Jak przeżyć święta i nie zwariować? Trzymaj się tych 7 zasad

Artur Grabarczyk
17 grudnia 2024, 14:31 • 1 minuta czytania
Dla jednych Boże Narodzenie to najbardziej magiczny czas w roku. Dla innych dni pełne nerwów, stresu i spotkań, które z byle powodu mogą skończyć się nieprzyjemnie. Jeśli należysz do tej drugiej grupy, to może ci się przydać mały poradnik, który pozwoli ci nie tylko przetrwać święta, ale też się nimi cieszyć.
Dziecko będzie lubiło przedświąteczne przygotowania, jeśli zobaczy w nich okazję do dobrej zabawy z rodzicami. fot. Pexels/Dmitry Rodionov
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Więcej aut na drogach, więcej ludzi w sklepach i dłuższe kolejki przy kasach. I więcej nerwów, bo wszyscy się spieszą, by znaleźć odpowiednie prezenty, kupić wszystko, co jest na liście i wrócić do domu, gdzie czeka przecież jeszcze masa sprzątania, gotowania i pieczenia. Tak, przygotowania do świąt potrafią dać w kość.

I pół biedy, jeśli po tym całym poligonie w Wigilię można usiąść przy stole z poczuciem, że teraz to już będą same przyjemności. Niestety, dla niektórych pierwsza gwiazdka to dopiero początek drogi przez mękę. Spotkań z bliskimi, którzy wcale nie są tacy bliscy. Sztucznych atmosfery, niechcianych rozmów, które nieuchronnie prowadzą do awantury. Jak to przeżyć. Warto się trzymać siedmiu rad, których w niedawnym wywiadzie dla PAP udzielił psycholog i terapeuta Piotr Mosak.

1. Po kolei, a nie wszystko na raz

Zakupy, sprzątanie, szukanie prezentów, gotowanie i setki innych rzeczy, które trzeba zrobić przed świętami. Wszystko to wymaga czasu. Przyda się więc plan i rozłożenie przygotowań na etapy. "Najgorsze jest robienie wszystkiego na ostatnią chwilę. Powinniśmy przede wszystkim przygotowania rozłożyć w czasie. Ci którzy żyją z planem w ręku są spokojniejsi. (...) Najlepiej byłoby wypisać sobie wszystko po kolei: dania, upominki, gości, których zapraszamy i przedyskutować te kwestie" – radzi Piotr Mosak. I niby to oczywiste, ale ile przedświątecznych kłótni bierze się z tego, że czasu już mało, a roboty jeszcze po kokardę.

2. Nie uda się? No to odpuść

Zrobienie takiej listy nie tylko pozwala wszystko dobrze zaplanować, ale też realnie spojrzeć na swoje możliwości. Bo może się okazać, że podchodzimy do tych przygotowań zbyt ambitnie i sami sobie narzucamy absurdalnie wyśrubowane normy. Dlatego, jak radzi terapeuta, "warto zapytać siebie: czy zdążę?". A jeśli nie zdążę, to co się stanie? Ano nic. Jeśli na stole nie będzie jednej potrawy, nawet jeśli jest to rodzinny specjał, to świat się nie zawali.

3. Nie ulegaj presji

Każdego dania trzeba spróbować. Makowca cioci Wiesi trzeba wziąć drugi kawałek, bo uzna, że nie smakował i będzie jej przykro. A z wujkiem trzeba wypić kieliszek wódeczki albo pięć, bo jak to, z wujaszkiem się nie napijesz. Znasz to, prawda? I nie masz ochoty ani na ten makowiec, ani na tę wódeczkę. No to powiedz to głośno. Grzecznie, ale stanowczo. "Mówmy na głos o tym, że mniej potrzebujemy, że nie chcemy" – proponuje Piotr Mosak.

4. Myśl o sobie

Wielu z nas stara się w święta zachowywać tak, by wszyscy byli zadowoleni. Zwłaszcza rodzice, ciotki, wujkowie i wszyscy zacni nestorzy rodu. Dlatego znosimy ich wścibskie pytania, nieprzyjemne aluzje czy żarty, potakujemy, spełniamy prośby. "Zostaliśmy w większości wychowani przez egocentryków, którzy mówili, że oni są najważniejsi i mamy jeść, przyjechać na święta z końca świata, mamy być i koniec. To jest zadowalanie potrzeb tylko jednej strony" – wyjaśnia Piotr Mosak. I dodaje, że święta będą udane tylko wtedy, gdy zostaną spełnione potrzeby wszystkich, czyli także nasze. Dlatego mamy prawo odmawiać, gdy coś nam nie pasuje, nie odpowiadać na intymne pytania czy protestować, gdy ktoś nas usilnie namawia na coś, na co nie mamy ochoty.

5. Nie zrywaj relacji

Dbaj o siebie to nie znaczy ignoruj innych. Nawet jeśli te rodzinne relacje są dla ciebie toksyczne. Stawiaj granice, których inni nie powinni przekraczać, ale nie pod groźbą zerwania relacji. Dlatego, że jest mała szansa na to, że ci wszyscy wujkowie się zmienią, a awantura nikomu nie jest potrzebna. "Szukamy złotego środka. Nie obrażamy się. Nie zrywamy kontaktów. Znosimy, nawet jeśli są komentarze. Warto może wtedy powiedzieć: tak, wy macie swoją wersję wydarzeń, a ja mam swoją, ale cieszmy się tym, że się spotkaliśmy" – radzi terapeuta.

6. Gaś w zarodku dyskusje na trudne tematy

Wielu z nas ma nieprzyjemne wspomnienia ze świątecznych spotkań z powodu rozmów przy stole. A właściwie kłótni. Bo w każdej rodzinie są drażliwe tematy, a nie wiedzieć czemu w święta wzrasta ochota, by takie zapalne kwestie roztrząsać. Czym to się kończy, wiadomo, dlatego wiadomo też, że lepiej, by się nie zaczęło. Akurat w Boże Narodzenie taki niewygodny temat łatwo zgasić. "Każdą dyskusję można przerwać kolędą. Kiedy już niektórzy biorą się za łby, to my puszczamy oko do ulubionej ciotki i zaczynamy śpiewać. Nie ma rodziny, która by tego nie podchwyciła" – sugeruje Piotr Mosak.

7. Nie zmuszaj do pomocy

Poprzednie rady dotyczyły radzenia sobie z ludźmi, którzy mogą uprzykrzyć ci święta. Ostatnia jest inna. Dotyczy ciebie. Zwłaszcza masz skłonność do robienia innym przedświątecznego ciśnienia. Zwłaszcza dzieciom. Jeśli uważasz, że obowiązkiem twoich dzieci jest pomaganie w przygotowaniu świąt, to możesz wychować kolejne pokolenie ludzi, którym ten czas kojarzy się z przymusem, a nie miłą atmosferą.

"Lepiej zachęcać dziecko, a jeśli powie nam, że nie ma ochoty, ma zły dzień, nie pasuje mu teraz, to powiedz: dobrze, ale za godzinkę zajrzę do ciebie i zaproponuję ci lepienie pierników. Święta nie mogą być przymusem, bo wszystko, co nim jest, jest negatywnie odbierane. Atmosfera świąteczna to nie jest tydzień przy kuchni, ale życzliwa rozmowa przy stole, uśmiech" – mówi Piotr Mosak.

Źródło: Serwis Zdrowie PAP

Czytaj także: https://dadhero.pl/294869,do-polski-trafil-nowy-zwyczaj-swiecenie-jezuska-ma-wzmocnic-wiare-u-dzieci