"Wystarczyło jedno zdanie mojej matki, by mój syn stał się leniwym, niepomocnym dzieckiem"
"Mamy dwójkę dzieci – Kubę, naszego wspaniałego pierwszoklasistę i Maję, która niedawno przyszła na świat. Z jednej strony staramy się zapewnić swoim dzieciom wszystko, co najlepsze i najpiękniejsze, jednak z drugiej nie chcemy, by wyrośli na rozpieszczone, niezaradne i niesamodzielne dzieci" – tak zaczyna się list od jednego z naszych czytelników.
Wyznaczamy granice
"Maja to kilkutygodniowa kruszynka, której do szczęścia wystarczy bliskość rodzica, sucha pielucha i pełny brzuszek. Kuba przez większość swojego życia był jedynakiem. Dopiero teraz uczy się, jak to jest być starszym bratem.
Choć był tylko jeden, staraliśmy się go nie rozpieszczać. Owszem, ma dużo zabawek, jeszcze więcej ubranek. Często chodzimy na sale zabaw, wyjeżdżamy na wycieczki. Jednak w tym wszystkim staramy się zachować umiar, jakiś rozsądek. Są przyjemności, ale są też wyznaczone granice, których nie można przekroczyć. Słodycze tylko w weekendy i to po zjedzonym obiedzie. Bajka jedynie wieczorem, bo odrobieniu wszystkich zadań. Tak było od najmłodszych lat.
Obowiązki
Kiedy Kuba skończył dwa lata, może dwa i pół, zaczęliśmy tłumaczyć mu, czym są obowiązki. Dostawał swoje zadania, które z dumą i uśmiechem na twarzy wykonywał. Sprzątał swoje zabawki, uwielbiał pomagać w odkurzaniu, cieszył się, gdy taką kolorową miotełką wycierał kurze.
Kiedy był coraz starszy, nauczyliśmy go chować brudne naczynia do zmywarki czy składać ubrania wyjęte z suszarki. Mamy w domu naprawdę zaradnego i dzielnego chłopaka. Jestem z niego dumny. Naprawdę. Kiedy opowiadam znajomym, w czym pomaga nam nasze dziecko i jakie ma obowiązki, są zaskoczeni. Jednak oczywiście w taki pozytywny sposób.
Szkoła
Kuba w tym roku po raz pierwszy poszedł do szkoły. Rozpoczął klasę pierwszą. Po powrocie do domu odrabia lekcje, ćwiczy literki. Po wykonaniu swoich zadań chętnie pomaga nam w opiece nad Mają czy w innych obowiązkach domowych. Oczywiście edukacja jest najważniejsza, jednak rozpoczęcie nowego etapu w życiu nie zwalnia Kuby z wykonywania innych, wspomnianych wcześniej rzeczy.
Babcia zniszczyła wszystko
W ubiegły weekend odwiedziła nas moja mama. Kuba opowiadał jej o szkole, bawili się z Mają, układali puzzle. Razem z żoną przygotowaliśmy obiad i wspólnie zasiedliśmy do stołu. Po zjedzonym posiłku Kuba zaczął pomagać przy sprzątaniu.
O ile wcześniej babcia była zachwycona zachowaniem swojego wnuka, teraz nie kryła swojego oburzenia. Usłyszeliśmy, że jak nam nie wstyd, co z nas za rodzice. Jak możemy tak wykorzystywać dziecko, które ma swoje szkolne obowiązki. Kuba słyszał, co mówi babcia, ale w ogóle nie zareagował.
Dopiero kiedy poszła do domu, powiedział, że to koniec. Nie będzie więcej pomagał, bo zaczął chodzić do szkoły i ma tego wszystkiego dość. Choć staraliśmy się mu wszystko wytłumaczyć, porozmawiać, zbuntował się. Nie chce w niczym pomagać, przestał po sobie sprzątać. Zmienił się nie do poznania. Wystarczyło jedno zdanie mojej matki, by mój syn stał się leniwym, niepomocnym dzieckiem".