Deszcz i wichura? Wspaniale! Rodzice i lekarz zdradzają, co robić (i po co) na dworze w niepogodę

Kacper Peresada
Od lat rodzice lubią mówić swoim dzieciom, że za moich czasów to kąpaliśmy się w błocie, jedliśmy kamienie i pływaliśmy nago w zamarzniętych jeziorach. W przeciwieństwie do nowego pokolenia, co to by tylko siedziało przed komputerami, bawiło się telefonami i nie oddychało świeżym powietrzem... Fakt, pogoda potrafi skutecznie odstraszyć nawet zahartowanych dorosłych, ale są na to metody.
Nie zostawaj w domu, gdy pada deszcz. To najlepszy moment na zabawę z twoimi dziećmi na dworze fot. NeONBRAND / Unsplash

Zabawa w deszczu: marzenie każdego dzieciaka

Gdy za oknem zaczyna padać deszcz, rodzice zaczynają więc analizować, co można robić ze swoimi pociechami, jak je zająć. Są to najczęściej pomysły na zabawianie szkraba w domu. Malowanie, plastelina, przebieranki, w sieci znajdziecie tonę stron, które analizują, jak zająć dziecko, gdy nie może wyjść na dwór.

Postanowiłem spytać rodziców, dla których nie ma złej pogody, są nieodpowiednie ubrania, co robią z dziećmi na dworze, gdy wieje i pada. Dla nich jest to po prostu pogoda, która nie powinna wpływać na życie rodzinne, a raczej pozwalać najmłodszym cieszyć się z każdego rodzaju aury panującej w ich mieście.


Czytaj też: Jeszcze jeden artykuł o kreatywnych zabawach z dzieckiem w czasie kwarantanny i zwariuję

– Gdy pierwszy raz poszliśmy w góry z moim synem, codziennie nerwowo sprawdzałem pogodę, aby nie daj bóg, nie zaczęło padać – opowiada mi Michał, który od studiów jest zapaleńcem wspinaczki, którą to pasją chciał też zarazić syna.

Gdy pewnego dnia prognoza pogody go zawiodła, razem z 9-latkiem znaleźli się 2 godziny od najbliższego schronienia w środku ulewy. Michał początkowo był przerażony tym, że jego syn za chwilę będzie miał dość i po prostu się podda. Nic bardziej mylnego. – Mój syn po prostu był zachwycony. Było chłodno i mokro, a on biegał z uśmiechem na twarzy, ponieważ był cały w błocie, miał zalane buty i gdy ojciec dyszał z irytacji, że woda wlewa mu się za kołnierz, to on biegał i walił w gałęzie, aby tata był jeszcze bardziej mokry.

Gdy w końcu doszli do ich noclegu, Janek szybko zdjął buty, przebrał się w ciepłe ciuchy, dostał kubek gorącej herbaty i leżał zachwycony tym, co go przed chwilą spotkało. – Wydaje mi się, że czuł się doroślejszy, że był w stanie wytrzymać w takich warunkach, a zarazem po prostu dobrze się bawił – dla Michała było to pewne przebudzenie. Dotąd w złą pogodę zawsze ukrywali się w domu, zabawy były odkładane albo przenoszone do zamkniętych sal, od tego momentu uświadomił sobie, że nie musi tak być.

Nie jesteśmy z cukru

Doktor Irena Fengler z Centrum Medycznego Damiana podkreśla, że w życiu każdego człowieka najważniejsza jest aktywność fizyczna. - Przebywanie na świeżym powietrzu po prostu musi mieć miejsce w życiu każdego dziecka, nastolatka i również dorosłych. Musimy umieć zwracać uwagę na okoliczności środowiskowe, odpowiedni ubiór, zabezpieczenie przed wiatrem i chodem - wyjaśnia i dodaje, że o ile ubieramy dzieci odpowiednio, nie powinniśmy bać się żadnej pogody.

– To, co lubimy nazywać hartowaniem to po prostu następstwo aktywności ruchowej, która ma bezpośredni wpływ na funkcjonowanie całego organizmu – mówi Irena Fengler.

Dzięki przebywaniu na powietrzu pobudzamy układ immunologiczny do odpowiedniego działania. Widać to zresztą po sportowcach, którzy nie boją się żadnych temperatur, trenują na powietrzu i nie martwią się chorobom właśnie dzięki właściwemu funkcjonowaniu ich ciała, które jest następstwem dbania o siebie.

Michał opowiada, że zawsze, gdy wracają do domu z zimna, przychodzi ten wyjątkowy moment, gdy grzeją się obok siebie, pijąc gorącą czekoladę albo herbatę.

Obaj biorą gorącą kąpiel i po prostu odpoczywają. – Nie ma dużo przyjemniejszych chwil, niż gdy po prostu czilujemy się po długiej zabawie — opowiada.

Nie wychodzimy, bo sami jesteśmy leniwi

- Początkowo nigdy nie wychodziłem na dwór z synem, gdy było chłodno – mówi Tomek, który zawsze dostawał burę od teściowej i żony, jeśli nie ubrał swojego dziecka odpowiednio ciepło. Przyznaje, że niby zawsze mówił, że po prostu martwi się, że jego syn się rozchoruje, ale teraz z perspektywy czasu wie, że po prostu mu się nie chciało.

– Gdy wychowujesz małe dziecko, to wychodzisz z nim na spacer codziennie. Wsadzasz w wózek i choćby było poniżej zera i grad, idziecie, bo mały musi się hartować – mówi. – Ale im dziecko starsze tym nagle wyjście na spacer przy złej pogodzie to coś strasznego i złego i w ogóle nie można, bo mały dostanie zapalenia płuc i umrze – dodaje.

Gdy jeszcze nie był ojcem, jednym z jego ulubionych zajęć było wychodzenie w deszczowe dni i spacerowanie po lesie. Lubił słuchać deszczu, czuć, że nie ma wokół niego żadnych ludzi, więc stwierdził w końcu, że ma dość siedzenia w domu, gdy za oknem jest jego ulubiona pogoda. Kupił synowi specjalny strój na deszcz i ruszyli w świat.

Zła pogoda zdrowia doda

- Z mojego doświadczenia nie ma dużo fajniejszych rzeczy niż rzucanie błotem i skakanie po kałużach w taki sposób, aby krople spadały ci na twarz – wyjaśnia. Jego zabawy z synem w lesie nie różnią się tak naprawdę niczym, od tego, co robią tam w lecie. Udają, że są wojskowymi, starają się odnaleźć zwierzęta, jedyne co odróżnia je od lata to po prostu kilka stopni mniej i deszcz, który powoduje, że wszystko wydaje się dwa razy śmieszniejsze.

Doktor Fengler podkreśla, że problemem rodziców jest po prostu niezbyt duża umiejętność dobrania odpowiedniego stroju dla dzieci. Nie tylko w złą pogodę, ale również gdy tylko na dworze zrobi się trochę cieplej. - Przeraża mnie, jak czasami widzę na moim osiedlu dzieciaki biegające w krótkich koszulkach i spodenkach i jako pediatra myślę sobie, że to moi potencjalni pacjenci za kilka dni.

Moi rozmówcy podkreślają, że zabawa w deszczu, w złej pogodzie, tak naprawdę rozwija ich dzieci. Nie korzystają z przyrządów na placu zabaw, bo wszystkie są mokre i lodowate, więc wymyślają własne rozrywki. Od budowania błotnych fortów, przez malowanie patykami po piasku, po setki innych zabaw, które tylko sobie mogą wyobrazić.

– W takich sytuacjach nic ich nie ogranicza, bo zabawy i tak opierają się tylko na ich wyobraźni – mówi Tomek. Przyznaje, że przekonanie babć do tego, że błotko jest fajne, nie było najłatwiejszym zajęciem. Jednak z czasem przestały się przejmować umorusanymi dziećmi, bo zaczęły zauważać ich zachwycone miny.

Czytaj też: Otyłość i koronawirus: polscy mężczyźni są podwójnie narażeni, ale nie zdają sobie z tego sprawy

Zabawa dla zdrowia

Zresztą lekarze jednoznacznie wyjaśniają, że zabawa w złej pogodzie ma pozytywny wpływ na system immunologiczny najmłodszych. Według specjalistów u dziecka narażonego na bakterie istnieje mniejsze prawdopodobieństwo rozwinięcia się u niego uczuleń. Wystarczy więc umieć w odpowiedzialny sposób zarządzać czasem dziecka na dworze.

Lekarze wskazują na kilka podstawowych punktów, o których musimy pamiętać w takich sytuacjach:

– Odpowiedni ubiór, najlepiej na cebulę (dobrym pomysłem jest, aby dziecko nosiło jedną warstwę więcej, niż nosiłby dorosły w tych warunkach)
- Ograniczanie czasu zabawy, z przerwami, aby dziecko mogło się ogrzać
- Sprawdzanie czy dziecko nie ma objawów choroby, odmrożeń czy aż nazbyt przemoczonego ubrania


— Dzieci tak naprawdę naśladują rodziców, jeśli ty się boisz deszczu to pewnie i one będą go nie znosić, jeśli gdy jest za ciepło, wolisz zamulać w domu, bo nie masz siły, one będą robiły tak samo — podkreśla Michał. I dodaje, że zawsze znajdą się powody, aby nie wyjść na dwór. Bo za gorąco, za zimno, za mokro, za wietrznie, koniec końców te wszystkie rzeczy i tak nie mają znaczenia. Liczy się przecież dobra zabawa i wspólnie spędzony czas.