"Szybcy i wściekli" jednak nie zatrzymają się na jedenastej części? Vin Diesel ujawnił nowy plan
Kilka dni temu Vin Diesel, największy gwiazdor, a jednocześnie producent "Szybkich i wściekłych", ogłosił na Instagramie, że ruszyły zdjęcia do kolejnej części tej kultowej serii. On sam użył tytułu "Szybcy i wściekli 10. Część 2", ale równie dobrze można mówić o tym, że to część jedenasta.
Jedenaście części nie wystarczy
Aktor wyznał przy tym, że na planie ożyły wspomnienia sprzed ponad 20 lat, kiedy to kręcono pierwszą odsłonę serii. Fani natychmiast uznali te słowa za zapowiedź powrotu do klimatu z początków "Szybkich". I za potwierdzenie wcześniejszych zapowiedzi o wygaszeniu kultowego cyklu.
Cóż, wiele wskazuje na to, że to wygaszenie może się jednak przeciągnąć. W najnowszym poście na Instagramie Vin Diesel wyznał, że firma Comcast domaga się kręcenia kolejnych odsłon. I nie są to jedyne naciski. "Z jednej strony jest Universal, który mówi, że potrzebujemy 'Szybkich i wściekłych 10. Część 2' do marca 2026 roku! A z drugiej strony jest Comcast, który mówi, że potrzebujemy dwóch filmów, żeby być finałem" – napisał gwiazdor.
Wspomniany Comcast to firma, która jest właścicielem wytwórni Universal. Oczekiwania jej szefów mogą się więc okazać dla aktora wiążące. Co więcej, plany na przyszłość ma też scenarzysta serii, który – jak napisał Diesel – "chce, by na ekranie rozwiązali swoje konflikty Dominic i Hobbs", czyli dwaj główni bohaterowie.
Szybcy i... mało zyskowni
Zakusy Comcastu, by kontynuować serię, mogą mieć bardzo prozaiczne podłoże. Pierwsza część "Szybkich i wściekłych 10" zarobiła w kinach na całym świecie tylko nieco ponad 700 milionów dolarów. Co, delikatnie mówiąc, jest wynikiem słabym w przypadku filmu, na którego realizację wydano 340 milionów. Właściciele Universalu mogą więc chcieć kręcić trzynastą część po to, żeby się po prostu odkuć.
Diesel raczej nie jest zwolennikiem przedłużania serii. Choć nie napisał tego wprost, to ton jego wpisu wyraźnie wskazuje na to, że sugestie Comcastu są dla niego kłopotliwe i nie ma zamiaru im ulegać. Ale w historii Hollywood wielokrotnie bywało już tak, że duże pieniądze okazywały się wystarczającą zachętą do zmiany zdania. Może się więc okazać, że "Szybcy i wściekli" przemkną przez ekrany jeszcze nie raz, ale dwa, a może i więcej razy.