Dzieci są słodkie, dopóki nie mają kataru. Wtedy są marudne, jak nigdy przedtem, biedne i smutne, a do tego twoja rola w tym, aby pozbyć się smarków, które utrudniają im oddychanie. Wtedy całe na biało wjeżdżają one: aspiratory. Tanie, drogie, elektryczne. Który wybrać najlepiej?
Katar dla małego dziecka jest bardzo męczący. Utrudnia oddychanie, prowadzi do wysuszenia śluzówki nosa i gardła.
Aby dziecku lepiej się oddychało niezbędne jest usunięcie wydzieliny z nosa.
Testujemy dostępne na rynku odciągacze kataru i sprawdzamy, który sprawdza się najlepiej.
Frida
ok. 20 złotych
Nie ma na świecie człowieka, który lubiłby dźwięk wydawany przez to urządzenie w zetknięciu z dziecięcym nosem. Obiegowa legenda głosi, że nie zna życia ten, kto choć raz nie zapomniał włożyć gąbeczki...
Szwedzki wynalazek zrewolucjonizował życie rodziców na całym świecie. Na pewno tak, bo znacząco ułatwił odciąganie kataru. W dodatku można używać go od maleńkości niemowlęcia. Trzeba mieć jednak dech, aby wyciągnąć całą wydzielinę.
Poza tym sama obsługa Fridy jest dość kłopotliwa. Wyciągnięte smarki trzeba wypłukać z rurki, a czasem potrafią oblepić gąbeczkę. Moja dobra rada: zawsze osuszajcie gąbkę ręcznikiem po myciu. Unikniecie wtedy "mokrego" poczucia w ustach przy kolejnym użyciu Fridy.
Frida jest tania, ale i zawodna. Jak wykorzystacie wszystkie gąbki z zestawu, to albo wycinacie własne, albo kupujecie nową Fridę. Szybko też rozszczelnia się rurka do odciągania powietrza, którą nakłada się na "serce" urządzenia. Ciągłe wypadanie jej i ustnika, potrafi doprowadzić do szału. Jedna Frida wystarczy na mniej niż jeden sezon przeziębieniowy.
Katarek
ok. 40 złotych
Pierwsza myśl po podłączeniu "katarka" do odkurzacza: wyssie nie tylko gile, ale i mózg dziecka. Z tym że siła ssania nie jest tak mocna, jak się wydaje. Urządzenie jest bezpieczne dla dziecka, bo poprzez liczne komory spada siła ssania. Nie rozkręcaj także siły odkurzacza na maksa. Niższy program też da radę.
Wielkim minusem Katarku jest to, że większość dzieci boi się złowieszczego dźwięku odkurzacza. Tym bardziej, jeśli długa rura z dziwną końcówką, zbliża się do ich głowy.
Jednak Katarek jest bardzo skuteczny. Trzeba pamiętać, aby zawsze przed odciąganiem kataru psiknąć dziecku wodę morską do nosa. Ona nawilży ścianki i zmniejszy obrzęk, a tym samym produkcję wydzieliny.
Katarek ma dłuższą żywotność, niż Frida, ale nie jest doskonały. Czyszczenie go to również udręka, ma "miliony" części, które trzeba umyć i złożyć w całość. Poza tym po kilkunastokrotnym użyciu mogą pojawić się pęknięcia, które wpływają na jego szczelność i siłę odciągania. A stąd prosta droga do kolejnych zakupów w aptece.
Koliber
ok. 100 złotych
Ręczny aspirator, który przyjemnie buczy. W zamyśle ma nie straszyć dziecka, łatwo odciągać wydzielinę i równie elegancko wyglądać w dłoni rodzica.
Co z tego, skoro jego moc jest bardzo słaba? Nada się wyłącznie do rzadkich katarów. Nawet przy częstym myciu, kiedy musicie chuchać i dmuchać, żeby skurczybyka nie zalać, gumowe nakładki szybko zyskują mało przyjemny kolor.
Za to dzieci uwielbiają się z nim bawić i sobie buczeć, gdy już rzucicie go w kąt.
Nosiboo
od 450 złotych
Widzisz cenę i myślisz "ała". A teraz przelicz, ile warte są spokojnie przespane noce, brak płaczu przy odciąganiu kataru i zdrowie dziecka. Nawet więcej.
Nosiboo jest ładny, więc dzieci chętnie interesują się urządzeniem. Uszy miśka potrafią odciągnąć ich uwagę na tyle, że nie rzucają się do ucieczki na widok aspiratora. Wygląda na trwały i porządny sprzęt.
Problem tkwi w szczegółach. Trzeba trochę się nagimnastykować, aby odpowiednio ustawić końcówkę, by wydzielina nie uciekała do rurki. Odpadają rzadkie katary oraz nadmiar wody morskiej, którą podamy dziecku przed przystąpieniem do czyszczenia nosa.
Użytkownicy Nosiboo chwalą sobie nieinwazyjny ciąg urządzenia. Jest słabszy, niż w katarku, ale na tyle skuteczny, że wyciąga wydzielinę nawet z głębi nosa. Działa szybko, więc zmniejsza się prawdopodobieństwo podrażnienia wyściółki nosa.
Inaczej, niż w przypadku odkurzacza, nie podgrzewa wydzieliny, więc w pomieszczeniu nie zaczyna unosić się podejrzany zapach pieczonych bakterii.
Jak zwalczyć katar u dziecka?
Jest kilka "bullet piontów" walki z katarem u dziecka. Przede wszystkim musimy pamiętać, że sam katar to jeszcze niepoważne przeziębienie. Może wynikać z reakcji alergicznej albo próby oczyszczenia się nosa przed zanieczyszczeniami z powietrza.
Długotrwały katar będzie miał jednak skutki dla całego układu oddechowego. Naciekająca wydzielina drażni gardło oraz zmusza do oddychania przez usta, co wysusza krtań. Tu może pojawić się suchy kaszel, a sama choroba szybko zaognić.
Dlatego trzeba działać. Zanim przejdziemy do odciągania kataru Katarkiem czy Fridą, dobrze jest rozluźnić i nawilżyć śluzówkę. Możecie włożyć dziecko do wanny z ciepłą wodą, wlać kilka kropel olejku eukaliptusowego albo użyć inhalatora i soli fizjologicznej.
Po takiej kuracji będzie łatwiej odciągać nawet zalegający katar.
W czasie drzemki i spania nocnego warto układać dziecko na boku, żeby katar mógł spływać. Jeśli położymy dziecko nieco wyżej, jest szansa, że nie przekręci się na plecy i nie będzie musiało oddychać przez usta.
Na noc warto przykleić na pościel plasterek z olejkami eterycznymi, które udrożnią nos lub położyć przy łóżeczku "gałganek Aliny". To naturalne i sprawdzone przez pokolenia metody walki z małym katarem.
Z pomocą przy katarze mogą przyjść leki antyalergiczne jak no. Fenistil w kroplach. Nie stosujmy ich na własną rękę, a jedynie na polecenie lekarza pediatry.