Masz przykre wspomnienia z dzieciństwa? Nie wspominaj o tym rodzicom, bo i tak cię oleją

Artur Grabarczyk
29 maja 2024, 11:04 • 1 minuta czytania
Miałem fantastyczne dzieciństwo, mam same przyjemne wspomnienia. Jak wielu z was podpisałoby się pod tym zdaniem? Prawdopodobnie nieliczni, bo większość z nas nosi w sobie jakieś zadry i wspomnienia przykrych doświadczeń czy wręcz traum. Warto o tym rozmawiać, ale… nie z własnymi rodzicami. To najpewniej skończy się kłótnią.
Nie będzie pamiętał albo powie, że było całkiem inaczej. Tak zwykle kończy się rozmowa z ojcem o tym, co złego zrobił nam w dzieciństwie. fot. Pexels/Cottonbro Studio
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

"Jak dorośniesz, to zrozumiesz". Chyba każdy z nas słyszał takie słowa od swoich rodziców. No i często jest tak, że gdy dorastamy, to zaczynamy rozumieć, że w naszym dzieciństwie było wiele złych rzeczy, przykrych wydarzeń, które do tej pory rzutują na nasze życie. I że to właśnie rodzice zafundowali nam te problemy albo nas przed nimi nie uchronili. 


Mamo, tato, to przez was

Przekonanie o tym, że nasi rodzice nie najlepiej wywiązali się ze swoich obowiązków, pojawia się w różnym momencie i wskutek różnych wydarzeń. Często jest efektem terapii, czasem tym wyzwalaczem jest moment, kiedy sami zostajemy rodzicami. I uświadamiamy sobie, że za wszelką cenę chcemy stosować inne metody wychowawcze niż te, po które sięgali nasi rodzice. I nie popełnić ich błędów.

Naturalną konsekwencją odkrycia, że rodzice zniszczyli nam dzieciństwo, jest chęć pogadania z nimi na ten temat, wygarnięcia im wszystkich pretensji. To jednak nie jest dobry pomysł. Pokazuje to post psychoterapeutki Marity Woźny, autorki instagramowego profilu Między parami. W jednym ze swoich filmików psycholożka pokazała sześć typowych odpowiedzi, które dorośli słyszą od swoich rodziców, gdy mówią im, że miały trudne dzieciństwo.

1. Nie przesadzaj

2. Nie miałaś tak źle

3. Miałeś co do pyska wsadzić i dach nad głową?

4. Ja nie pamiętam, żeby takie rzeczy się działy

5. Jak ty w ogóle możesz mówić o nas takie rzeczy 

6. Ja w twoim wieku miałem gorzej niż ty

To się nie opłaca

Co najmniej jeden z tych „pocisków” zapewne usłyszał każdy, kto pokusił się o rozgrzebywanie smutnych wspomnień z dzieciństwa przy swoich rodzicach. I to niezależnie od tego, czy chodzi o jakieś drobne błędy, często wynikające z braku wiedzy, czy o tak poważne sprawy, jak nadużywanie alkoholu czy bicie. Komentarze pod postem terapeutki pokazują, że cytowane przez nią odpowiedzi i tak są jeszcze eleganckie. Zdarzają się bowiem szantaże emocjonalne, oskarżenia o zemstę, próby manipulacji. A często także wyzwiska, a w efekcie awantury. Rodziców, którzy podczas takiej konfrontacji są w stanie przyznać się do dawnych błędów i za nie przeprosić, jest znikomy procent.

Marta Woźny w swoim poście stawia ważne pytanie o to, czy dorośli ludzie powinni rozmawiać ze swoimi rodzicami o trudnym dzieciństwie, zwierzać się z problemów, które ci rodzice – świadomie bądź nieświadomie – im zafundowali. „Ma to sens, czy zupełnie nie? Jeśli tak, to jak? A może nawet lepiej nie próbować?

Z wypowiedzi komentujących, którzy mają za sobą takie doświadczenia, wynika, że lepiej tego nie robić, bo szanse na to, że rodzic zrozumie, poczuje się do odpowiedzialności, będzie chciał rozmawiać i wyjaśniać, są nikłe. „Reszta zaprzeczy albo powie ze nie pamięta. A człowiek zostanie sam ze sobą i będzie mu z tym jeszcze gorzej” – napisała jedna z internautek. I ma rację. O traumach z dzieciństwa lepiej rozmawiać z partnerką, przyjaciółmi, a jeśli trzeba, to z psychoterapeutą. Rozmowa z rodzicem, często już starym i schorowanym, to najczęściej droga do kolejnych ran.

Czytaj także: https://dadhero.pl/287129,gnebienie-w-szkole-tak-przemoc-wplywa-na-doroslego-czlowieka