W szkołach będzie kolejny nowy przedmiot? "Potrzebna jest edukacja komunikacyjna"

Artur Grabarczyk
20 stycznia 2025, 15:30 • 1 minuta czytania
Skoro będzie edukacja zdrowotna i edukacja obywatelska, to w szkołach powinno być też miejsce dla edukacji komunikacyjnej. Taki pomysł zgłosił były rajdowiec i instruktor bezpiecznej jazdy Maciej Wisławski. Według niego dzieci już od początku podstawówki powinny się uczyć mądrego zachowania na drogach, bo edukowanie lepiej wpłynie na poprawę bezpieczeństwa niż karanie mandatami.
Wprowadzenie do szkół edukacji komunikacyjnej zaproponował Maciej Wisławski (z prawej), były pilot rajdowy, a obecnie instruktor bezpiecznej jazdy. fot. Jan Bielecki/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Ilekroć w Polsce dochodzi do serii śmiertelnych wypadków, natychmiast podnoszą się głosy o potrzebie zaostrzenia kar dla kierowców. Dyskusja zawsze wygląda podobnie. Jeśli sprawca głośnego karambolu był pijany, to eksperci i politycy mówią, że trzeba surowiej karać jeżdżących na podwójnym gazie. Jeśli przyczyną tragedii była nadmierna prędkość, padają postulaty, by podnosić mandaty za zbyt szybką jazdę.

Surowsze kary, wyższe mandaty, a wypadków nadal dużo

Kolejna taka dyskusja trwa właśnie teraz. Z tą różnicą, że jej przedmiotem są kierowcy, którzy siadają za kółko, choć policja lub sądy odebrały im prawo jazdy. Wszystko dlatego, że w ostatnich tygodniach doszło do kilku śmiertelnych wypadków, których sprawcami byli właśnie ludzie ukarani utratą uprawnień do prowadzenia pojazdów.

Oprócz dyskusji toczą się też konkretne prace nad zmianą przepisów o ruchu drogowym. Ich efektem ma być kolejne już zaostrzenie kar. Zarówno za jazdę bez uprawnień, jak i za jazdę pod wpływem alkoholu czy narkotyków oraz za rażące przekraczanie prędkości.

W projekcie przygotowywanym przez Ministerstwo Sprawiedliwości ma się pojawić nowe przestępstwo – zabójstwo drogowe. Taki zarzut usłyszą wszyscy ci, którzy spowodują śmiertelny wypadek, prowadząc auto po pijanemu albo z nadmierną prędkością. Zabójcami drogowymi będą też kierowcy, którzy zignorowali sądowy zakaz prowadzenia auta.

Kary będą surowe – łącznie z więzieniem i konfiskatą samochodu. Ale czy będą skuteczne? Cóż, co do tego można mieć wątpliwości. Już dziś przepisy są surowe, mandaty wysokie, a piratów drogowych nie brakuje. A w policyjnych statystykach nie widać radykalnego spadku liczby wypadków, wciąż rażąco wysoka jest liczba kierowców karanych za jazdę pod wpływem alkoholu czy narkotyków. Wniosek jest prosty – wielu kierowców po prostu nie boi się kar, choć są one coraz bardziej dotkliwe.

Lepiej zapobiegać niż leczyć

Dlatego zdaniem wielu ekspertów od bezpieczeństwa drogowego rozwiązania należy szukać gdzie indziej. I starać się zmieniać nie tylko przepisy, ale też świadomość ludzi. Nie tylko kierowców, ale też rowerzystów i pieszych, bo oni swoim głupim zachowaniem też potrafią doprowadzić do tragedii.

Zwolennikiem edukowania, a nie tylko karania, jest Maciej Wisławski, który kiedyś startował jako pilot w rajdach samochodowych, a teraz jest instruktorem bezpiecznej jazdy. Zdaniem Macieja Wisławskiego kluczowa jest edukacja dzieci i młodzieży, aby uświadamiać od najmłodszych lat. – Mandaty nie pomogą, choćbyśmy zaostrzali kary – stwierdził w wywiadzie dla Polskiego Radia. I dodał, że mandat to kara za złamanie prawo, a bezpiecznie na drogach będzie wtedy, gdy ludzie zrozumieją, że nie powinni łamać przepisów.

Jak to zrobić? Według Wisławskiego należy wykorzystać fakt, że w Polsce trwa właśnie wielka reforma szkolnictwa, której efektem jest wprowadzenie do szkół dwóch nowych przedmiotów: edukacji obywatelskiej i edukacji zdrowotnej. I na fali tych zmian trzeba wprowadzić kolejny przedmiot. – Trzeba wprowadzić wychowanie komunikacyjne do szkół, od pierwszych klas podstawówki. Zwłaszcza że już małe dzieci jeżdżą na hulajnogach, młodzież na hulajnogach elektrycznych – zaproponował Wisławski w rozmowie z Polskim Radiem.

Plany już były

Zdaniem byłego pilota rajdowego taki przedmiot jest tak samo potrzebny jak edukacja zdrowotna. I może w przyszłości przynieść równie dobre rezultaty. – Poziom wiedzy uczestników ruchu, nawet pieszych, jest niski. A liczba ofiar wypadków nadal bardzo wysoka. Pomóc może tylko edukacja świadomego uczestniczenia w ruchu drogowym – tłumaczy Wisławski. 

Wprowadzenie edukacji komunikacyjnej to tylko luźny pomysł rzucony w wywiadzie. Nie ma formy petycji czy obywatelskiego projektu ustawy, więc MEN nie musi go więc rozpatrywać. A warto to zrobić. Tym bardziej, że Wisławski w zasadzie powtórzył to, co planował poprzedni minister edukacji narodowej. Na początku 2022 roku w resorcie pojawił się plan ustawy, która wprowadzałaby nowy przedmiot – wychowanie komunikacyjne. Miał być obowiązkowy dla wszystkich uczniów czwartych klas podstawówek, trwać rok i kończyć się egzaminem na kartę rowerową.

Projekt został jednak zarzucony. Może trwająca właśnie wielka reforma systemu edukacji to dobry moment, by ten pomysł odświeżyć. Bo dotychczasowe formy, czyli incydentalne pogadanki z zapraszanymi do przedszkoli i szkół policjantami, są zdecydowanie nie wystarczające. Dowody na to widać niemal codziennie na naszych drogach.

Źródło: Polskie Radio

Czytaj także: https://dadhero.pl/294385,rzad-szykuje-kolejny-bat-na-kierowcow-auta-bez-oc-beda-konfiskowane