Pewnie nie ja jedna bywam zaskoczona tym, że dzieciaki, umawiając się na wyjście na miasto, nie potrafią ustalić, gdzie się widzą, o której godzinie i co będą robiły. Do ostatniej minuty przed wyjściem ustalają, czy w ogóle się spotkają, bo w każdej chwili druga osoba może powiedzieć, że właśnie jej się odechciało.
Z drugiej, ilekroć mówię do młodej, żeby umówiła się z koleżankami, które mieszkają w pobliżu albo poszła ze mną pokręcić się po sklepach, osiedlu, Łazienkach, oczy niemal wywiercają jej mózg. Tak bardzo nie chce jej się wychodzić.
Jak każdy rodzic mówiłam sobie: "Akurat dzisiaj nie ma ochoty, potrzebuje samotności, cały tydzień była w szkole, jest zmęczona". I zawsze, zawsze obiecywałam sobie, że nie będę jej brzęczeć nad uchem, jak robili to moi rodzice, mówiąc, że marnuje dzień, siedząc w książkach.
Ja dla świętego spokoju, wychodziłam wtedy do altany i siedziałam z książką tam. Dobrze wiem, że chodziło im o coś innego.
Niemniej teraz przypominam własnych rodziców. Tak bardzo chciałabym ją zmotywować do tego, że ruszyła w świat, czymś się zachwyciła albo wynudziła, ale na tym mitycznym świeżym powietrzu.
Pokolenie agorafobii
Agorafobia to według definicji zaburzenie nerwicowe, przejawiające się nieuzasadnionym, zwykle wręcz chorobliwym lękiem przed otwartą przestrzenią. Przez pewien czas psycholodzy dziecięcy podejrzewali, że pandemia wygeneruje pokolenie dzieci, które boją się wyjść na zewnątrz.
Złowrogi wirus miał być przyczyną nieustannego strachu. Nauka zdalna i wygodna praca z domu to powody, żeby nie chcieć szukać szczęścia poza mieszkaniem. Ale niechęć do wyjścia z domu to jeszcze nie zaburzenie lękowe. Warto przyjrzeć się dziecku. Czy ono boi się, czy nie chce wyjść? Reakcje mogą być łudząco podobne, ale ich rozróżnienie jest kluczowe dla podjęcia odpowiednich działań.
W okresach, gdy pandemia odpuszczała, życie teoretycznie wracało do normy, dzieci chodziły do szkoły, organizowały urodziny i w sumie miały ochotę czasem spotkać się z kolegami.
A jednak nie da się nie zauważyć, że poziom ich zaangażowania w te aktywności był dużo niższy, niż przed rozprzestrzenieniem się koronawirusa.
W przypadku nastolatków niechęć do wychodzenia z domu może mieć kilka dodatkowych przyczyn:
A także wszystkie inne powody, które twój nastolatek zechce łaskawie ci przedstawić.
Niektórzy psycholodzy podsuwają ideę, że wszystkiemu winne są media społecznościowe i gry wideo. Odwieczni wrogowie aktywności na świeżym powietrzu. Ale przecież fenomen gry Pokemon Go wygonił z domów miliony dzieciaków. Moja młoda była w stanie zrobić 15 tys. kroków na spacerze w poszukiwaniu "pokestopów" i szukając unikalnych pokemonów.
W dodatku współczesne narzędzia ułatwiają komunikację. Twoje dziecko nie musi dzwonić na telefon domowy, prosić Antka do telefonu i umawiać się w ciemno.
Z drugiej strony, zdjęło to z dzieciaków obowiązek dotrzymania słowa, zaufania drugiej osobie, że przyjdzie na miejsce o ustalonym czasie, wreszcie, pomogło w utrzymaniu czasem niezdrowej strefy komfortu, która ograniczała się do unikania innych.
Jak wygonić dziecko na dwór?
Raczej zgodzisz się z tym, że małych dzieci nie trzeba szczególnie długo zachęcać do szukania rozrywek na zewnątrz. Wystarczy zaproponować szukanie gąsienic czy oglądanie tajemniczych klonowych nosków.
Tak naprawdę skupiamy się w tej sprawie na nastolatkach, którzy jako wyjście na dwór rozumieją kręcenie się po galerii handlowej.
W większości przypadków rodzice popełniają jeden błąd - chcą, aby ich dzieci spędzały czas tak samo jak oni w dzieciństwie. To niemożliwe, zmieniły się okoliczności, znajomi, sposób wychowania. Twoje dzieci to zupełnie inni ludzie niż ty.
Dlatego kluczowe będzie zadanie sobie pytania: Czy ty w ogóle chcesz, żeby twoje dziecko wyszło na dwór?
Czy fakt opuszczenia przez nie domu, zaspokoi jakieś twoje czy jego potrzeby? Czy aktywności ruchowej, do której tak dążysz, rzeczywiście jest zbyt mało w ciągu dnia? Może, mówiąc pokrótce - czepiasz się?
Jeśli zauważysz zaburzenia lękowe u swojego dziecka jedynym słusznym spacerem, jaki odbędziecie, będzie ten prowadzący do wizyty u psychoterapeuty. On dojdzie do sedna i pomoże twojemu dziecku ubrać komunikat: "Nie chcę nigdzie wychodzić, bo czuję się szczęśliwy w domu", w słowa, które do ciebie dotrą.