Gra przy pustych trybunach wpływa na wyniki meczów po pandemii. Te badania tego dowodzą

Andrzej Chojnowski
W Europie dobiega końca najdziwniejszy sezon piłkarski w historii. Z powodu koronawirusa mecze rozgrywane są przy pustych trybunach. Dane pokazują, że to zmieniło piłkę nożną, bo mecze stały się nudniejsze i bardziej mechaniczne. Przede wszystkim jednak: spotkanie na własnym boisku przestało być gwarancją zwycięstwa.
Piłkarze zespołu Hamburger SV dziękują kibicom za doping podczas meczu. Z badań wynika, że wsparcie kibiców na własnym stadionie naprawdę przekłada się na wyniki meczów. Fot: Waldemar Brandt/Unsplash
Najpierw czekaliśmy na to, aż rozgrywki zostaną wznowione. Potem narzekaliśmy, że oglądanie meczów przy pustych stadionach to nie to samo. Okazuje się, że powody do narzekania mają także piłkarze.

Do rozgrywek po pandemii jako pierwsza wróciła Bundesliga. Decyzja osób odpowiedzialnych za niemiecką piłkę przez wiele osób odbierana była jako cyniczne zagranie podyktowane chęcią zarobienia. Odwaga Niemców zachęciła szefów lig w innych krajach do wznowienia rozgrywek.

Mecze Bundesligi stały się przy tym wielkim eksperymentem – po raz pierwszy tak wiele spotkań rozegrano bez widzów. Dla kibiców przed telewizorami było to surrealistyczne przeżycie, spotkania w ciszy wydawały się dziwne i nudne. A jaki wpływ puste trybuny miały na piłkarzy?


Czytaj też: Marcus Rashford – więcej niż piłkarz. Gwiazdor Man United uratował przed głodem tysiące dzieci

O tym, że atmosfera na stadionie dodaje piłkarzom skrzydeł, mówi się od dawna. Brakowało dotąd twardych argumentów na potwierdzenie tej tezy. Badania przeprowadzone przez Bundesligę i opisane przez "New York Timesa", kończą ten spór.

Z badań wynika jednoznacznie: gra przy pełnych trybunach na własnym stadionie daje piłkarzom wyraźną przewagę nad drużyną gości. W okresie po pandemii, gdy mecze w Niemczech odbywały się przy pustych trybunach, procent wygranych meczów na własnym boisku spadł w Bundeslidze o 10 punktów procentowych, z 43 do 33 procent.

Spadek jest na tyle znaczący, że niektórzy analitycy cytowani przez "New York Timesa" mówią, iż po raz pierwszy w historii mamy do czynienia z sytuacją, gdy gra na własnym boisku może być dla drużyny mniej korzystna niż mecz na wyjeździe.

To nie koniec niezwykłych wiadomości. Z badań firmy analitycznej Gracenote wynika, że drużyny gospodarzy strzelają mniej bramek przy pustych trybunach (1,43 na mecz w stosunku do wyniku 1,74 bramek, gdy na trybunach są kibice), że oddają mniej strzałów, a jeśli już uderzają w kierunku bramki, strzały są mniej celne (szansa, że oddany strzał zamieni się w bramkę spadła w Bundeslidze o ponad punkt procentowy, do 11,1 procent). Do tego drużyny miejscowe wykonują mniej długich podań, a zawodnicy rzadziej próbują pojedynków "1 na 1".

Piłkarze rozgrywają znacząco więcej podań i rzadziej decydują się na widowiskowe zagrania, które poderwałyby kibiców z krzesełek. Gra przy pustych stadionach stała się nieco mechaniczna i straciła część atrakcyjności.

Jest jeszcze jedno ważne zjawisko, a więc zachowanie sędziego na boisku. O tym, że na decyzje sędziowskie wpływ mają emocje na trybunach, mówi się od dawna. Dzięki analizie meczów Bundesligi odbywających się przy pustych stadionach dostaliśmy wreszcie twarde dane i możemy stwierdzić: coś jest na rzeczy.

Firma Gracenote przeanalizowała 83 mecze Bundesligi po wznowieniu rozgrywek w tym roku. Wynika z nich, że sędziowie pokazują więcej żółtych kartek, a piłkarze drużyny gospodarzy częściej byli karani za faule.

Czy wobec tego Robert Lewandowski stał się gorszym piłkarzem, tylko dlatego, że na trybunach stadionów w Niemczech brakowało widzów? Zdecydowanie nie, "Lewy" jest w życiowej formie, natomiast piłka nożna po pandemii stała się inną grą, i temu nie da się zaprzeczyć.

Źródło: New York Times