Gen rywalizacji we krwi. 5 filmów o sporcie, do których zawsze będziesz chciał wracać
Siłownie zamknięte, boiska zamknięte, mecze bez kibiców. Cały ten sport na żywo nie ma sensu w czasie pandemii koronawirusa. Na szczęście ratuje nas filmografia. Oto perełki sportowe wielkiego ekranu, które z przyjemnością zastąpią wam trening.
Moneyball
Kto nie oglądał ten trąba, bo choć nikt oprócz amerykanów nie do końca czai, o co chodzi w baseballu, to analizy matematyczne sprawności zawodników i oparte na nich strategie gry, to już sportowa rzeczywistość.
Billy Beane (Brad Pitt) to menager słabej drużyny Oakland Athletics, która nie ma ani kasy na nowych zawodników, ani pomysłu jak zacząć wygrywać. Usadzony przez stare wygi, nieustannie szuka sposobu na lepsze jutro dla zespołu.
Trafia na analityka Petera Branda (Jonah Hill), który na podstawie analizy danych przedstawia mu nowatorski pomysł na zaangażowanie do gry niedocenianych do tej pory zawodników. Stara gwardia baseballu stuka się w głowę, a drużyna stworzona przez Beane'a zaczyna wreszcie wygrywać.
Męska gra
Trener Miami Sharks Tony D'Amato, drużyny futbolu amerykańskiego, drze koty z nową młodą właścicielką drużyny graną przez Cameron Diaz. Gdyby samej siksy było mało, dwóch świetnych zawodników jest kontuzjowanych tuż przed playoffami. Tony jest zmuszony wystawić irytującego Williego Beamena.
Ścieżka dźwiękowa tego filmu postawi na baczność wszystkie włosy na waszych przedramionach. Jest dynamiczna, agresywna, wciekła. Będziecie drzeć ryja kanapy, bo tak się robi dobre angażujące kino.
Diego
Przede wszystkim film Asifa Kapadii nie ocenia. To surowy zapis drogi Maradony od slumsów Argentyny do irracjonalnie luksusowego życia we Włoszech. Tak, jest tutaj rozliczenie go za koks, mafijne układy i wielkie ego. Ale nadal we fragmentach o strzelanych przez niego bramkach myślisz: "Zaiste jest bogiem i nic, co boskie nie jest mu obce".
"Diego' to gratka dla fanów dobrych dokumentów, ale i dla tych, którzy nigdy nie strącili Maradony z podium najlepszego piłkarza świata. Niezależnie którą ręką by strzelał bramki.
Droga sławy
Charyzmatyczny, zdolny i umiejący wyłuskać z nastolatków to, co najlepsze trener, dostaje propozycję poprowadzenia uniwersyteckiej drużyny koszykówki w Teksasie. I od razu odpala bombę, decydując się na przyjęcie do drużyny czarnoskórych graczy.
Bez Dona nie byłoby Michaela Jordana. A bez Jerry'ego Bruckheimera, który nakręcił "Drogę sławy" nie obejrzałbyś świetnego filmu o sercu do grania.
Wyścig
Niki Lauda kontra James Hunt. Z tą dwójką film musi być napędzany prawdziwą adrenaliną. Pyszny obraz rywalizacji, koleżeństwa i nienawiści do rywala w jednym.
"Wyścig" oparty jest na prawdziwych wydarzeniach, ale nie macie co "googlować" każdego szczegółu, bo to tylko film, więc kilka rzeczy wręcz musi się nie zgadzać. Niemniej reżyser Ron Howard trzymał się linii historycznej i zachował kilka smaczków z życia prawdziwych rajdowców.
Obraz kręci się wokół sezonu w 1976 roku i za zabójczą prędkością kreśli konflikt liderów McLarena i Ferrari. Wszyscy uważają, że Danielowi Brühlowi za kreację Nikiego Oscar się po prostu należał. Musiał jednak obejść się smakiem jak Lauda w '76.
Może cię zainteresować: 5 spektakularnych amerykańskich upadków. Oto filmy o teoriach spiskowych, które warto odświeżyć