"Wrabianie w dziecko" to nie kobieca specjalność. Tak faceci łapią partnerki na ciążę

Aneta Zabłocka
Eliza jest w trzeciej ciąży. Jak tłumaczy, mąż zrobił jej dziecko, bo przecież tego chciała. Magda jest po poronieniu, jednak jej partner desperacko pragnie dziecka. Mąż Agaty zawsze "zapomina" kupić prezerwatyw, a ona po każdym stosunku z nim, wchodzi pod prysznic i płacze.
Fot. Kelly Sikkema/Unsplash
Gdy słyszymy hasło "wrobienie w dziecko" przed oczami staje nam obraz kobiety, która ze złośliwym uśmiechem ciągnie przed ołtarz niewinnego mężczyznę. Tymczasem sprawienie "ciążowej niespodzianki" to nie tylko grzech kobiet.

Takie traktowanie partnera czy partnerki to zniewolenie. Bez względu na to, kto, po której jest stronie.

Także Marlena Ewa Kazoń, psychoterapeutka małżeństw i par, mówi, że potrzeba posiadania dziecka jest o wiele silniejsza u kobiet, niż u mężczyzn. Podejrzewa, że chęć prokreacji u mężczyzn jest zdeterminowana potrzebą rywalizacji i przekazywania genów.


Ufam mu

– Jestem w ciąży z trzecim dzieckiem. Nie chciałam go – wyznaje Eliza. – Wiem, że brzmi to okropnie. Teraz gdy jest we mnie, czuję miłość jak każda matka, gdy rośnie jej brzuch. Jednak boję się porodu, bo znów zmieni się moje życie. Znów zostanę uwięziona w domu.

Jej mąż zignorował jej postulaty, by stosunek był przerwany w odpowiednim momencie. Efekt? W grudniu na świat przyjdzie ich trzeci syn.

Eliza z mężem nie stosowali żadnych mechanicznych ani hormonalnych metod antykoncepcji. Zawsze wystarczał im kalendarzyk. – To może brzmieć jak utopia w XXI wieku, ale ja źle reagowałam na pigułki, a mąż nie lubi prezerwatyw – tłumaczy Eliza. Pilnowali się.

– Najważniejsze jest pytanie, dlaczego mężczyzna chce kolejnego dziecka? Czy był jedynakiem i wie, że dziecku będzie ciężko samemu. Bywa, że dzieci zaniedbane, wytwarzają w sobie wartość emocjonalną bycia rodzicami. Tworzą duże rodziny. Dotyczy to osób po terapiach, domach dziecka. Wykazują potrzebę posiadania domu, którego nie mieli – tłumaczy terapeutka, Marlena Ewa Kazoń.

– Mąż najpierw mi wmawiał, że zrobił to dla mnie, bo ja chciałam przecież córkę. Tymczasem jestem tak zmęczona opieką nad synami, że nie myślałam o żadnym dziecku - mówi kobieta.

Eliza napisała o swoim problemie na grupie na Facebooku. Szybko posypały się komentarze, że mąż dopuścił się na niej gwałtu. – Przestraszyłam się. Przecież ja o nim tak nie myślę.

Kompromisy nie istnieją

Utrata dziecka to dla kobiet trauma, która nierzadko wymaga konsultacji z psychologiem i szczerej rozmowy z partnerem. W takich chwilach najważniejsze jest mieć oparcie w najbliższych osobach. Dobry mąż będzie wsłuchiwał się w potrzeby kobiety, zamiast oczekiwać, że po kilku miesiącach, otrząśnie się ze smutku i przystąpi do ponownej prokreacji.

Jestem po poronieniu. Obiecałam sobie nigdy więcej nie starać się o dziecko. Do tej pory śni mi się krew – opowiada Magda. – Mój mąż jednak pragnie dziecka.
Fot. Helena Lopes/Unsplash
Magda przyłapała męża na zdejmowaniu prezerwatywy w czasie stosunku. To był dla niej szok. Czuła się oszukana i upokorzona. Wpadła w furię. On też. Mówił, że jest egoistką, że przesadza z tym poronieniem. Teraz mieli szanse na "prawdziwe dziecko".

Jej zdaniem mąż ma obsesję. Pochodzi z wielodzietnej rodziny i chciałby mieć dużo dzieci. Ona też chciała. To było dla niej jasne, gdy wychodziła za mąż. Jednak poronienie pierwszej ciąży spowodowało, że ma w sobie blokadę.

– Paweł mawia, że to będzie taki kompromis. Ja dam mu dziecko, a on przestanie o tym mówić. Tyle że kompromis można zawierać, gdy wybiera się knajpę na kolację, a nie zachodzi w ciążę. Przecież na świecie ma się pojawić człowiek. Obezwładnia mnie strach, że znów poronię. Nie chcę tego przechodzić drugi raz - mówi Magda.

A potem płacz

Agata opowiada mi scenę z filmu "Galerianki", w którym jedna z bohaterek siedzi pod prysznicem i wypłukuje z siebie nasienie kochanka. Ona czuje się podobnie, gdy po każdym seksie z mężem, wchodzi pod prysznic. – Wiem, że to głupie i to żadna metoda antykoncepcji, ale mój strach przed ciążą podobny jest do jej strachu – tłumaczy się.

O tym, że nie chce mieć dzieci, zdecydowała już po ślubie. Widziała swoje koleżanki umęczone macierzyństwem i pomyślała, że ona nie chce rezygnować z kariery, dobrej figury i czasu wolnego dla siebie. Rozmawiała o tym z mężem, zgodził się z nią, ale i tak próbuje zrobić jej dziecko.

– Przymila się, mówi, że zapomniał kupić prezerwatywy, że wyjdzie przed końcem. Wierzę mu i ufam, a potem klęczę pod prysznicem i płaczę – opowiada.

Pytam ją, czemu nie przyzna mężowi, że ją upokarza. Tłumaczy, że mąż jest dla niej najważniejszy. Kocha go i nie wyobraża sobie życia z kimś innym. Dopóki udało się uniknąć ciąży, liczy na to, że w końcu mąż odpuści.

Jednak, co jeśli się nie uda? – Zagryzę zęby, jak moje koleżanki i spróbuję być szczęśliwa – mówi.

Etapy związku

Związek dwójki ludzi musi przeżywać etapy – cudownej podróży, zaangażowania w pracę, budowania domu czy posiadania dziecka. – Gdy para jest bezdzietna, musi sobie sama zagwarantować tę etapowość. Muszą się cały czas stymulować – tłumaczy terapeutka.

Kazoń mówi, że sama kobieta powinna zadać sobie pytanie, czemu nie chce mieć dziecko. Z jakich powodów decyduje się na bezdzietność i czy robi to w zgodzie ze sobą, czy na złość partnerowi. – Potrzebna jest skuteczna argumentacja i pokazanie wyrównania. Jak kobieta czuje się w roli matki, czy razem z upływającym czasem jest jej coraz łatwiej? Wtedy istnieje szansa na kolejne dziecko. Jeśli jednak boi się ciąży, boi się partnera, woli relacje z przyjaciółmi, to powinna z nim porozmawiać. Partner, który kocha, powinien zrozumieć jej decyzję.