Zabiegani na co dzień, przestajemy się skupiać na naszych partnerkach. Jeśli rozmawiamy to zwykle zadaniowo i instrumentalnie. Pytamy o codzienność. "Odebrałeś dziecko ze szkoły?" "Zrobiłaś zakupy?" "Co z tym zapchanym zlewem?" Żyjemy szybko, a przez to mało uważnie. W takiej sytuacji kryzys czyha dosłownie za rogiem. Aby z tym walczyć, trzeba poznać przyczyny.
Powodów takich kryzysów zazwyczaj jest wiele. Nigdy nie jest tak, że wpływ ma tylko jedna rzecz. To z reguły suma drobnych spraw, które kumulują się w jeden wielki kryzys, który grozi rozpadem związku. Gdy urosną, ciężko z nimi walczyć. Zacznijmy więc tę wyliczankę.
Niedocenianie
Brak szacunku dla codziennego wysiłku partnerki, niedocenianie jej zaangażowania i pracy na rzecz rodziny jest jednym z głównych czynników, które powoduje zniechęcenie. Każdy z nas potrzebuje dobrego słowa i zachęty. Każdy chce usłyszeć: "dobra robota", "świetnie, że o tym pomyślałaś/pomyślałeś", "to był bardzo fajny pomysł".
Nie ma znaczenia, czy jesteś kobietą, czy mężczyzną, potrzeba bycia docenionym przez partnerkę/partnera jest w nas bardzo silna. Znaczenie ma nawet krótki SMS wysłany w ciągu dnia z pracy albo przelotna rozmowa. To może znacząco wpłynąć na nastrój i pozytywne nastawienie.
Brak szacunku
Fundamentem każdej relacji jest szacunek. Jeśli go brakuje, automatycznie sypie się cała relacja i znika zaufanie. Zatracić szacunek do drugiej osoby można np. w wyniku kłótni. Nie chodzi tutaj tylko o, że zdarza nam się nie przebierać w słowach, niebezpieczne jest też porównywanie do innych. W takiej sytuacji można ławo stracić poczucie tego, co jest się niezbędne do prawidłowego funkcjonowania rodziny – a więc dążenia do rozwiązania problemu.
Poczucie sensu
To kluczowy element w działaniu. Jest niezbędne, jeśli chcemy utrzymać to, co nazywamy "chceniem". Jeśli ma nam się chcieć jechać na wycieczkę, iść na randkę czy utrzymywać bliską relację z dziećmi – musimy widzieć w tym sens.
To poczucie daje (albo nie) także osoba, z którą jesteśmy. Często zadajemy sobie pytanie: po co coś robisz? Właśnie o to chodzi. Rozmowa o celach, o tym, co będzie dalej z partnerem/partnerką buduje w znacznej mierze poczucie wspólnoty i sensu.
Faworyzowanie
Skupiamy się na dziecku. Nie dostrzegamy naszego partnera. Cały dzień kręci się wokół obowiązków związanych z dziećmi, a wieczorem nie ma siły nawet na rozmowę. Efekt? Czujemy się pomijani.
Za każdym razem wybierasz wieczór z dziećmi zamiast randkę z żoną? Nie tak powinno to wyglądać. Przecież jesteśmy "zespołem" – faworyzowanie tylko niektórych jego członków jest demotywujące dla pozostałych.
Rutyna i brak wyzwań
Praca, dom, praca, dom – albo dom, dom, dom. Standard? To prawda – łatwo wpadamy w rutynowe działanie i prozę życia. Niby wiemy co po kolei mamy robić w ciągu dnia, tygodnia, miesiąca, ale nic się nie zmienia – wiecznie to samo.
Ktoś mógłby odpowiedzieć (pewnie wielu z was): "każdy mój dzień to jedno wielkie wyzwanie – ogarnąć dzieci, zakupy, pracę", ale przyznajmy, że nie jest coś, co wychodzi poza rutynowe działania.
Dlatego zaplanujcie wspólnie z partnerką coś niestandardowego, na przykład wspólny wyjazd we dwoje, albo zróbcie sobie prezent. A może po prostu któreś z was potrzebuje nowego wyzwania osobistego? Bieganie, pływanie, jazda na rowerze? To w sumie nic szczególnego, ale jednak wyzwala poczucie wyzwania.
Długotrwałe pozostawanie w demotywujących schematach i zachowaniach może pogłębiać lub prowadzić do prawdziwego kryzysu w relacji. Ten tekst nie jest analizą psychologiczną – to opowieść o życiu i codzienności.
Jeśli nie będziemy się skupiać na naszej drugiej "połówce", jeśli będziemy się oszukiwać, że wszystko samo się zrobi, albo będziemy myśleć, że "ona się domyśli" – to z tego nie wyniknie nic dobrego. Zazwyczaj staram się nie być "wujkiem dobra rada", ale teraz radzę: Nie bądź obojętny na obojętność.
Michał Alicki, autor tekstu, prowadzi bloga i fanpage na Facebooku o nazwie Tata Szef. Bloga znajdziesz tutaj, a fanpage – tutaj