Kici, kici, krokodylku! Taś, taś, karaluszku! Polacy trzymają w domach naprawdę niezwykłe zwierzęta

Aneta Zabłocka
Kotki, chomiczki, pieski - no naprawdę, to strasznie nudne zwierzęta. Nie to co pytony, skorpiony i karaluchy. Tylko kto z nas chciałby zaprosić takie szkarady do domu? Całkiem sporo osób.
Pyton siatkowany - samica kilkugenowej odmiany lavender Motley Sunfire Poss Platinum. Słowa wydają się przypadkowe, ale hodowcy w ten sposób opisują ubarwienie węży. Fot. Kamil Potrykus
W lipcu ubiegłego roku cała Polska śledziła pościg władz za pumą Nubią. Gdy ją złapano i umieszczono w ogrodzie zoologicznym w Chorzowie, internauci zorganizowali zbiórkę pieniędzy dla człowieka, który trzymał to zwierzę w domu, a teraz z tego powodu będzie miał problemy z prawem.

Dzięki tej sytuacji dowiedzieliśmy się, że w Polsce nie wolno hodować dzikich kotów. To nie oznacza, że zakazana jest hodowla wszystkich dzikich zwierząt. Niektóre można trzymać w domu, ale trzeba spełnić szereg warunków. Wymagane jest między innymi zaświadczenie, że dane zwierzę urodziło się w niewoli. Dotyczy to między innymi niektórych gatunków węży, papug, kajmanów czy ptaszników.


Są w Polsce ludzie, którzy trzymają w domach naprawdę niezwykłe zwierzęta – choćby pytony, ptaszniki czy krokodyle. Nie chwalą się swoim "hobby" przed sąsiadami, bo pewnie ich reakcje byłyby mało przyjazne.

Czy z kajmanem można iść na spacer? Jak to jest, gdy podczas przeprowadzki okazuje się, że z hodowli zniknęło kilka egzotycznych pająków? Dlaczego niektórzy w lodówce trzymają martwe szczury? Przygniatająca większość Polaków nie zna odpowiedzi na te pytania, ale dla moich rozmówców to chleb powszedni.

Parę sekund od tragedii

Kamil mieszka w Katowicach, obecnie hoduje ok. 20 węży. W tym roku szykuje się do rozrodu trzech dużych samic pytona siatkowanego. – To jeden z największych węży na świecie. W ciągu roku od wyklucia się może osiągnąć 2 metry długości. Przez mój dom przewinęły się również pytony tygrysie i anakondy – opowiada Kamil.

– Zanim ktoś zdecyduje się na węża, powinien się zastanowić, czy to na pewno dobra decyzja – zaznacza mój rozmówca. – Te zwierzęta nie są odpowiednie, gdy w domu są małe dzieci. Terrarium musi być dobrze zabezpieczone, bo skutki wydostania się z niego 6-metrowego węża mogą być tragiczne – ostrzega Kamil, po czym dodaje – Taki wąż jest w stanie udusić dziecko w kilka sekund.
Morelia viridis – pyton zielony (przed wybarwieniem do właściwego koloru)Fot. Kamil Potrykus
Pytam Kamila o to, czym karmi swoje węże. – Gryzonie lub ptactwo – odpowiada. – Martwe – dodaje.

Czytaj też: Czy pies wychowa twoje dzieci lepiej od ciebie? Mamy na to dowody

Każda z 60-kilogramowych samic pytona, które ma w domu Kamil, tygodniowo zjada około 12 kilogramów mięsa. Wielu posiadaczy węży kupuje pożywienie dla nich w firmach hodujących szczury i myszy przeznaczone dla właścicieli zwierząt egzotycznych.

– Można też założyć taką hodowlę samodzielnie, jeśli ktoś mieszka na wsi. Szczury i myszy rozmnażają się bardzo szybko – tłumaczy.

Pająki nie są do zabawy

Z pająkami sprawa wygląda inaczej. – Ich nie można karmić mrożonym mięsem – tłumaczy Kamil. Ptaszniki żywią się świerszczami, mącznikami drewnojadami oraz karaluchami. – Trzeba bardzo uważać, jeśli ktoś, na przykład kot, przez pomyłkę strąci pojemnik z insektami, rozmnożą się tak, że cały blok trzeba będzie poddać dezynsekcji – przestrzega Kamil.

– Nikt nie karmi zwierząt egzotycznych martwymi kotami czy psami, to mit. Słyszałem takie plotki – wyjaśnia Kamil. – Moi znajomi wysyłają mi czasem zdjęcia rozjechanych kotów i pytają, czy mają mi je podrzucić. Nie wiadomo, czy takie zwierzę nie było chore. Poza tym prawo w Polsce zabrania wykorzystywania takich zwierząt jako pokarmu – zaznacza.

Pytam Kamila, skąd u niego takie zainteresowania. Odpowiada, że od dawna interesowały go niezwykłe zwierzęta. – Na co dzień mało kto myśli o tym, że pod naszymi stopami funkcjonuje rozbudowany ekosystem. Hodowla węży, ptaszników czy skorpionów to możliwość obserwacji elementów tego ekosystemu. Ptasznik nie jest zainteresowany interakcją z właścicielem, to nie są zwierzęta do zabawy, jak pieski i kotki – zaznacza Kamil.

Zaczął od ptaszników jadowitych, miał też skolopendry i skorpiony. – Trochę się obawiałem, ale właśnie dlatego chciałem mieć te zwierzęta w domu, by przełamać swój strach – wyjaśnia. – Chciałem zobaczyć, jak przebiega życie pająka od pierwszego stadium do końcowego.

Gdy jego stado pająków dobiło do trzystu osobników i zaczęło mu brakować miejsca w mieszkaniu, sprzedał je. – Trzymałem te pająki w pudełkach. Przy przeprowadzce okazywało się, że kilku brakuje, ale trudno było je znaleźć, bo miały ledwie kilka milimetrów – opowiada. – Bez obaw, te zwierzęta w polskich warunkach nie przeżyją bez pomocy, dobrej wilgotności i odpowiedniej temperatury – zapewnia.
Pyton siatkowany - samicaLavender Motley Sunfire Poss Platinum Pytony siatkowane są jednymi z największych węży na świecie.Fot. Kamil Potrykus

Ciepło, cieplej, gorąco

To samo dotyczy węży. Kamil mówi, że węże uciekają zwykle do wnętrza komputerów, w okolice kaloryferów i pod lodówki. – Wszędzie tam, gdzie powierzchnie się nagrzewają. Węże nie wytwarzają własnego ciepła. Jeśli w terrarium będzie zimno, wąż zacznie szukać cieplejszego miejsca.

Ostatnio jedna z samic pytona złożyła Kamilowi 44 jaja. Duża część z nich była jednak niezapłodniona. – Bardzo delikatne zmiany mają wpływ na to, czy wyklują się węże. Nawet niewielka zmiana temperatury może zepsuć jajka – tłumaczy.

– Mamy w Polsce kilka gatunków węży – tłumaczy Kamil. – Nie zagrażają człowiekowi, ale bywa tak, że ktoś chwyta za szpadel i bezmyślnie zabija węża znalezionego na działce. To karalne. W Polsce wszystkie gazy i płazy są pod ochroną – przestrzega Kamil.

– Jeśli ktoś znajdzie egzotyczne zwierzę, niech skontaktuje się z Fundacją Epicrates – apeluje Kamil – Terraryści, też chętnie podejmą się opieki.
3,5-metrowa samica pytona siatkowanego odmiany Goldenchild Platinum Het Albino. O samice trzeba szczególnie dbać. Zanim Kamil zdecyduje o rozmnażaniu samic, musi je karmić, aby nabrały tkanki tłuszczowej, bo ciężarny wąż nie je przez 6 miesięcy.Fot. Kamil Potrykus

Krokodyl w salonie

W Polsce tylko kilka osób ma pozwolenie na hodowlę kajmanów. Jednym z nich jest Christian, który w domu trzyma trzy kajmany karzełkowate. Nazwa jest myląca, to po prostu najmniejszy gatunek kajmanów na świecie, ale dorosłe osobniki osiągają długość ponad metra i ważą do 15 kilogramów.

– Rozporządzenie o zwierzętach niebezpiecznych weszło w życie kilka lat temu – tłumaczy Christian. – Wcześniej panowała wolna amerykanka, każdy mógł hodować, co chciał. Teraz hodowli połowy ciekawych zwierząt zabroniono, na drugą połowę nałożono różne ograniczenia – dodaje.

Christian ma krokodyle od 12 lat. – Polskie prawo jest bez sensu – narzeka. – Mam znajomych za granicą, którzy hodują zakazane w Polsce węże jadowite. Wyprowadzili się po prostu do czeskiej części Cieszyna.

Jak mówi, hodowanie krokodyla to związek na całe życie. Kajmany żyją tyle, co człowiek, dożywają 60 lat. Są też bardzo żarłoczne.

Pytam go o dietę tych zwierząt. – Ryby, krewetki i surowe mięso – odpowiada Christian. – Czasem wrzucam do terrarium kawałki kurczaka z kośćmi, by dostarczyć kajmanom wapnia. – Jedzenie dla nich kupuję w ilościach hurtowych – dodaje.

Zanim ktoś sprowadzi do domu krokodyla, musi najpierw wybudować terrarium. To potężna konstrukcja, a przepisy szczegółowo określają jej elementy, nawet grubość rurek w ogrodzeniu. Dopiero gdy powiatowy weterynarz potwierdzi stworzenie odpowiednich warunków do trzymania zwierząt, można sprowadzić do domu kajmana.
Christian w salonie ma ogromny wybieg o powierzchni 14 metrów kwadratowych. – Dzięki temu mogą siebie unikać i nie siedzą sobie na głowach – wyjaśnia.

Kajmany spędzają życie w terrariach, nie wychodzą na spacery. – To inteligentne zwierzęta i szybko się stresują. Do tego wymagają specjalnych warunków i odpowiedniej temperatury, którą trudno zapewnić im poza terrarium – tłumaczy Christian.