"Żłobek to przechowalnia". Co naprawdę ojcowie myślą o opiece dziennej dla małych dzieci?

Aneta Zabłocka
"Aaaa. Moja żona chce wrócić do pracy. Co z dzieckiem?". Wysłać do żłobka, zostawić z babcią, namówić partnerkę do pozostania w domu? Ilu ojców, tyle opinii. Pytam, jak im się widzi opieka dzienna. Wnioski są zaskakujące.
Czy warto wysyłać dziecko do żłobka. Ojcowie dzielą się swoimi opiniami Fot. Pexels
Nie każdy może sobie pozwolić na wychowywanie dziecka od narodzin do 18-stki. Czasy się zresztą zmieniły i kobiety mają aktywne życie zawodowe. Ciąża i narodziny bywają przerwą w ich karierze.

Chociaż w Polsce rodzice mogą korzystać z urlopu macierzyńskiego w równym stopniu, to według danych Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej nadal prym w zakresie opieki nad dzieckiem wiodą kobiety.


W okresie od stycznia do kwietnia 2019 roku z urlopu macierzyńskiego skorzystało 4,1 tys. ojców. W tym samym okresie opiekę nad dziećmi sprawowało 184,2 tys. matek. Różnica jest gigantyczna.
Więc bywa tak, że po roku przychodzi czas, gdy matki chcą wrócić do pracy. I wtedy wkracza tata, bo trzeba tę decyzję podjąć wspólnie. Często pierwszą propozycją jest żłobek. Wokół ten instytucji narosło wiele mitów, obaw, ale i pozytywnych relacji.

Co sądzą o żłobkach ojcowie? Pytam mężczyzn, których dzieci nie skończyły jeszcze 3 roku życia. Jaką metodę opieki nad dziećmi wybrali?

Żłobek to zło

– Moim zdaniem posyłanie do żłobka dziecko, to zamykanie go do przechowalni. Według niektórych opracowań psychologów dziecko nie powinno być odłączane od matki do 2, a nawet 3 roku życia. Dlatego jestem przeciwny – mówi Michał.

– Żłobki nie mają sensu. Przez pół roku moja żona i tak nie pracowała, bo brała zwolnienia z powodu chorób małego. Tak naprawdę nie wróciła do pracy, bo siedziała z synkiem – tłumaczy Albert.

Jego zdaniem, więcej stracili na wysłaniu dziecka do żłobka, niż zyskali. Jego żona była podwójnie zestresowana, bo musiała nadganiać pracę wieczorami, dziecko było zmęczone chorowaniem i każdy powrót na zajęcia wiązał się z nową adaptacją.

Jest jeszcze jeden często podejmowany argument za pozostawaniem żony w domu z dzieckiem. Pieniądze.

– Jeśli spina się budżet domowy, bez wysyłania partnerki do pracy, to trzeba zostawić dziecko z matką w domu – deklaruje Michał.

– Żłobek kosztował nas 1100 złotych miesięcznie, bo postawiliśmy na prywatny. Nie dostaliśmy się też do publicznego, bo są tam chore terminy rekrutacji – tłumaczy Paweł.

– Moja żona opiekowała się chorym dzieckiem, więc odbiło się to na naszej kieszeni. No i małemu się tam nie podobało. Oddawanie płaczącego dziecka, które zapiera się, że nie chce zostać z ciociami... Nie polecam – mówi.

Żłobek to czyste dobro

Są też zwolennicy opieki dziennej nad niemowlętami i małymi dziećmi. Uważają, że żłobek rozwija dziecko w sposób, jakiego nie byliby w stanie zapewnić rodzice.

– Kolorowanki, piosenki, zajęcia sensoryczne. Żaden pracujący rodzic nie ma na to siły ani czasu – tłumaczy Tomek. Obie jego córki chodziły do żłobka i jest zachwycony tą instytucją. – Czasami nie chciały wracać, tak im się podobało.

Piotr mówi mi, że ich córka tylko zyskała na żłobku. – Z małomównej i przyklejonej do mamy małej istoty, zmieniła się z rozgadaną, samodzielną dziewczynkę. Widzę, jaki oddech zyskała moja żona, gdy nie musiała cały dzień przewijać i karmić.

Minusem są dla niego godziny odbioru i przyjęć. – Rano jeszcze ogarniamy, ale po południu zawsze któreś z nas zrywa się z pracy. Niemniej nie zamieniłbym tego na "żonę w domu". Dlatego też, że stałem się obecnym ojcem.

Co, jeśli nie żłobek?

– Kogo stać na nianię? – pyta Michał.

– Babcia zrobiła nam prezent i zajęła się wnuczkiem – mówi Paweł. – Dziecko nadal przebywa w większości dnia z mamą, ale mamy ten komfort, że gdy żona jest zmęczona albo idzie coś załatwić, pisze do babci i ona przejmuje małego. Nadal uważam, że to lepsze wyjście niż żłobek.

Niektórzy ojcowie zdecydowali się na przeorganizowanie życia rodzinnego. Ułatwiła to pandemia, które pozwoliła na zsynchronizowanie kalendarzy. Podzielili godziny pracy z partnerkami na pół etatu i każde z nich ma czas na pracę i zajmowanie się dzieckiem.

To jednak wymaga umiejętności wyczyszczenia umysłu i zamknięcia za sobą czasowo rozdziału "praca" i przestawienie się na opiekę. Niektórzy z ojców żartowali, że najlepsze były zmiany, gdy ich dziecko zaliczało akurat drzemkę.

Zaskakujące jest to, że niewielu ojców zastanawia się, czego chce jego żona. Jeśli naprawdę chce wrócić do pracy, bo czuje, że jej kariera ucieka, jest zmęczona "siedzeniem" z dzieckiem w domu i chce się wyrwać do ludzi, którzy nie gaworzą, a mówią całymi zdaniami, to jej opinia powinna być priorytetem.

– Ja po prostu uważam, że żona powinna wracać do pracy na spokojnie. Gdy zyska pewność, że jej dziecko, nasze dziecko, jest na tyle dojrzałe, że poradzi sobie w grupie rówieśniczej – wyjaśnia Michał.

– Żłobek to wybór rodzica. Możemy rozwodzić się nad tym, czy dzieci się socjalizują, rozwijają, lubią ciocie czy nie lubią. Jednak jeśli twoja żona ma dość "siedzenia w domu", zaczyna być sfrustrowana, a dziura w jej CV się powiększa, wybieramy żłobek – mówi Tomek.

I dodaje: "Nie wierzę w to, że żłobek traumatyzuje dzieci. O wiele więcej przekonania mam do tego, że robi to sfrustrowany i wyczerpany opieką rodzic".