Umowa, która zmienia życie. Pogadaliśmy z parami, które zawarły "pakt singli"

Kacper Peresada
To pakt, który zawarło zapewne wielu z nas. Czasami wynikał on z nudy, czasami chodziło o skrywane uczucia do bliskiego przyjaciela. Większość z osób, które się na niego zdecydowały, zapewne szybko o nim zapominało. Wśród nas są jednak tacy, którzy umowę wzięli na poważnie i to, co zaczynało się uściskiem ręki w knajpie, kończyło się wspólnym życiem.
"Jeśli będziemy nadal singlami, weźmiemy ślub." Oto historia paktu, który zmienił ich życie fot. Taylor Grote / Unsplash
– Poznaliśmy się na studiach i szybko staliśmy się sobie bliscy – zaczyna Michał. Zarówno on, jak i jego aktualna żona byli w związkach, których początek sięgał jeszcze liceum. Nie patrzyli, więc na siebie, jak na potencjalnych partnerów. Od początku ich przyjaźń była po prostu przyjaźnią. Bez żadnych podtekstów. Jednak z czasem ich związki skończyły się, oboje byli singlami i czasami myśleli, czy może nie spróbować zmienić swojej relacji.

Czytaj też: Miłość, która dyskryminuje. Czy rasizm seksualny to prawdziwy problem dzisiejszych czasów?

– Nadal nie myślałem o niej, jako o kimś więcej, jedynie jako o przyjaciółce — podkreśla Michał. W czasie gdy oboje byli singlami, zaczęli spędzać ze sobą więcej czasu, ale nigdy nie przekraczając żadnej granicy. Michał przyznaje, że może raz na jakiś czas po wypiciu kilku piw patrzył się na Anię i widział, że poza tym, iż jest wspaniałą osobą, jest też kimś, kim normalnie byłby zainteresowany. Gdy zawarli swój pakt, byli dosyć pijani i doszli do wniosku, że momentem, w którym powinni wziąć ślub, będą ich 30. urodziny.

Przyjaźń i strach

Przez następne lata oboje pozostawali w kontakcie. Jednak nigdy nie stali się sobie bliżsi. Michał kilka lat później oświadczył się swojej nowej dziewczynie, Ania była w długim związku, który spowodował, że wyjechała do Londynu. Jednak znajomość nigdy nie przestała być dla nich ważna. Po prostu zeszła na drugi plan, jak to często bywa. – Nadal ze sobą rozmawialiśmy, ale po prostu mieliśmy dla siebie mniej czasu – wyjaśnia Michał. Ostatecznie Ania wróciła do Polski, gdy jej związek nie wytrzymał próby czasu, a Michał zdecydował się zerwać zaręczyny.


– Mieliśmy wtedy po 28 lat i stwierdziliśmy, że może warto po prostu spróbować – opowiada. Znali się na tyle długo, byli sobie bliscy, że nie widzieli w tym nic dziwnego. Michał przyznaje, że gdy zaczęli się spotykać, w jego głowie od jakiegoś czasu pojawiała się myśl, że jeśli będzie dłużej czekał, to przepadnie mu okazja. Zresztą podobnie na ich związek patrzyła jego aktualna żona. – Powiedziała mi, że w pewnym momencie najbardziej ją martwiło, że jeśli faktycznie, któreś z nas weźmie ślub, to po prostu nasza znajomość się zakończy, a oboje nie chcieliśmy z tego rezygnować.

Z drugiej strony oboje się bali. Jednak, chociaż w wieku 30 lat nie byli samotni, ich pakt został ostatecznie spełniony. – Pakt nie miał tak naprawdę na to wpływu, ale po prostu był czymś, co zawsze mieliśmy w głowach. Nie wiem, czy spowolnił nas, czy wręcz przeciwnie, przyspieszył to, że w końcu zdecydowaliśmy się być ze sobą.

Żart z podtekstem

– Zaproponowałem pakt, bo bałem się po prostu spróbować ją gdzieś zaprosić – mówi natomiast Maciek. Przyznaje, że był zakochany w dziewczynie od miesięcy, ale nie miał na tyle jaj, aby zaryzykować. Nie chciał tracić jej ze swojego życia, jeśli by się nie udało. Zdecydował się więc przetestować wodę i zobaczyć, jak zareaguje na jego propozycję. – Zgodziła się, a ja pomyślałem, że jestem idiotą, że po prostu powinienem spróbować tu i teraz, a nie czekać 10 lat.

Gdy patrzy na ten pomysł z perspektywy czasu, dziękuje Bogu, że nie czekali do momentu, gdy mieliby od razu wchodzić w związek małżeński. Przez lata ich rodziny i znajomi sugerowali im, że byliby świetną parą. Oni jednak twierdzili, że po prostu będą na zawsze przyjaciółmi, którzy się wspierają. Z czasem jednak myśl o tym, że mogliby być kimś więcej, coraz częściej pojawiała się w jego głowie.

– Wiele osób uważa, że małżeństwo powinno być, jak z romansów – opowiada. – Ale tak naprawdę w związkach chodzi o to, abyś mógł siedzieć ze swoim najlepszym przyjacielem i być szczęśliwym.

Najważniejsza jest przyjaźń i zaufanie

Zrozumienie tego zajęło Maćkowi dobrą chwilę, ale gdy wszystko kliknęło w jego głowie, zdecydował się o tym porozmawiać ze swoją najlepszą przyjaciółką. I po prostu zdecydowali się spróbować. Nie mieli uczucia, że goni ich termin. I tak spotykali się niemal codziennie, teraz po prostu zdecydowali się dodać do swojej przyjaźni coś więcej.

Maciek przyznaje, że chociaż nigdy nie próbował torpedować związków swojej aktualnej żony, zawsze był przerażony, że tym razem zostanie "zajęta" na stałe. Dlatego, zamiast czekać kolejne lata, zdecydował się po prostu spytać, czy nie chciałaby przesunąć terminu ich paktu i spróbować. – Udało się – dodaje.

W jego opinii wiele tego typu paktów wynika z tego, że ludzie po prostu boją się spróbować. Chcą wiedzieć podświadomie, czy mają szansę. Często oczywiście te wspomnienia zanikają i pakty nie mają znaczenia, ale niektórzy trzymają się ich, wiedząc, że gdzieś tam jest osoba, która kiedyś była zainteresowana. Nawet jeśli nie była gotowa na odpowiedni krok. – Nie ma nic złego, jeśli nie jesteś pewien czy ta osoba jest odpowiednia dla ciebie. Albo, jeśli myślisz, że może spotkasz niedługo kogoś lepszego. Jeśli tylko oboje godzicie się na tę sytuację.

Nie wystarczy kogoś kochać, aby wasz związek był udany. Czasami potrzebny jest odpowiedni moment, zbieg okoliczności i duża doza szczęścia. Ale musimy pamiętać jedną rzecz – szczęściu warto pomóc.