To raczej nie przy pierwszym...
Pierwsze dziecko uczysz liczyć, jeszcze zanim zacznie podnosić głowę. Bo przy debiucie rodzicielskim jesteśmy ambitni i... mamy mnóstwo czasu. Kolejne dzieci nie mają komfortu bycia pępkiem rodzicielskiego świata, więc o niektórych rzeczach zdarza nam się zapomnieć.
To raczej nie jest świadoma decyzja, ale kiedy nabieramy już rodzicielskiej ogłady, a obowiązków przybywa, zakładamy, że pewne rzeczy staną się same, przy okazji. Pewnego dnia jednak orientujesz się, że tak się nie stało, np. z liczeniem. "1, 2, 3, 7" - mówi trzylatek, a ty wiesz, że to trzeba szybko naprawić.
Spokojnie, mamy czas
Wielu rodzicom wydaje się, że dwulatek, który właśnie zaczął nieco sprawniej posługiwać się językiem, powinien szybko nauczyć się wszystkiego. Tymczasem dziecko ma całą masę rzeczy do przyswojenia i liczenie nie jest jego priorytetem.
Sadzanie malucha przy stoliku i uczenie go w sposób, który znasz ze szkoły, nie przejdzie. Zacznijmy od tego, że nawet jeśli dwulatek jest w stanie wymienić liczby od 1 do 20, to on nie liczy, zapamiętuje wyuczoną frazę. Żeby świadomie liczyć, musi najpierw pojąć, o co chodzi.
Żeby dziecko znalazło sens w tym liczeniu, musisz mu pokazać, że to fajne, przydatne. Najłatwiej zrobić to "przy okazji", kiedy spędzasz czas z dzieckiem, licz razem z nim, wszystko, co się nawinie. Im częściej, tym lepiej.
Rymowanki i piosenki
Nauka przez zabawę jest najbardziej efektywna. Staraj się więc włączyć do samochodowego repertuaru, jak najwięcej zabawnych, dziecięcych treści, które służą właśnie do nauki liczenia. Niech dziecko osłuchuje się z liczeniem.
O piesku
Jeden, dwa, jeden, dwa, pewna pani miała psa. Trzy i cztery, trzy i cztery, pies ten dziwne miał maniery.
Pięć i sześć, pięć i sześć, pies ten kości nie chciał jeść. Siedem, osiem, siedem, osiem, wciąż o lody tylko prosił.
Dziewięć, dziesięć, dziewięć, dziesięć, kto te lody mu przyniesie? Może ja, może Ty? Licz od nowa: raz, dwa, trzy!
"Zabawa z cyframi" - Riolo Elettra
Oto jeden nosorożec. Z czego żyje - trudno orzec.
Dwie żabki dla rozrywki grają w łapki.
Trzy gąski przeszły gęsiego po mostku wąskim.
Cztery króliczki mają co rano białe policzki marchewką wypchane.
Pięć żółwi poszło na spacer w żółwim tempie pokonują trasę.
Sześć owieczek trawą się pasło. Wolałyby chyba bułeczki z masłem.
Siedem motyli fruwa nad łąką, wiatr szumi w trawach i świeci słonko.
Osiem myszek z dziurki zerka czy się nie uda skubnąć serka.
Dziewięć biedroneczek drzemie w cieniu róży. To upał lipcowy tak bardzo je znużył.
Dziesięć świnek matka i jej córki, bawią się w chowanego z małym kangurkiem.
Liczcie cały dzień
Warto wykorzystać codzienne czynności do pokazywania dziecku, czym jest liczenie, ale od nieco innej strony. Uczymy dziecko od ogółu, czyli np. "Zobacz, samochód ma cztery koła: jeden, dwa, trzy cztery".
Taka nauka wymaga on nas większego skupienia, ale w zasadzie możemy to robić przy każdej czynności, na zakupach, kiedy wkładasz do wózka trzy mleka i w czasie kąpieli, kiedy na brzegu wanny stoi sześć szamponów. Warto to robić, pokazywać dziecku, że wiele rzeczy jest policzalnych, szybko zauważysz, że samo liczy otaczające je przedmioty.
Gotowanie i odpoczywanie
Kilkulatki chętnie angażują się we wspólne gotowanie z rodzicem. Wbijając jajka do naleśników, powiedz, ile ich potrzebujesz i policz. Poproś dziecko o podanie dwóch marchewek, spokojnie pomóż policzyć kredki, których użyjecie do narysowania domku.
Doskonale w nauce liczenia sprawdzają się też gry planszowe. O ile pól trzeba się przesunąć, ile jest pionków na planszy, tutaj to ma znaczenie i jest dość łatwe do pojęcia dla młodziutkiego umysłu.
Podobno nigdy nie jest za wcześnie, aby uczyć dziecko liczenia, ale też nie ma powodu, żeby się spinać, że twój trzylatek, jako jedyny w przedszkolnej grupie, nie jest do końca pewien, ile ma nóg. Na wszystko przyjdzie czas, a w waszej relacji ważniejsze od liczenia jest to, żeby razem spędzać czas i dobrze się bawić.