Mam dość kociarzy! Wy świętujecie, a ja czyszczę balkon po waszym pupilku

Wojciech Szczepański
Dzisiaj internet opanowały koty i aż mnie swędzi, bo mój balkon koty sąsiada opanowały już dawno. Także, choć sam nie mam kota, to kota dostaję, bo wszędzie koty widzę.
Mam dość kociarzy. W Światowy Dzień Kota przeklinam was Fot. Vadim Saovski/Unsplash
Gdy studiowałem, miałem kota. Dwóch facetów w jednej kawalerce - dawaliśmy sobie radę. Był wielkim kocurem, który jeśli nie sprzątnąłem mu kuwety, w ramach zemsty sikał na środek dywanu.

Szanowałem jego zdanie.

Potem nigdy już kota nie miałem. Świadomie też unikałem kociar, by nie randkować na kanapie pełnej sierści. Podobno swoje dzieci się uwielbia, ale cudzych nienawidzi. Tak mam z kotami.
Czytaj także: Dzieci chcą zwierzaka? Oto 6 pytań, które powinieneś sobie zadać, zanim ulegniesz ich namowom
Mój studencki przyjaciel potrafił zadrapać, nasikać i patrzeć z dezaprobatą na pustą miskę. Koty moich przyjaciół wkurzały mnie, nawet gdy sympatycznym gestem ocierały się o moje nogi.


Ale największymi moimi wrogami są koty sąsiadów. Mieszkam teraz na pierwszym piętrze. Pomiędzy naszymi balkonami jest krata, przez którą się przeciskają. Nie mogę mieć na balkonie nawet pół kwiatka, bo zjadają go albo obsikują i roślina umiera w męczarniach.

Nawet teraz zimą potrafią bezczelnie drapać pień choinki, którą wystawiłem na balkon. Do tego zażółcają śnieg, a czasem potrafią zostawić i cięższy ładunek.

Przegięły w ostatnie lato, gdy wietrzyłem pościel. Koc, który spadł z suszarki, został przez nie obsikany, a następnie zasrany. Nie żartuję.

A byłem dobry i uchylając drzwi, pozwalałem obejść im moje mieszkanie. Robiłem to głównie dla moich dzieci, które były w nich zakochane. Po tej zimie, kiedy mój balkon stał się dla nich kuwetą, mówię dość.

Sąsiad mówi, że przecież kota nie uwiąże na smyczy, bo kot ma w sobie instynkt i potrzebuje chodzić swoimi ścieżkami.

Tylko czemu te ścieżki prowadzą na mój balkon?! Zastąpić kratę deską i zabronić wstępu? Nie będę się odgradzał. To mój balkon i ma wyglądać tak, jak chcę.

I ten zapach! Nieważne czy kot jest wysterylizowany, czy nie. Ich mocz śmierdzi, one śmierdzą i jeszcze potrafią wykopać cały piach z doniczek. Kwiaty żony sąsiada pozostają nietknięte, a moje sierściuchom przeszkadzają.

Za każdym razem, gdy widzę kartkę z ogłoszeniem o zgubionym kotku, mam nadzieję, że to koty sąsiada. Z chęcią pozbyłbym się ich z naszego osiedla.