Już jest "CoD: Black Ops Cold War" Open Beta! Sprawdziliśmy, czy warto kupić pełną wersję gry

Kacper Peresada
Ocenianie gier na podstawie bety to najczęściej bardzo zły pomysł. Mimo wszystko, gdy gra trafia do nas za darmo jeszcze przed premierą, wersja ta nie jest idealnie wypolerowaną opcją, która ma nam sprawiać radochę przez następne miesiące. Jest jedynie zajawką, która ma nas przekonać do wydania kilkuset złotych na pełny tytuł. Spędziłem z "Call of Duty: Cold War" Open Beta wystarczająco dużo czasu, żeby dojść do wniosku, że pełnej wersji to ja kupować nie chcę.
"Call of Duty: Black Ops Cold War" Open Beta. Recenzja gry fot. Call of Duty Black Ops Cold War / screen z gry

"Call of Duty: Black Ops Cold War" - czy warto kupić?

Na początek muszę zaznaczyć, że nie jestem psychofanem Call of Duty. Dlatego, gdy odpalałem betę, nie miałem żadnych wielkich oczekiwań. Faktycznie ostatnie miesiące spędziłem w "Call of Duty: Warzone", a za każdym razem, gdy twórcy wypuszczali do sieci darmowy weekend, w którym można było przetestować inne tryby gry, robiłem to z przyjemnością. Dlatego, chociaż "Cold War" odpalałem, mając za sobą setki godzin w "Warzone", to poprzednie "Call of Duty", w którym grałem to te oryginalne sprzed 17 lat.

Czytaj też: W czasie kwarantanny zostałem e-sportowcem. Ten sport zasługuje na to, by traktować go jak futbol

Zacznijmy od tego, że "CoD" jest grą specyficzną. Gdy większość strzelanek opiera się na wyrównanej walce graczy o podobnym poziomie. Powodem, dla którego ludzie pokochali "CoDa" były tzw. "killstreak". To, co najbardziej kręci największych "codziarzy" to możliwość zabicia kilku przeciwników z rzędu, co uruchamia dodatkowe możliwości w tytule. Gracze mogą użyć amunicji fosforowej, zakładać specjalne ubranko i posiadać wielkiego machine guna albo nawet zrzucić bombę atomową na mapę.
"CoD" w dużym stopniu opierał się więc na nierównościach w skillu między graczami. W końcu musisz być o wiele lepszy od drugiej drużyny, aby być w stanie zabić przeciwników 30 razy z rzędu bez umierania. W ostatnich miesiącach staje się to trudniejsze. "Modern Warfare" (poprzedni „CoD”) wprowadził dosyć mocny SBMM (czyli system dobierania zawodników o podobnych umiejętnościach), który według wielu graczy zabił klimat gry, nie dając im możliwość dokopywania noobom.

"Call of Duty: Black Ops Cold War" Open Beta zawodzi

Jako noob – nie mam powodów do narzekania. Jako gracz, odpalając nowego „CoDa” już mam. Zacznijmy od tego, że ruch postaci w porównaniu do poprzedniczki wydaje się tani i plastykowy. Jakbyśmy jednego dnia bawili się ultra realistycznymi figurkami żołnierzy, aby dzień później dostać tanie podróbki, w których nie zginają się kolana i łokcie. Przyzwyczajenie się do sposobu poruszania się w nowym „codzie” trochę trwa i kole w oczy. Gdy w „MW” mamy bardzo płynny, przyjemny i realistyczny ruch, tutaj dostaliśmy wyraźnie fejkowy i komputerowy feel, który w dzisiejszych czasach nie powinien mieć miejsca w grze za 300 zł.

Podobnie ma się temat tego, jak wyglądają postaci i animacje strzelania. Jest po prostu… słabo. Jakby twórcy wyciągnęli z szuflady produkcję sprzed 5 lat, ponieważ szefowie kazali im wydać nową odsłonę w tym roku. Z tego, co widziałem w sieci, problem z grafiką jest ogólnie dyskutowaną sprawą przez wszystkich fanów gry, którzy jednak zaznaczają, że w wypadku PC-tów tytuł wygląda tysiąc razy lepiej.

Wiele osób sugeruje, że twórcy specjalnie zrobili tytuł marnie wyglądający na PS4, aby móc pokazać jak genialne gra wygląda na konsolach nowej generacji, napędzając w ten sposób sprzedaż nowego PlayStation i Xboxa.

Sama rozgrywka jest tym, czym jest. Szybką strzelaniną, w której musisz sobie jakoś radzić. Niestety, chociaż gdy odpalałem tytuł, miałem sporo radochy, w końcu to nowa świecącą się gra, w ostatecznym rozrachunku problemy wizualne po prostu mnie odpychały i powodowały, że wracałem do poprzedniej wersji.

Czy warto kupić nowe Call of Duty?

„Call of Duty” nigdy nie był moim ulubionym tytułem. W grze, która opiera się na fragach i na skillu pojedynczego gracza nie czułem się komfortowo, bo po prostu nigdy nie byłem wystarczająco dobry. Wolę gry, które wymagają współpracy i mądrej gry, zamiast biegania jak debil po mapie i próbie zabicia, jak największej ilością wrogów. Mimo tego planowałem kupić nową odsłonę „CoDa”, ponieważ tak bardzo uzależniłem się od „Warzone” i na tyle pasowały mi darmowe testy „Modern Warfare”, że pomyślałem, iż warto spróbować.

Niestety otwarte beta testy nowych „Black Ops” po prostu mnie zawiodły. Na poziomie grafiki, która jest gorsza od tej w poprzedniej części, na poziomie map, które nie wnoszą niczego ekscytującego do mojego życia, na poziomie nowych trybu, które po prostu są, ale nie podnoszą u mnie ciśnienia.

Oczywiście "CoD" będzie jeszcze oferował tryb single player, ale z całym szacunkiem - kto kupuje "CoDa" dla ich story mode'ów?

"Call of Duty" sprzeda się dobrze, zawsze tak jest. Fakt, że gra będzie oferować pełny crossplay tylko wzmocni jej pozycję na rynku, ale dla wielu graczy będzie to krok w tył w rozwoju serii. Dla mnie na pewno.