Babcie i dziadkowie podobno zawsze kochają swoje wnuki. Są dla nich oczkiem w głowie, bobaskami wartymi rozpieszczania, którym można pozwalać na dużo i kochać z całego serca. W końcu taka jest rola dziadków. Niestety nie żyjemy w idealnym świecie i czasami babcie bardziej przypominają postać wokół, której działy się wydarzenia w filmie „Hereditary”. Kobietę, która wybierała sobie ulubieńców, manipulowała rodziną, doprowadzała do szaleństwa, tylko po to aby osiągnąć własne cele.
Dziadkowie powinni zawsze kochać wnuczęta jednakowo.
Często podejście starszego pokolenia wytwarza toksyczną relację i utrudnia wychowanie dziecka.
Moja matka go nie lubi
– Niezbyt często jeździmy do mojej matki – opowiada mi Tomek, którego najmłodsze dziecko ma w tym momencie 8 lat. – Michał jest dosyć problematycznym dzieckiem – wyjaśnia, że jego syn ma zdiagnozowany Syndrom Aspergera i ADHD. Ma problemy z dyscypliną, lubi być głośny, łatwo wpada w szał i robi rzeczy, które dla wielu osób nie są akceptowalne u dzieci.
Syn Tomka jest poza tym w stu procentach dobrze funkcjonującym dzieckiem. Ma szerokie słownictwo, jest dobry z matematyki, dobrze czyta, ale niestety ma osobowość, która jest często trudna do opanowania. Tomek ma tego świadomość. Czasami zresztą sam nie daje rady z Michałem i ma ochotę wyskoczyć przez okno.
– Nie działają na niego jakieś podstawowe metody wychowawcze – podkreśla. Nie da się mu po prostu czegoś zabronić, nawet z wizją odebrania jakichś przywilejów. Nie ma sensu go strofować, podnosić głosu, trzeba po prostu robić wszystko, aby chłopak czuł się komfortowo i wyjaśniać mu, że niektóre jego zachowania są po prostu nieodpowiednie.
Babcia nie lubi mojego najmłodszego dziecka
Michał ma dwie starsze siostry, które nie mają żadnych problemów. Obie były zawsze spokojnymi dziewczynkami, grzecznymi, ułożonymi, ale ich ojciec podkreśla, że nie ma w tym niczyjej zasługi. – Po prostu zawsze takie były. Mieliśmy szczęście, jak widać.
Przyznaje, że zanim urodził się jego syn, wyjazdy na spotkanie z jego matką były świetne. Siedzieli razem w domu, a babcia zajmowała się dziewczynkami tyle, ile mogła. Widać było, że jest zachwycona, że w ich rodzinie pojawiły się dwie księżniczki. Gdy Michał pojawił się w jej życiu, początkowo się cieszyła, a potem stwierdziła, że albo będzie udawać, że nie istnieje, albo będzie się na niego złościć.
– Gdy byliśmy u niej z okazji świąt Wielkanocnych, Michał wywrócił szklankę z sokiem i moja matka chamsko spytała „co jest z nim nie tak?” – opowiada Tomek. Przyznaje, że w tamtym momencie podjął decyzję, że przebywanie z nią nie ma sensu. Oczywiście nie może od niej wymagać, aby kochała każdego z trójki wnuków tak samo mocno, ale w kwiecie wieku lat 70. powinna umieć zachować się i zrozumieć, jak wpływa na najmłodsze z nich.
Toksyczna babcia
Tomek podkreśla, że już wcześniej rozmawiał z matką, że nie będą do niej przyjeżdżali, jeśli nie zacznie traktować wnuka w odpowiedni sposób. Jej reakcją był gniew i irytacja. – Nie widziała nic złego w swoim zachowaniu. Uważała, że wina leży po naszej stronie, jako rodziców. W końcu dziecko nie spełniało jej standardów, więc miała prawo go nie polubić.
Tomek zresztą nie ma problemu z samym faktem niechęci. Nie da się kogoś zmusić do lubienia innych. Jednak gdy jesteś dorosły, powinieneś umieć podejść do dziecka, jak... dorosły.
Wychowujemy się w świecie, w którym przymusza się nas do kochania swojej rodziny. Jest to od nas oczekiwane, tylko dlatego, że „krew jest gęstsza od wody”. Podobnie zresztą ma się temat „szanowania starszych”. Są to często bzdurne sformułowania, które przymuszają nas do uczuć, których tak naprawdę nie mamy.
– Mój syn lubi babcię – mówi Tomek i dodaje, że na razie Michał rzadko zauważa, że babcia umie być dla niego chamska i niewyrozumiała. Jego córki za to zauważają to na każdym kroku. – Dziewczyny oczywiście korzystają z tego, że babcia je hołubi, ale raczej w obronie przede mną i żoną, gdy coś odwalą. Gdy widzą, że ich brat dostaje opieprz niesprawiedliwie widać, że same nie wiedzą, o co chodzi.
Zerwać toksyczne więzi
Tomek przyznaje, że od obiadu, na którym jego matka spytała, co jest nie tak z Michałem, byli jeszcze u niej kilkukrotnie. – Chciałem dać jej szansę, aby zachowała się jak dorosła osoba i nie była chamska dla małego dziecka – niestety próby się nie udały.
– Pierwszy raz, gdy przyjechaliśmy po świętach, moja matka dała prezenty dziewczynom, ale nie Michałowi – opowiada. Gdy syn słyszał zachwyty babci nad siostrami i chciał jej się pochwalić swoimi osiągnięciami z przedszkola, matka Tomka udawała, że go nie widzi. – Jakby chciała mi pokazać, że nie mam nad nią żadnej władzy i nigdy nie będzie lubiła moje dziecka.
Tomek przyznaje, że pogodzenie się z tym, że jego matka jest toksyczną osobą dla rozwoju jego syna, a co za tym idzie również dla niego, nie było łatwe. Przyznaje, że nadal nie wie, co powinien zrobić. W końcu babcia jest kochana przez całą trójkę dzieci, ale przyznaje, że ciężko mu widzieć, jak jego matka olewa najmłodsze z nich. – Trudno mi jest wybaczyć komuś, kto karze małe dziecko za coś, co nie jest jego winą.
Koronawirus pomógł
Podkreśla, że w dziwny sposób koronawirus był dla jego rodziny zbawieniem. – Ograniczyliśmy spotkania do minimum, ale nie musieliśmy wyjaśniać dzieciakom, skąd się to tak naprawdę wzięło – opowiada. Przyznaje, że nadal ma nadzieję, że coś się zmieni w relacji jego matki z synem. Wie, że w końcu jego syn zacznie odczuwać niechęć babci.
– Dzieciaki nie są kretynami, a moja matka nawet nie próbuje ukrywać swojej niechęci – wyznaje. I dodaje, że więzy krwi w jego opinii nic nie znaczą. – Wolę nie mieć rodziny, niż mieć w życiu toksyczne osoby.
21 stycznia w całym kraju będziemy świętować dzień babci i dziadka. Tomek podkreśla, że nie planuje namawiać dzieci, aby dzwoniły do jego matki. Przyznaje, że nadal ma nadzieję, że coś się zmieni na lepsze. – Nie wstrzymuje oddechu, ale chciałbym, żeby kiedyś zrozumiała swój błąd. A do tego czasu będzie nam wystarczyła babcia z drugiej strony.