Mój biologiczny ojciec jest bardzo "macho" – opowiada Alek. – Niewiele osób zorientowałoby się, że jest gejem. Mój drugi tata to z kolei najbardziej gejowska osoba, jaką można sobie wyobrazić.
Ten temat to wielkie tabu w Polsce. Rodziny jednopłciowe istnieją, ale się o nich nie mówi. Ci, którzy są w takich związkach, za wszelką cenę pragną anonimowości, bo chcą w spokoju żyć. Wiadomo bowiem, że Polacy nie akceptują wychowywania dzieci przez dwóch gejów czy dwie lesbijki.
Jak to wygląda naprawdę? Najlepiej zapytać u źródła. Mój rozmówca, Alek, wychował się w takiej rodzinie. Jest dzisiaj dorosłym mężczyzną, który ma za sobą dzieciństwo w towarzystwie dwóch "tatów".
Gdy Alek się urodził, jego ojciec był jeszcze w związku małżeńskim, ale jego rodzice rozstali się, gdy miał niecałe dwa lata. – Mama nie bardzo się mną zajmowała. Ojciec w miarę szybko założył nowy związek z facetem, który został częścią rodziny.
Alek utrzymuje kontakt ze swoją biologiczną matką, ale przyznaje, że gdy dorastał, nie byli sobie bliscy. – Byliśmy rodziną z dwoma tatami i tyle – stwierdza. – Mama funkcjonowała bardziej jako pewne pojęcie, ale nie wychowywała mnie.
Zdarzało się, że odwiedzała syna i obaj ojcowie zawsze dbali o te kontakty, ale nigdy nie przejawiała szczególnych oznak opiekuńczości.
Ojcowie Alka zawsze idealnie się uzupełniali. Działali w bardzo różny sposób, starając się go uczyć tego, jak powinien wyglądać świat.
Jego biologiczny ojciec to poważny facet, który w spokojny i wyważony sposób uczył go, czym jest tolerancja i tłumaczył, dlaczego powinniśmy robić wszystko, aby kraj, który ich nie toleruje, stawał się coraz lepszy. Jego drugi tata do wszystkiego podchodzi bardziej żartobliwie. – Jest gościem, który lubi żyć chwilą – stwierdza Alek.
Najlepiej ubrane dziecko w historii
Alek przyznaje, że różni się od swoich kolegów ze studiów. – W domu pokazano mi perspektywę nieosiągalną dla przeciętnego dziecka – mówi. W jego opinii bycie dzieckiem jednopłciowych rodziców dało mu coś w rodzaju wczesnego oświecenia. – Rozumiałem więcej. Hetero normatywne spojrzenie na świat jest wszechobecne, więc to, że mogłem widzieć rzeczywistość oczami moich ojców gejów, było rodzajem błogosławieństwa – stwierdza.
Świadomość tego, że jego rodzina jest inna, pojawiła się u niego dość wcześnie. Już w przedszkolu zaczął zauważać, że jego rówieśnicy mają tatę i mamę. On za to miał dwóch “tatów”, co nie uszło uwadze innych dzieci.
– Niektórzy rodzice zwracali na to uwagę, a dzieciaki powtarzały. Wydaje mi się jednak, że to ja miałem bardziej pozytywny wpływ na nich, niż oni negatywny na mnie – stwierdza dzisiaj Alek.
Według niego fakt, że ktoś taki jak on był w grupie przedszkolnej, pomógł jego kolegom i koleżankom zrozumieć, że sytuacja, w której dwie osoby tej samej płci wychowują dzieci, nie powinna nikogo dziwić.
– Maluchy i tak mają w dupie, kto się tobą zajmuje. To u ich rodziców pojawiały się uprzedzenia i przechodziły na dzieci. Z czasem jednak ci, którzy patrzyli na jego ojców spode łba, zaczęli dostrzegać, że Alek nie różni się od ich dzieciaków. – Docierało do nich, że jedyne co mnie wyróżnia to fakt, że byłem najlepiej ubranym dzieckiem w historii – śmieje się.
Alek podkreśla, że jego dom nie różnił się niczym od domu jego rówieśników. – Miałem takie same kary i takie same ograniczenia – mówi.
Codziennie wieczorem cała rodzina jadła wspólnie kolację, to była święta zasada. Alek nie mógł korzystać z komputera po godzinie 21:00, po 22:00 obowiązywał zakaz sms-owania. Do tego nie wolno mu było wychodzić z domu, jeśli nie odrobił lekcji.
– Wszystko wyglądało tak samo. Nie musiałem jedynie nigdy prosić o nowe ubrania – śmieje się.
"Wszyscy wiedzieli, kim są moi rodzice"
Problemem czasem były nienawistne komentarze. – Zdarzało się, że szliśmy coś zjeść, a nagle tata mnie brał za rękę i szybko wychodziliśmy, a ja nie rozumiałem dlaczego.
Dzisiaj domyśla się, że jego rodzice zapewne widzieli spojrzenia ludzi i starali się w ten sposób zapobiec sytuacjom, które mogłyby mieć traumatyczny wpływ na ich syna.
W liceum Alek musiał mierzyć się z docinkami innych dzieciaków, ale lata dobrego wychowania pozwalały mu się tym nie przejmować. – Czasami marzyłem o tym, abyśmy wyprowadzili się z Polski do kraju, w którym homofobia nie była problemem – przyznaje.
Jednak jego ojcowie chcieli jednak być blisko mamy Alka. – Zależało im, aby mogła się ze mną spotykać – mówi. Rzadko do tego dochodziło, ale obaj ojcowie nie chcieli ograniczać syna.
Alek miał szczęście, bo chodził do postępowych szkół, w których nie dochodziło zbyt często do nieprzyjemnych sytuacji.
– Wszyscy wiedzieli, kim są moi rodzice – mówi. – Mimo to, przez wiele lat zaprzeczałem. W końcu zdobyłem się na odwagę i powiedziałem o tym otwarcie – wspomina. Nie było to łatwe doświadczenie. – Naklejki "Zakaz pedałowania" na wiatach przystankowych nie pomagały mi w byciu otwartym – przyznaje.
Jak wtopić się w tłum?
Pytam go, jak zwraca się do swoich rodziców. Wyjaśnia, że do biologicznego ojca mówi po prostu "tato", a do drugiego mówi po imieniu. Gdy rozmawia z kimś o swoich rodzicach, używa rozróżnienia "ojciec" i "tata".
Istnieje przekonanie, że dzieci wychowane przez osoby homoseksualne w przyszłości staną się gejami lub lesbijkami. Gdy pytam Alka, jak u niego wyglądał okres dorastania, przyznaje, że miał takie same problemy, jak każdy nastolatek. – Czasami myślałem, że byłoby łatwiej, gdybym był gejem – śmieje się. – Byłem wstydliwym chłopakiem, więc ciężko było mi podrywać dziewczyny.
Podkreśla, że nigdy nie miał zbyt wielu pytań odnośnie do seksu, a jego ojcowie niechętnie poruszali ten temat. – Powtarzali, że dla nich nie ma znaczenia, czy będę gejem, czy hetero.
Wspomina też, że kiedyś oglądał z ojcem film, w którym była dosyć długa scena seksu. – Spytał mnie, czy w szkole uczą nas o seksie i rozmnażaniu. Powiedziałem, że tak i na tym skończyliśmy – mówi. Drugi z ojców był zawsze bardziej otwarty na te tematy, ale bez przesady.
Pytam Alka, czy spotkał kiedyś kogoś, kto wychowywałby się w takiej rodzinie jak jego. – Nie – pada odpowiedź. – Par kobiet wychowujących dzieci jest więcej. Wydaje mi się, że wiele osób po prostu się boi i nie chce, aby ich dzieci były wytykane palcami, dlatego się kamuflują – dodaje Alek. – Dwóm kobietom łatwiej jest wtopić się w tłum z dzieckiem, niż dwóm facetom.
Dwa mężczyźni, dwaj ojcowie
Rozmawiałem niedawno z pewnym nastolatkiem, który stwierdził, że jest przeciwny adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Spytałem dlaczego. Czy uważa, że dwóch ojców będzie wychowywać dzieci gorzej niż samotny ojciec czy matka?
Nie umiał odpowiedzieć, ale w końcu powiedział, że takie dziecko miałoby problemy w szkole, bo byłoby wyśmiewane. Wyjaśniłem mu więc, że tak naprawdę nie jest przeciwny adopcji dzieci przez pary homoseksualne, a jedynie nie podobają mu się ludzie, którzy uważają, że dwoje kochających się ludzi nie może wspólnie wychowywać dzieci.
Gdyby mój rozmówca spotkał Alka, zobaczyłby 25-letniego chłopaka od roku zaręczonego, poznałby najlepszego gracza w “Call of Duty”, jakiego znam. Spotkałby pewnego siebie mężczyznę, który kocha obu swoich rodziców. Gdy dorastał, Alek czasami musiał mierzyć się z nienawistnymi komentarzami, ale nie przejmował się nimi, bo gdy wracał do domu, mógł liczyć na wsparcie dwóch mężczyzn, którzy kochali go ponad życie – ojców.
Imię bohatera artykułu zostało zmienione na jego prośbę.