Majówka za nami. Jeśli to był test na to, jak podchodzimy do zaleceń dotyczących noszenia maseczek i zachowywania dystansu, to jako społeczeństwo oblaliśmy go jak najsłabszy student na roku.
Biegam (w masce antysmogowej). Jeśli mogę, staram się unikać skupisk ludzkich, więc często robię treningi późnym wieczorem. Jeśli się nie udaje, biegam w ciągu dnia, ale próbuję omijać ludzi szerokim łukiem. Czasem wbiegnę na jezdnię, żeby ominąć jakąś grupkę idącą całą szerokością chodnika, czasem przelecę po trawniku. Bezpieczeństwo przede wszystkim.
Omijam ludzi z trzech powodów. Po pierwsze, bo mamy pandemię, która wcale nie chce przygasnąć, po drugie — bo ludzi wszędzie zrobiło się bardzo dużo.
"Hola, cwaniaku!" - ktoś powie. "Sam chcesz sobie biegać, ale innym zabraniasz aktywnego wypoczynku na świeżym powietrzu".
W żadnym razie nie zabraniam, ale przypominam, że mamy pandemię. Aby jej przeciwdziałać, powinniśmy (jeśli nie da się siedzieć w domu) pamiętać o dwóch rzeczach: o noszeniu maski, która będzie zakrywać nos i usta i o tym, by zachowywać bezpieczny dystans od siebie.
I tu pojawia się powód trzeci: Polacy noszą maseczki, jakby brali udział castingu do kolejnej części filmu "Głupi i głupszy". Maksimum, do czego jesteśmy w stanie się zmusić, to noszenie maski jedynie na ustach.
O ile wasze nosy nie są atrapą ze sklepu ze śmiesznymi rzeczami, to nimi też oddychacie i powinniście je zasłaniać. Dla wielu osób to za dużo, więc maski mają na brodzie albo szyi. Albo w kieszeni. Cyrk.
To jeszcze nie koniec. Maseczki, rzecz jasna, przeszkadzają, gdy nosi się je w czasie wysiłku fizycznego takiego jak bieganie czy jazda na rowerze (coś o tym wiem, ale noszę), więc chętnie rezygnują z nich rowerzyści czy rolkarze.
Wcale nie koniec na tym. "Aktywnie wypoczywający" za nic mają zachowywanie dystansu, po prostu przelatują na rowerze czy rolkach obok innych ludzi, no i są bez masek.
Efekt jest taki, że nawet jeśli ktoś próbuje, tak jak ja, trzymać bezpieczny dystans to i tak co chwilę przejeżdża obok niego jakiś rozgadany rowerzysta czy rolkarz bez maski.
A ponieważ wirus przenosi się drogą kropelkową, a owe "kropelki" wydzielają się także w trakcie intensywnego oddychania (jak podczas wysiłku fizycznego), mamy rowerzystów i rolkarzy, którzy mogą nieświadomie rozsiewać wirusa na lewo i prawo, bo nie chce im się nosić maseczek.
Pomijam już temat pod tytułem "Palacze". Oni mają poczucie, że są zwolnieni z konieczności noszenia maseczek, bo przecież muszą wypalić papierosa raz na kwadrans. No, to przecież nawet nie opłaca się zakładać ponownie maski.
Przez półtora miesiąca byliśmy bardzo dzielni, siedząc w domach i unikając niepotrzebnego wychodzenia na dwór. W ostatnich dniach puściły nam hamulce, wychodząc na spacer, w domach zostawiliśmy zdrowy rozsądek.
Tak dochodzimy do Ponurego Kosiarza. Od kilku dni typ w czarnej szacie i z kosą w dłoni przechadza się po plażach Florydy. Przestrzega w ten sposób mieszkańców tego stanu przesiadujących na plażach (które zostały otwarte pod koniec kwietnia), że Amerykę dziesiątkuje pandemia i powinni siedzieć w domach, a nie leżeć na plażach.
W rolę Kosiarza nie wcielił się żartowniś, ale Daniel Uhlfelder, poważny prawnik z Florydy, który próbuje w ten sposób przekonać rodaków, że to nie czas na plażowanie, gdy w kraju szaleje pandemia koronawirusa.
Potrzebujemy wielu takich Kosiarzy w Polsce. Powinni spacerować po bulwarach w Warszawie, powinni być w parkach, na ulicach, czy stać pod Ikeą.
Wirusa nie da się zobaczyć gołym okiem, więc łatwo jest uznać, że zagrożenia nie ma. Kosiarz w czarnej sukmanie i z kosą w dłoni przypominałby ludziom, że to nie jest zwykły maj, a to nie jest dobry moment na spacerki z rodziną czy imprezy nad Wisłą.
Wszyscy chcemy normalności, ale nie będzie jej w Polsce, dopóki statystyki dotyczące zachorowań będą rosły. A będą rosły, jeśli będziemy się zarażać koronawirusem'. A będziemy się zarażać, jeśli nie będziemy nosić maseczek w dużych skupiskach ludzi, takich jak bulwary, place czy parki. A skąd wiem, że ich nie nosimy? Bo dużo biegam — i w ten sposób tekst można zacząć czytać od początku.