Dzieci nie ukrywają swoich emocji. Na ich twarzach możemy od razu odczytać wszystkie nastroje, którymi aktualnie się kierują. Wraz z postępem epidemii na małych buziach coraz częściej widać strach i rezygnację. W takim wypadku rodzice powinni wiedzieć, jak rozmawiać z dziećmi, by ukoić ich lęk.
Do wybuchu pandemii żyliśmy w mniej lub bardziej beztroskim świecie. Chodziliśmy do restauracji i spotykaliśmy się z przyjaciółmi. Nagle nasze życie zostało przewrócone do góry nogami za pomocą czegoś, czego nie jesteśmy w stanie dostrzec gołym okiem.
Razem z naszym, życie, które znaliśmy, skończyło się też dla naszych dzieci. Zamknięto im szkoły, nie mogli, a w niektórych znów zamkniętych placówkach nadal nie mogą, spotkać się z kolegami, mogą stanowić zagrożenie życia nawet dla własnych dziadków.
Od marca słyszą częściej lub rzadziej, że nie mogą wyjść na podwórko, że muszą maksymalnie dbać o higienę i nie dotykać żadnej poręczy w drodze do samochodu. Przed rodzicami pojawiło się wyzwanie, jak wytłumaczyć dzieciom, że koronawirus jest niebezpieczny, że świat stał się miejscem permanentnego zagrożenia zdrowotnego dla nich i wszystkich, których znają.
Po względnym uwolnieniu na czas wakacji znów zaczyna docierać do nas, że koronawirus to poważne zagrożenie dla nas i naszych rodzin. Strefy żółte, czerwone, izolacje, czasowe kwarantanny, nauka zdalna - kolejne wyroki, na które czekamy.
Złowrogie kulki
Wraz z nastaniem epidemii staraliśmy się wytłumaczyć naszemu 4-latkowi, czemu nie może wychodzić na swój ulubiony plac zabaw, ani chodzić z mamą do sklepu po słodycze. Wtedy wydawało nam się, że czerwone kulki unoszące się w powietrzu będą bezpieczną anegdotą, odpowiednią dla umysłu kilkulatka.
Szybko jednak przekonaliśmy się, że nasz syn dosłownie potraktował zagrożenie. Przestał wychodzić na spacery, bał się, że zaatakują go wirusowe kulki. W domu opowiadał bajki o dobrych niebieskich kulach, które pożerają te złe, ale na dwór nie dało się go wyciągnąć.
Z czasem udało się go przekonać, że wychodząc na kilka minut na spacer, pokona wirusa, bo zbuduje odporność, ale musi zachowywać się ostrożnie. Do tej pory, gdy wracamy z mężem z pracy, od razu wysyła nas do łazienki na mycie rąk, a gdy idziemy do sklepu, przypomina o założeniu maski i rękawiczek. To poczucie nieustannego życia w zagrożeniu w nim jest, mimo że zaliczyliśmy udane wakacje nad jeziorem i jego przedszkole funkcjonuje normalnie.
Mimo tego nie ustają jego pytania, czy "koroniawirus już się skończył?". Słyszy o epidemii od nas, codziennie widuje się z nianią, która dojeżdża do niego spod Warszawy. Za chwilę może okazać się, że będzie widział nasze twarze tylko w maskach ochronnych.
Epidemia strachu
Przedłużająca się kwarantanna nie wpływa dobrze na psychikę dzieci. Może nam się wydawać, że przyzwyczaiły się do obowiązującego planu dnia i zakazu wychodzenia, ale tak naprawdę może paraliżować je strach.
Ratownik medyczny, z którym miałam okazję rozmawiać, wspominał mi, że jego 7-letnia córka boi się wychodzić na zewnątrz, ale lęka się też, zostawać w pustym domu.
Oboje z żoną pracują w służbie zdrowia i choć od małego była przyzwyczajona do ich częstych i nagłych wyjazdów i całonocnych dyżurów, to w czasie pandemii strach o życie rodziców urósł do niewyobrażalnych rozmiarów.
– O ile dorośli w większości doświadczyli w życiu rozmaitych kryzysów, w związku z czym są wyposażeni w narzędzia, które pomagają im chronić swoją psychikę, o tyle dla dzieci to zupełnie nowe doświadczenie – wyjaśniał dla nas Maciej Frasunkiewicz, psycholog społeczny.
W związku z tym powinniśmy zdobyć się na rozmowę już nie o koronawirusie, ale o poczuciu lęku. O tym, jak sobie rodzić ze strachem. Jakie możliwe scenariusze czekają rodzinę, gdyby doszło do zakażenia któregoś z członków rodziny oraz utwierdzić dziecko w przekonaniu, że ma wpływ na swoje zdrowie.
To, jak dziecko reaguje na obecną sytuację, będzie odbiciem reakcji rodziców. Odcięcie siebie i dziecka od napływających wiadomości o wirusie i uspokojenie nastrojów pandemicznych w najbliższym otoczeniu, powinno pomóc w codziennym przeżywaniu kwarantanny.
Poczucie bezpieczeństwa budujemy u dzieci przez całe życie. Szczególnie w sytuacji tak niezwykłej, jak obecna pandemia.