Dzieci są traktowane gorzej niż menele i chuligani. Dowodem sytuacja z autobusu

Artur Grabarczyk
21 lutego 2025, 09:34 • 1 minuta czytania
Autobus pełen ludzi. Wśród nich matka z półtorarocznym dzieckiem. Maluch głośno płacze, co przeszkadza pasażerom i kierowcy. Ten w końcu nie wytrzymuje i wyprasza kobietę z dzieckiem z pojazdu. Straszne? Owszem! Ale jeszcze gorsze jest to, że gdy matka opowiedziała o tym na TikToku, internauci uznali, że nie powinna się skarżyć, bo kierowca postąpił słusznie.
Matka została wyproszona z autobusu, bo jej dziecko za głośno płakało. fot. Piotr Kamionka/REPORTER/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Bohaterką tej historii jest pani Konstancja, influencerka, która na swoim profilu na TikToku opowiada głównie o kosmetykach i trikach makijażowych. Niedawno zamieściła tam jednak relację o tym, jak została wyproszona z autobusu dlatego, że płacz jej półtorarocznego dziecka zirytował kierowcę. Filmik skasowała już ze swojego profilu, ale całe zdarzenie opisał na swoim instagramowym profilu "Ten ojciec" Patryk Bryliński. Nie podał szczegółów, miejsca i okoliczności. Ale one są w sumie mało istotne. Najważniejsze nie jest też to, że pani trafiła na chamskiego, bezdusznego kierowcę. To przykre, ale tacy się zdarzają.

Kierowca bohater, matka bez kultury

Prawdziwym problemem jest to, że wielu ludzi uznało, że kierowca postąpił słusznie. I że matka nie powinna się na niego żalić w internecie, tylko pokornie przyjąć do wiadomości, że jedyną osobą, która zachowała się niewłaściwie, było jej dziecko. Bo się darło, zakłócając spokój innym pasażerom, a co gorsza także kierowcy, który przecież w trakcie jazdy musi być maksymalnie skoncentrowany. 

Dla niektórych internautów kierowca nie tylko nie zachował się chamsko, wyrzucając matkę z dzieckiem z autobusu w mroźny dzień. Zachował się jak bohater. Tak twierdzi pani Agnieszka (nazwisko litościwie pominę), która w swoim komentarzu stwierdziła, "jako matka i kierowca", że Konstancja zupełnie niepotrzebnie się czepia, bo nie ma racji. "Płacz obcego dziecka jest mega frustrujący. Pamiętaj, że on odpowiadał też za Twoje życie… Było wysiąść" – stwierdziła. 

Nie ona jedna uznała, że kierowca swym "odważnym" gestem niemalże ocalił życie pasażerów. Inna internautka także wychwalała szofera. "Uważam, że kierowca ma jak najbardziej prawo wyprosić taką osobę. Jeśli z tego powodu on sam się denerwuje, to stanowi zagrożenie dla ogółu pasażerów" – orzekła. Wychodzi na to, że kierowca miał dramatyczny wybór: albo pozostawić matkę z dzieckiem w autobusie i nieuchronnie doprowadzić do tragicznego wypadku, albo wysadzić źródło stresu na przystanku i tym samym ocalić życie pasażerów.

https://www.instagram.com/reel/DGQLjdGMl1k/?utm_source=ig_web_copy_link&igsh=MzRlODBiNWFlZA==

Obrona kierowcy to nie wszystko. Znaleźli się też tacy, którzy wytknęli brak dobrych manier… matce. Gdyby była dobrze wychowana i szanowała innych, to sama by wysiadła czy nawet nie wsiadała do autobusu i oszczędziła innym słuchania wrzasków bachora. "Kiedyś było normą, że matki wysiadały na najbliższym przystanku z płaczącym dzieckiem, to było uszanowanie pasażerów i kultura osobista, której dzisiaj już nie ma" – stwierdziła z niesmakiem pani Joanna. Wiadomo, nie ma też tak grzecznych dzieci jak dawniej i perfekcyjnych matek, które umiały uciszyć płacz dziecka jednym pstryknięciem palców.

Autobusy wolne od dzieci

Podobnych komentarzy było więcej, ale nie warto ich cytować. Dlatego że opowieści o tym, że kiedyś matki były kulturalne i wysiadały, gdy ich dzieci wrzeszczały, to opowieści z mchu i paproci. Kiedyś to raczej było tak, że ludzie starali się pomóc mamie w uspokajaniu dziecka, zagadywali je, pocieszali. Jasne, nie wszyscy. Ale też raczej nikt nie domagał się, że mama, dla dobra i komfortu pozostałych pasażerów, opuści autobus.

Absurdalne są też twierdzenia, że kierowca kierował się troską o bezpieczeństwo ludzi w autobusie, choć na pewno głośny płacz nie ułatwiał mu jazdy. Ale prowadzenia autobusu nie ułatwia też wrzeszcząca grupa chuliganów czy pijanych imprezowiczów. A do wysadzania takich uciążliwych pasażerów kierowcy raczej się nie kwapią. Albo wzywają policję, albo jadą dalej i cierpliwie znoszą hałasy. Wyproszenie matki było po prostu łatwiejsze i mniej ryzykowne, bo ona nie będzie się szarpać jak agresywny dresiarz czy pijany menel. 

Cała ta scena pokazuje, że zmienia się nasze społeczeństwo. Coraz częściej zaczyna traktować dzieci właśnie jak meneli czy chuliganów, czyli ludzi, z którymi nikt nie chce mieć do czynienia, bo psują komfort wypoczywania, jedzenia w restauracji czy podróżowania. Są już hotele i restauracje bez dzieci, strefy wolne od dzieci na basenach, tylko czekać, aż pojawią się postulaty utworzenia specjalnych kursów komunikacji miejskiej tylko dla dorosłych.

Czytaj także: https://dadhero.pl/294481,koniec-stref-wolnych-od-dzieci-jest-interwencja-rzeczniczki-praw-dziecka