Trening na każdym parkingu. Ci kierowcy ciężarówek w trasę zabierają hantle i sprzęt do ćwiczeń
9 godzin jazdy po Europie dziennie, a potem trening biegowy, jazda na rowerze albo ciężary. Tak wygląda dzień pracy ludzi, którzy uznali, że praca kierowcy ciężarówki nie musi oznaczać rezygnacji z aktywności fizycznej.
– Zacząłem biegać, a teraz na ścianie w domu wiszą medale z maratonów i biegów ultra, nwet na dystansie 100 kilometrów – chwali się Patryk. Zanim ruszy w trasę, planuje przerwy w pracy tak, by znaleźć dobre miejsce na trening biegowy.
Laptop i dwa piwa
Kierowca "tir-a" to ostatnia osoba, z którą chciałabym rozmawiać o tym, jak dbać o formę. "Tir-owcy" kojarzą się z panami słusznej wagi o niezbyt zdrowym stylu życia, jadającym byle co w przydrożnych barach. Wielu kierowców zawodowych właśnie tak wygląda i tak spędza czas.Czytaj też: Otwierają siłownie, takiego zainteresowania ćwiczeniami nikt nie przewidział, będzie oblężenie
– Tak to często wygląda: wiele godzin jazdy, a na postoju laptop i dwa piwa – mówi Patryk. – Dlatego wielu kierowców zmaga się z otyłością, nadciśnieniem, wysokim cholesterolem. To choroby będące konsekwencją tej pracy – mówi.
Wpadł na pomysł założenia grupy, która będzie zachęcała "tir-owców" do tego, by zadbali o siebie. – Grupa liczy 4 tysiące osób, aktywnych jest może 10 procent z nich. Większość obserwuje. Jest jednak dużo osób, którzy chłoną jak gąbka, to, o czym piszą inni i po jakimś czasie wrzucają wpis w rodzaju: "Dzięki wam zmieniłem swoje życie, zacząłem biegać – opowiada Patryk.
Tłumaczy, że właśnie na cichych obserwatorach zależy mu najbardziej, bo grupa jest kierowana nie tylko do aktywnych kierowców jeżdżących w długie trasy, ale także do tych, którzy jeżdżą lokalnie i codziennie wieczorem wracają do domu. Be Active Trucker to największa grupa w Europie propagująca sport wśród zawodowych kierowców.
600 kilometrów na rowerze
Na postojach "aktywni" kierowcy spacerują choćby wokół parkingów. Patrykowi zdarzało się robić sobie treningi wokół zaparkowanych ciężarówek. – 15 kilometrów. Wyobraź sobie miny innych kierowców – śmieje się.Z parkingów przy autostradach często wyjścia prowadzą do sąsiednich wiosek. Tam można się do woli wybiegać czy pojeździć na rowerze. – Wiadomo, że czasem nie zrobisz treningu, bo jesteś w nieciekawym miejscu albo masz gorszy dzień, ale jeśli ktoś długo jeździ po Europie, to zna fajne miejsca z prysznicami, które nadają się do tego, żeby tam potrenować.
Sprzęt? Niektórzy potrafią trenować bez niczego, inni wożą ze sobą przenośne siłownie z hantlami, ławeczkami i sztangą. Jeszcze inni w trasę zabierają rower, który przypinają za kabiną. Czasem wystarczy para butów do biegania lub skakanka.
– Jeśli ktoś wyciąga sprzęt i zaczyna ćwiczyć na parkingu, 90 procent kierowców odwraca głowę i udaje, że tego nie widzi. Wstydzą się, bo może też chcieliby ćwiczyć, ale nie pozwala im lenistwo. Na szczęście jest te 10 procent ludzi, którzy podejdą i zapytają, co robię, a być może przyłączą się do treningu – mówi Prukop.