Za to wykroczenie pożegnasz się z prawem jazdy. Rząd zaostrza kary za szybką jazdę

Artur Grabarczyk
06 marca 2025, 16:14 • 1 minuta czytania
Za szybką jazdę poza terenem zabudowanym dziś grozi jedynie mandat. Owszem, wysoki, ale tylko mandat. To się jednak zmieni. Ministerstwo Infrastruktury kończy właśnie konsultacje projektu zaostrzenia kar. I jest już przesądzone, że kierowcy, którzy poza terenem zabudowanym przekroczą prędkość o 50 km/h, stracą nie tylko pieniądze, ale też prawo jazdy.
Można 90 km/h, a ty pociśniesz o 50 km/h więcej? Za takie wykroczenie policja będzie zabierać prawo jazdy na trzy miesiące. fot. Pexels/Chase Yaws
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Żadnych zabudowań, żadnych innych aut, prosta i równa droga. No aż kusi, żeby nie trzymać się tego ograniczenia do 90 km/h, tylko trochę przycisnąć, sprawdzić, "ile fabryka dała". Dziś, jak ulegniesz takiej pokusie i przekroczysz dopuszczalną prędkość o 50 km/h, to możesz zapłacić 1500 złotych i dostać 13 punktów karnych. Portfel masz chudszy, ale możesz jechać dalej.

O 50 km/h za dużo i żegnasz się z prawkiem

Mandat i punkty karne już wkrótce nie będą jedyną karą za takie wykroczenie. Ministerstwo Infrastruktury chce bowiem, żeby przekraczanie prędkości o 50 km/h poza terenem zabudowanym było karane tak samo, jak podobne wykroczenie na terenie zabudowanym. Czyli żeby skutkowało odebraniem prawa jazdy na trzy miesiące.

Pomysł zaostrzenia kar powstał kilka tygodni temu po naradzie ministra Dariusza Klimczaka z policjantami z drogówki i ekspertami Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Główny argument za odbieraniem prawa jazdy wynikał z omawianych wtedy danych na temat wypadków drogowych. Wynikało z nich, że przekraczanie prędkości na drogach jednojezdniowych to przyczyna większości wypadków śmiertelnych. Po tym spotkaniu minister od razu rozpoczął konsultacje nowych, ostrzejszych przepisów.

Te konsultacje trwały kilka miesięcy i właśnie się kończą. Efekt jest taki, jak na wspomnianej naradzie – większość ekspertów uważa, że kary za szybką jazdę poza terenem zabudowanym powinny być surowsze. A jako że podwyższenie mandatów niewiele zmieniło, to trzeba spróbować innego sposobu. Zabierać prawo jazdy miłośnikom wciskania gazu w podłogę.

Kto płaci za zdjęcie z fotoradaru?

Zmian w przepisach ruchu drogowego będzie więcej. Wśród konsultowanych z ekspertami pomysłów znalazła się też nowa metoda na ściąganie mandatów z fotoradarów. Dziś jest tak, że jeśli na zdjęciu nie widać, kto prowadził samochód, to właściciel dostaje pismo z prośbą o wskazanie kierowcy. Jeśli tego nie zrobi, a udowodni, że to nie on siedział za kierownicą, to nie ponosi konsekwencji. To ma się zmienić. Ministerstwo chce, żeby właściciel auta musiał zapłacić mandat, jeśli nie ujawni, kto popełnił zarejestrowane na fotoradarze wykroczenie.

Trzecia ważna zmiana jest wymierzona w tych kierowców, którzy jeżdżą, choć nie powinni, bo mają sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Takich u nas nie brakuje, niektórzy wręcz kolekcjonują takie zakazy. Pomysł na walkę z tą patologią polega na wprowadzeniu trwałej utraty uprawnień. Człowiek, który zostanie przyłapany na prowadzeniu auta mimo sądowego zakazu, nie będzie mógł odzyskać prawa jazdy przez aż pięć lat.

Kiedy ostrzejsze kary wejdą w życie? Minister Klimczak już kilka miesięcy temu deklarował, że zależy mu na jak najszybszym wprowadzeniu zmian. Teraz, kiedy zamyka się już etap konsultacji, prace mocno przyspieszą. I jest bardzo prawdopodobne, że surowsze przepisy zaczną obowiązywać najpóźniej od 1 stycznia przyszłego roku.

Źródło: Polskie Radio

Czytaj także: https://dadhero.pl/295292,marzec-bedzie-drogi-dla-kierowcow-wszystko-przez-masowe-kontrole-policji