Gracze nie chcą polityki w grach wideo. Na jakim świecie oni żyją? Polityka jest w grach od dawna

Kacper Peresada
Gracze oburzają się, gdy twórcy gier deklarują wsparcie dla ruchu "Black Lives Matter". Dają też wyraz swojemu wzburzeniu, gdy bohaterka jednego z ich ulubionych tytułów okazuje się lesbijką. Wygląda na to, że gracze nie lubią, gdy ktoś przypomina im, jak wygląda prawdziwy świat.
Fot: kadr z gry "Spec Ops The Line"
Co ciekawe, gracze zachwycają się fabułą gier, jednoznacznie nawiązujących do wydarzeń z historii czy do aktualnej sytuacji na świecie.

Gry komputerowe od zawsze nawiązywały do świata polityki. Nie były to najczęściej tematy bijące po oczach, ale wiele gier odnosi się do realiów, w których żyjemy. Oczywiście, nie będę zaprzeczał, że odpowiedzią na większość problemów, z którymi mierzą się gracze, jest zastrzelenie przeciwnika. To jednak nie zmienia faktu, że historie, które towarzyszą tym strzelaninom to niekoniecznie bzdury bez ładu i składu.

Rozrywka dla wszystkich, nie tylko dla białych facetów

W ostatnich latach coraz częściej słychać narzekania graczy, że twórcy gier wciskają do fabuły tematy polityczne. Zapominają oni jednocześnie, że przez wiele lat głównym tematem w grach był konflikt między mocarstwami. Wystarczy przytoczyć takie przykłady jak "Call of Duty", "Medal of Honor" czy "Spec Ops".

Mówmy wprost: odpalaliśmy tytuły, w których trzeba było mierzyć się ze światem zniszczonym przez konflikty zbrojne i patrzeć na demolkę dokonaną przez rządy czy ekstremistów.

Czytaj też: LGBT: to słowo nie przechodzi graczom przez gardło. Dlaczego ludzie grający w gry nie lubią inności?

Jednak dopiero w ostatnich latach, gdy dokonał się gigantyczny postęp, jeśli chodzi o możliwości sprzętu, twórcy mogą w wierny sposób przedstawiać historie bohaterów gier czy realia świata, w którym ich umieścili.

Gry już dawno przestały być rozrywką białych heteroseksualnych facetów, dlatego grając, możemy patrzeć na świat z perspektywy, która wielu Polakom może wydawać się nieznana.

"Atomówką" w przeciwnika

Gry są częścią kultury, a ta powinna opowiadać nie tylko o problemach przeciętnego 30-latka, ale również mówić o tym, jak mógłby wyglądać postapokaliptyczny świat widziany oczami kobiet czy osób LGBT.

Wielu graczy narzeka, że nie mogą nawiązać więzi emocjonalnej z niektórymi postaciami z gier, bo są one tak bardzo różne od nich. To często ci sami goście, którzy 25 lat temu zakochali się w pewnym włoskim hydrauliku, który przeciskał się przez rury.




Niestety w następstwie rosnących możliwości gier idzie też odpowiedzialność, której ich twórcy zazwyczaj nie chcą wziąć na siebie.

Najlepiej widać to na przykładzie "Call of Duty". Tam gracze z uśmiechem na twarzy opowiadają o zrzucaniu bomb atomowych na przeciwników. Wielu fanów "Warzone" nie może się doczekać, by aktualna mapa gry została zmieniona, co prawdopodobnie dokona się poprzez zrzucenie "atomówki".

Oczywiście nie protestuję przeciw temu, że w grach się zabija, ale czasami ton, w jakim deweloperzy ogłaszają swój najnowszy śmiercionośny dodatek, sprawia, że można poczuć się nieswojo.

Przed polityką nie ma ucieczki

Polityka to temat, który interesuje każdego, w taki czy inny sposób. Nie mówię o rozgrywkach między partiami, ale zmiany społeczne czy klimatyczne na świecie to także polityka.

Trudno sobie wyobrazić, by gry miały być odseparowane od tych tematów. Niechęć do polityki zazwyczaj bierze się z faktu, że twórcy gier przedstawiają opinie, które różnią się znacząco od poglądów politycznych graczy.

Każda gra, która opowiada jakąś "poważną" historię, w mniejszym lub większym stopniu odnosi się do polityki. "Bioshock", "Far Cry" czy "Deus Ex" dzieją się w wymyślonym świecie, ale motywy przewodnie tych gier zaczerpnięto z naszego świata. Dlaczego mielibyśmy z tego rezygnować?

Debata o rasizmie poprzez pokazanie go w takiej grze jak "Bioshock Infinite" może mieć większy wpływ na ludzi niż najpoważniejsza dyskusja prowadzona przez filozofów i socjologów. Jako gracze nie możemy więc pozwolić na cenzurowanie twórców. Dajmy im opowiedzieć historie, którymi chcą się z nami podzielić.