Koniec roku. Spytaliśmy uczniów, jaką ocenę wystawią nauce zdalnej. To muszą przeczytać nauczyciele

Aneta Zabłocka
Przepisywanie informacji z podręczników, chaos w planie zajęć, brak umiejętności panowania nad lekcjami i uczniami. Uczniowie, z którymi rozmawiałam o tym, jak wyglądały ostatnie miesiące nauki, są surowi w ocenach.
Fot. Siora Photography/Unsplash
Zostały dwa dni do końca tego dziwnego roku szkolnego. Lepszego momentu na podsumowanie nie będzie.

W ostatnich tygodniach wiele razy pisaliśmy w dadHero o tym, jak wyglądała w Polsce edukacja zdalna. Koniec roku to dobra okazja, by oddać głos tym, dla których system nauki online został stworzony – uczniom. Pisaliśmy o tym, że kuratoria rozesłały do dyrekcji szkół ankiety z pytaniami, jak ulepszyć system nauki zdalnej. Kwestionariusze z pytaniami dostali też rodzice. Czy ktoś zapytał uczniów?

Czytaj też: "Minister rozważa ciąg dalszy edukacji zdalnej od września. Rodzice: "a może by tak pensje dla nas?"


Marysia chodzi do drugiej klasy liceum w Poznaniu. Nie chce wracać do nauki zdalnej we wrześniu. W domu używa komputera wspólnie z młodszą siostrą, więc musiała walczyć o prawo do nauki w spokoju.

– W domu działo się tyle rzeczy, że nie mogłam się skupić. Nie pomagało też to, że zajęcia nie odbywały się jak dawniej, jedna lekcja po drugiej. Długie przerwy między zajęciami nie pomagały w koncentracji, bo gdy jesteś w domu, ciągle coś cię rozprasza – opowiada.

W jej przypadku pojawiło się też sporo problemów technicznych, nie tylko w związku z ograniczeniem sprzętu w domu, ale jak wspomina ciągle, szwankował e-dziennik i były problemy z przesyłaniem zadań do nauczycieli.

– Matura przede mną i uczenie się do niej w trybie online nie jest dobrym pomysłem. Do egzaminów ustnych lepiej przygotowywać się mając kontakt z nauczycielem. Teraz, zamiast ich zapytać, musiałam pisać do nich maile i tłumaczyć, czego nie rozumiem – wyjaśnia.

To był po prostu chaos

Eryk chodzi do 5. klasy "podstawówki" w Warszawie. Nie jest uczniem "szóstkowym", podczas zajęć w klasie zazwyczaj rozpraszały go inne dzieci, więc gdy zaczęła się kwarantanna, cieszył się, że zostaje w domu. Jednak to nie przełożyło się na poprawę wyników w nauce.

– Wszystko co działo się na lekcjach w klasie, zostało przeniesione do programu Teams. Koledzy z klasy ciągle pisali do mnie wiadomości, wysyłali mi memy albo dla zabawy wyrzucali innych uczniów z konwersacji – opowiada. – To był chaos i nawet nauczycielka czasami nie mogła nic na to poradzić. – Niektórzy nauczyciele czasami nie pojawiali się na zaplanowanych lekcjach. Mieliśmy na przykład mieć język polski od 8 rano, ale pani wysyłała wiadomość, że jednak nie może, więc przekłada na południe, albo że tego dnia polskiego nie będzie online, więc mamy odrobić zadania, które wrzuci do Librusa – wyjaśnia.

Jedna z nauczycielek w jego szkole prowadzi kilka lekcji — plastykę, technikę, informatykę. Podała jeden adres e-mailowy, na który miały spływać wszystkie prace z tych przedmiotów. – Dostawaliśmy minusy, bo ona nie mogła znaleźć prac domowych na swoim koncie emailowym – opisuje.

Po prostu nuda

– Z edukacją zdalną będzie kojarzyć mi się ciągłe przepisywanie podręcznika – narzeka Justyna, uczennica 7. klasy. – Wcześniej w szkole tyle nie pisaliśmy.

Jej zdaniem lekcje zdalne były po prostu nudne. – Nie korzystaliśmy z żadnych platform edukacyjnych, najczęściej nauczyciele wysyłali nam linki do filmów na Youtubie albo do stron, gdzie można było coś doczytać – opowiada.

– Najbardziej denerwowały mnie lekcje języków obcych – mówi Justyna. W szkole uczy się angielskiego i francuskiego. Przed pandemią zamierzała zapisać się też na rosyjski. Teraz cieszy się, że tego nie zrobiła.

– Na angielskim byliśmy podzieleni na pięcioosobowe grupy na Skypie. Nauczycielka zadawała pytanie, wszyscy odpowiadali, a potem znikała i przełączała się do innych uczniów – tłumaczy – Gdy jej nie było, gadaliśmy o wszystkim, więc w sumie nie pamiętam nawet, czego się uczyliśmy – przyznaje.

Wciąż jeszcze nie wiadomo czy we wrześniu edukacja zdalna wróci. Jeśli pandemia nie osłabnie, dzieci z pewnością nie wrócą do szkół.

Ministerstwo Edukacji Narodowej w ostatnich tygodniach rzuciło się do usprawniania systemu edukacji zdalnej, ale patrząc na to, jak polskie szkoły radziły sobie w ostatnich miesiącach, można stwierdzić: rozbudowa platform edukacyjnych nie rozwiąże problemu edukacji marnej jakości.