Babcia krytykowała gust wnuka. Mama chłopca "zgasiła" ją jednym zdaniem
Sobotnie popołudnie w jednym z otwockich sklepów odzieżowych. Stałem w kolejce do kasy, przede mną kilka osób, w tym babcia z wnukiem. Chłopiec, na oko ośmioletni, trzymał kilka koszulek, bluzę i spodnie – wszystko kolorowe, z dużymi napisami, styl skejterski. Babcia trzymała w dłoni portfel, by za te ubrania płacić. I nie była z tego zadowolona. Nie dlatego, że drogie, ale dlatego, że brzydkie. Jej zdaniem – rzecz jasna.
Jak on będzie w tym wyglądał?!
Po chwili do tej dwójki dołączyła mama chłopca. No i babcia, dotąd milcząca, rozpoczęła tyradę, przy której bledną kąśliwe uwagi słynnych stylistek Trinny i Susannah. "No popatrz, co on sobie wybrał! Jak można coś takiego nosić?! Wszystko na niego za szerokie, jakby namiot na siebie włożył. I te bohomazy, jakieś straszydła, no jeden koszmar! Weź mu coś powiedz, może ciebie posłucha, no bo to przecież wstyd tak się gdzieś pokazać".
Mama chłopca ze stoickim spokojem wysłuchała tego wykładu na temat aktualnych trendów. W końcu, gdy już doszła do głosu, postanowiła "coś powiedzieć". Ale nie synowi, tylko rodzinnej "dyktatorce mody". "Mamo, ale to on będzie w tych ciuchach chodził, więc to jemu mają się podobać, a nie tobie czy mi" – stwierdziła spokojnie.
Proste? Nie dla wszystkich
Fanfary, konfetti, owacje. Oto bowiem padła odpowiedź za sto punktów. Prosta, a jednocześnie genialna. Skoro chłopiec dostał wolną rękę i mógł sam sobie wybrać ubrania, to trzeba jego wybór uszanować. Dla mamy, na szczęście, to było oczywiste. Po jej minie widać było, że te ciuchy nie za bardzo jej się podobają.
Ale wiedziała, że to nie o ciuchy tu chodzi, tylko o to, by dawać dziecku poczucie, że ma prawo decydować o sobie. Taką samodzielność należy wzmacniać, akceptując dokonywane przez dziecko wybory. Inaczej wychowamy człowieka, który będzie przekonany, że aby zasłużyć na aprobatę, musi robić to, co spodoba się innym.
Chłopiec po słowach matki poczuł się wyraźnie dumny. Z uśmiechem na ustach położył ubrania przed kasjerką. Gdy babcia zapłaciła, przytulił ją i podziękował. A potem od razu wyjął z torby nową bluzę i włożył na siebie. Rzeczywiście, była na niego za duża. Ale wyglądał w niej wyjątkowo dumnie. I założę się, że gdy ktoś w przyszłości skrytykuje jego styl ubierania się, będzie wiedział, co ma odpowiedzieć.