własnych dzieci, bo to obrzydliwe i że to obowiązek jego żony. Opowiada z pełną dumą, jakie to zabawne, że gdy mała zrobiła dwójeczkę, a on czekał w smrodzie, aż Gośka wróci, by zmienić pieluchę.
Wkurza mnie to opowiadanie dziwnych historii. Z olewania własnych dzieci tworzy (jego zdaniem) zabawne anegdoty. Jakby to było coś, czym warto, by się chwalić. Za stołem siedzi i pije, a ona lata za dzieciakami. Nigdy nie wstanie, bo on jest na spotkaniu rodzinnym, to byłoby niegrzeczne.
Ja uważam, że dzieci mamy razem i razem się nimi opiekujemy. Facet tak samo może przewijać, kąpać i karmić dziecko. Fakt, moja żona robi więcej przy dzieciach. Mnie często jest z tym źle, a czasem nawet mi się dostanie, że za mało, ale jak słyszę, że facet nie robi absolutnie nic i się tym chwali, to mnie to oburza.
Gość stracił u mnie już reszty szacunku jakiś czas temu. Przechwałki antyojca to taki nasz świąteczny rytuał. Najpierw próbowałem go zawstydzać czy wjechać mu na ambicję. Do Darka nic nie dociera. Teraz już się nawet nie odzywam, ich sprawa. Może i mojej siostrze pasuje taki układ, nic mi do tego. Ale coś, co zrozumiałem w tym roku, to to, że gość absolutnie nie ma pojęcia, ile traci. A szkoda.
Z dzieciakami jest nie łatwo. Bolą plecy od noszenia, są nerwy, stres i potworne zmęczenie. My staramy się dzielić, a i tak bywamy umordowani. Czasem się nawet o to spinamy i kłócimy. Nie mam pojęcia, jak muszą cię czuć kobiety, które muszą ciągnąć to same. Ale opieka nad dziećmi to nie tylko brudne pieluchy, kolki czy ząbkowanie, to cała masa okazji na budowanie relacji. Te kilka minut na przewijaku czy w wannie to nie tylko mechanicznie wykonywany obowiązek, czynność do 'odhaczenia'. To czas na przytulanie, uśmiech, pierwsze rozmowy.
Widzę po sobie, jak przez te pierwsze lata budujemy z córką relację. Mamy wspólne tematy, piosenki, zabawy i wygłupy. Z synkiem mam podobnie. U szwagra za to nie widzę absolutnie żadnego związku z dziećmi, ani czułości, ani posłuchu, nic... Ja widzę, że u nas już dziś to procentuje i mam nadzieję, że z biegiem lat będzie tylko lepiej.
Naprawdę mega się cieszę, gdy coś się dzieje i zamiast mamy, wołają mnie. Czuję, że jestem ważny! Co więcej, są sytuacje, gdy ja jestem nawet trochę ważniejszy. Gdy to ja jestem tylko tym, który może ukoić lęk. Przecież nie bierze się to z niczego.
Może i facet, który nie przewija dzieciaka, może mieć z nim dobry kontakt... może, ale myślę, że jednak wszytko zaczyna się od tego kangurowania, przewijania i kąpania. To cała masa świetnych wspomnień. Wspomnień, których faceci migający się od opieki nad dziećmi z pewnością mieć nie będą. A szkoda!".