Najgorszy przedmiot w szkole. Nauczycielka wyjaśnia, dlaczego tak trudno zrozumieć matematykę

Aneta Zabłocka
16 marca 2022, 11:45 • 1 minuta czytania
Kiedy ty przestałeś rozumieć matematykę? A kiedy problemy z nią zaczęło mieć twoje dziecko? Ten przedmiot jak żaden inny nastręcza trudności rodzicom i uczniom już w podstawówce. Nauczycielka z 40-letnim stażem tłumaczy, z czego wynikają te trudności i jak im zaradzić.
Trudności w nauce matematyki. Dlaczego nikt nie rozumie tego przedmiotu? Fot. Pexels
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Schody w matematyce zwykle pojawiają się w szóstej klasie podstawówki. W podręcznikach zaczynają roić sie podejrzanie trudne tematy: bryły, mnożenie liczb dziesiętnych, średnie arytmetyczne, potęgi.

A wraz z nimi narasta niepokój uczniów, dla których materiał z czasem staje się niezrozumiały oraz trudności rodziców, aby udzielić dzieciom bieżącej pomocy w przyswojeniu materiału.

Matematyka: przedmiot, którego nie da się zdać

Jak pokazują oficjalne dane prezentowane corocznie przez Centralną Komisję Edukacyjną, w ubiegłym roku aż 21 proc. polskich uczniów nie zdało obowiązkowej matury z matematyki w głównym terminie.

Jak co roku, zdecydowanie mniej problemów przysporzyły język polski, który w maju oblało zaledwie 7 proc. uczniów czy język angielski, z którym nie poradziło sobie 6 proc. uczniów.

Podobna sytuacja dotyczy egzaminu ósmoklasisty. Średni wynik z testów z języka polskiego wyniósł 60 proc., z języka angielskiego 66 proc., a matematyka? Średnia to tylko 47 proc.

Specjaliści nie uciekają od wniosku, że od słabych wyników egzaminów w dużej mierze przyczyniła się pandemia i niezbyt udane nauczanie zdalne. Wyniki matur z 2021 roku były najgorsze od 10 lat.

A jednak problem z nauką matematyki to nie pierwszyzna.

Moje dziecko ma słabe oceny z matematyki: dlaczego?

Już 3 lata temu Najwyższa Izba Kontroli była zaniepokojona poziomem zdawalności matematyki. Winne miały być:

Joanna Kwatera, nauczycielka matematyki z 40-letnim stażem mówi, że zaniedbania jeszcze na etapie wczesnoszkolnym mają wpływ na naukę przedmiotów ścisłych w późniejszych klasach:

– Każdy uczeń rozpoczynający naukę matematyki w klasie 4 musi biegle liczyć w pamięci do 100 – w obrębie mnożenia, dzielenia, dodawania oraz odejmowania – i tyle. Na każdym teście czy egzaminie uczniowie mający problemy z liczeniem "kładą" zadania rachunkowe i nie mają szans zdobyć kompletu punktów za rozwiązanie zadania problemowego. Zatem – choć nie brzmi to zbyt optymistycznie – można stwierdzić, że niestety wielu uczniów po zakończeniu szkoły podstawowej po prostu nie potrafi liczyć.

I dodaje, że uczniowie zbyt często poddają się, natrafiając na trudności w rozwiązywaniu zadań.

- Nawet dyslektycy, mający wydłużony limit czasowy, w zdecydowanej większości nie wykorzystują tych dodatkowych minut, żeby "powalczyć” z bardziej kłopotliwym zadaniem. Postawa „nie wiem, więc odpuszczam” nie sprzyja dobrym wynikom.

Jak pomóc dziecku w nauce matematyki?

Nauczycielka uważa, że najlepszym rozwiązaniem byłoby zorganizowanie zajęć dla dzieci, które mają problem ze zrozumieniem materiału oraz zmniejszenie liczebności klas.

– Każdy nauczyciel powinien (i na pewno to robi) dostosować metody i formy pracy na lekcji do możliwości uczniów. Pomóc w tym mogą zmiany systemowe zapewniające liczebność klas nie większą niż 23-25 osób oraz zwiększenie liczby godzin w dyspozycji dyrektora na dodatkowe zajęcia dla uczniów o specjalnych potrzebach edukacyjnych – przekonuje Joanna Kwatera, ekspert marki Squla, platformy internetowej wspierającej naukę.

Jednak niewiele szkół ma czas i kadrę, która może poświęcić czas na indywidualne zajęcia wyrównawcze. Rodzice biorą ten problem na siebie i korzystają z bogatej oferty korepetycji.

Serwis E-korepetycje zrobił raport, z którego jasno wynika, że najwięcej kosztują i najczęściej wybierane przez rodziców są właśnie dodatkowe lekcje matematyki z prywatnym nauczycielem. 60 minut pracy z uczniem kosztuje średnio w Warszawie 50 złotych.

Problemy z nauką matematyki a dyskalkulia

Niektórzy rodzice kierują dziecko do poradni pedagogiczno-psychologicznych, by stwierdzić dyskalkulię, która ma nazwać i tak naprawdę rozwiązać problemy z nauką matematyki u dziecka.

Dr Małgorzata Gut z Instytutu Psychologii Wydziału Filozofii i Nauk Społecznych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, specjalistka w zakresie zdolności matematycznych i dyskalkulii, mówiła w jednym z wywiadów, że ryzyko dyskalkulii opiniuje się zdecydowanie za późno. Zwykle w klasach, gdy pojawiają się skomplikowane działania matematyczne. Jak dodała: "wtedy to już musztarda po obiedzie".

Wskazywała, że jeśli rzeczywiście opiekunowie zauważą u dziecka trudności z zapamiętywaniem i liczeniem, powinni zgłosić się do poradni na początku szkoły podstawowej. Bo jak już zostało powiedziane, zaniedbania na wczesnym etapie edukacji tylko pogłębią problem z opanowaniem materiału w późniejszych klasach.

Dziecko, u którego występuje ryzyko dyskalkulii m.in.:

Okazuje się, że liczenie kasztanów i śpiewanie wyliczanki "Dziwny pies" Danuty Wawiłow, może uchronić dziecko od problemów z potęgowaniem w 6. klasie. A rodziców od matematycznego zawrotu głowy w czasie odrabiania lekcji i wydatków na korepetycję przed maturą. To się nazywa plan długofalowy!

Czytaj także: https://dadhero.pl/288119,denerwuje-cie-odrabianie-lekcji-z-dzieckiem-oto-jak-temu-zaradzic