"Jesteś piękna, uwielbiamy Twój profil i chcemy, abyś została naszą ambasadorką!". Jeśli twoja córka albo dziewczyna dostaje takie wiadomości na Instagramie, to wiedz, że coś się dzieje. Oszuści nie śpią i znaleźli nowy sposób na łapanie naiwniaków na kasę.
Na Instagramie coraz częściej oszuści oferują możliwość zostania ambasadorami marek.
Młode dziewczyny, które złapią się na haczyk, proszone są o zapłacenie za przesyłkę oraz udostępnienie swoich danych.
Firmy te zwykle mają również fałszywe strony i konta, które promują markę.
Oto jak nie dać się nabrać i nie stracić pieniędzy.
Gdzieś w głębi duszy twoja córka wie, że nie wszystko, co pokazywane jest na Instagramie, jest prawdą. Nie tylko może polegać na swoim racjonalnym i słusznym sądzie, ale pomagają jej w tym akcje popularnych influencerek, które często pokazują, że idealne zdjęcie to sekunda uchwycona aparatem, niemająca nic wspólnego z normalnym życiem.
A jednak wśród najpopularniejszych zawodów wybieranych przez dzieci "zachodniego świata" jest influencer albo youtuber. Co oznacza tylko jedno, że mimo przestróg i obnażania wirtualnej rzeczywistości, nasze dzieci nadal nie wiedzą, że internet to zarabianie na nieprawdzie.
W ciągu ostatnich kilku miesięcy zdarzyło mi się kilka razy rozmawiać z matkami i moimi koleżankami o fałszywych wiadomościach wysyłanych do nich na Instagramie. Wiele z nich to konta-krzaki tworzone po to, by nagarniać followersów. Tak jak ta poniżej.
Mają zwykle skomplikowane nazwy użytkownika, ich strony są puste, ale piszą pochlebne wiadomości, czasami obiecując follow za follow. Ale coraz częściej pod zdjęciami czy w prywatnych wiadomościach pojawiają się oferty współpracy z markami.
14-letnia córka mojej koleżanki, dostała od firmy sprzedającej biżuterię ofertę zostania ambasadorką marki. Miała jedynie podać adres, na który zostanie wysłana jej biżuteria w cenie kosztów wysyłki. Inne marki oferują na przykład 30 procent zniżki dla influencerki i wszystkich jej obserwujących.
W domu nie obyło się od awantur. Dziewczyna upierała się, że została zauważona. Prawda jest taka, że miała 700 obserwatorów, wrzucała głównie zdjęcia ze znajomymi, kolorowych napojów i frytek jedzonych na mieście. Kontent nie bardzo się zgadzał z biżuterią.
Razem z mamą usiadły do komputera i sprawdziły firmę w internecie. Niewiele o niej było. Ładna strona, profesjonalne zdjęcia modelek. Dopiero na Reddicie znalazły kilka postów o oszustwach, jakich dopuszczała się marka. Czyściła karty, nigdy nie wysyłała zamówionej biżuterii, urywała kontakty.
Jak rozpoznać oszusta?
Oszuści to zwykle firmy piszące w języku obcym. Zachwycają się profilem na IG i zdjęciami, proszą o kontakt, obiecują atrakcyjne warunki albo wynagrodzenie w postaci barteru. Mają konta na Twitterze, Facebooku, podają maila do kontaktu. W teorii wszystko się zgadza. Trudno czasem nawet znaleźć niepochlebne opinie o nich. Ale też nie pojawiają się peany zachwytu.
Jeśli jesteś laikiem i nie wiesz, jak sprawdzić, czy obserwatorzy firmy są kupionymi botami z Chin, możesz ogarnąć rzecz niewprawnym okiem. Nie ufaj wszystkiemu, co ma ładne zdjęcia i podaje europejski adres siedziby firmy. Możesz się przejechać. Firmy, które "poszukują ambasadorów" inwestują w swoje strony internetowe i kupują zdjęcia, by udawać legalną działalność.
Firma, która zostawiła poniższy komentarz wygląda całkiem nieźle. Ma niewielu obserwujących, ale widnieje na niej kilka postów. Są także zdjęcia influencerek. Pech chciał, że w jej przypadku znałam dziewczynę ze zdjęcia. To polska trenerka fitness, którą obserwuję i wiem, że nie poleca tej marki.
Aby sprawdzić, czy firma oferująca nam kontrakt nie jest firmą krzak, można sprawdzić ją w internecie. Przydatne są opinie innych, ale także hasztag z oznaczeniem marki. Trafimy tam na ostrzeżenia przed nią lub zdjęcia pochodzące z fałszywych profili i ogłoszeń produktów z Alliexpress, które widzieliśmy w internecie kilkanaście razy na różnych kontach.
Czy mogę zostać ambasadorem?
Ambasador marki to ktoś wynajęty i opłacany przez nią, aby pokazywać i promować jej produkty. Przede wszystkim, zanim twoje dziecko zdecyduje się opłacić jakiekolwiek zamówienie, niech wie, że ambasadorzy nie płacą. Jeśli firma chce, aby nastolatek promował jej produkt, dostanie go za darmo.
Ponadto oceńcie siły na zamiary. Jeśli twoją córkę/syna obserwuje 300 osób, które są znajomymi ze szkoły, to nie jest on żadną siłą napędową rynku. Prawdopodobnie pochlebny komentarz lub wiadomość wysłał bot, który rozsiewa informacje o "ambasadorowaniu" po całym internecie. Jeśli jednak twoje dziecko złapie haczyk, ty możesz stracić pieniądze i ważne dane.