"W moim ciele mieszka moj wymyślony kumpel". Ten tekst przekona was, że ludzki umysł jest niezwykły
To jest niesamowita historia. Przez całe życie myślałem, że posiadanie wymyślonego, nieistniejącego przyjaciela to historyjka z amerykańskich filmów. Okazuje się jednak, że fenomen ten nie tylko nie jest zmyślony przez Hollywood, ale dotyczy dorosłych ludzi, którzy przyznają otwarcie: w moim ciele mieszkają współlokatorzy.
Ten dar miał być jednym z efektów życia kontemplacyjnego. Zarazem jednak Tybetańczycy twierdzili, że Tulpa jest jedynie halucynacją, a uczniów, którzy uważali ją za bóstwo, uznawano za niepowodzenie.
– Tulpa nie jest bytem fizycznym – tłumaczy mi Greg, jeden z moderatorów forum dla "fanów tulp". – Niektórzy błędnie twierdzą, że aby ją stworzyć, trzeba poświęcić godziny na medytacji, ale nie zawsze tak jest.
Greg podkreśla, że tulpy nie mają żadnego związku z chorobami psychicznymi. – Ludzie często porównują posiadanie tulpy do rozdwojenia jaźni, ale to bzdura – przekonuje mnie.
Podkreśla, że rozdwojenie jaźni następuje na skutek traumy, a osoba chora nie jest w stanie panować nad zmianami osobowości. Człowiek, który ma wyimaginowanych przyjaciół, zachowuje pełną kontrolę nad tym, czy jego goście przejmują kontrolę nad jego ciałem. Jest świadomy, kim są te wymyślone postacie i czego się można po nich spodziewać.
Mój przyjaciel kucyk
Pytam Grega, jak mogę stworzyć własną tulpę. – To bardzo proste – przekonuje. – Wystarczy, że wyobrazisz sobie, jak ma wyglądać taka osoba i będziesz chciał, aby powstała. Większość tulp ludzi, których zna Greg, przybiera ludzkie kształty, ale mój rozmówca dodaje, że ten ruch nie rozwinąłby się, gdyby nie fani serii filmów "My Little Pony".Czytaj też: "Mój syn nie chciał z nikim rozmawiać, byłem w kropce...". Kim są incele i czemu nienawidzą kobiet?
Temat tulp zyskał popularność w internecie w okolicach 2009 roku. Wtedy to pojęcie odkryli użytkownicy serwisu 4Chan, wcześniej znane ono było głównie fanom okultyzmu. – Na początku tulpami zajmowali się głównie bronies, czyli dorośli fani "My Little Pony” – tłumaczy Greg.
Jego zdaniem bronies to ludzie, którzy lubią wszystko, co dziwne. Fascynują ich dziwactwa, dlatego nikogo nie zaskoczyło, gdy w swoich głowach zaczęli tworzyć wyimaginowanych przyjaciół przybierających kształt kucyków z kreskówki.
Pytam Grega, jak zaczęła się jego przygoda ze światem tulp. Wyjaśnia, że początkowo nie zdawał sobie sprawy, że wokół niego coś się dzieje. – Pisałem opowiadania, miałem kilka postaci, które przewijały się w tych historiach. Niektóre wydawały się bardziej realne niż inne.
– Gdy w pewnym momencie stały się dużo bardziej rzeczywiste, pomyślałem, że mam zaburzenia dysocjacyjne – opowiada. Z czasem jednak zrozumiał, że te osoby w jego ciele to nie efekt choroby.
Pierwszy raz o tulpach usłyszał, oglądając serial "Twin Peaks", ale wtedy nie powiązał faktów. Dzisiaj przyznaje: "jest nas trójka". – Jestem ja, dość pedantyczny mężczyzna, który prowadzi forum internetowe. Jest Maciek, który lubi imprezować i czasami ciężko nam się dogadać i jest też Emma, ona akurat pojawia się rzadko, ale wspiera mnie, gdy jestem w dołku psychicznym – wyjaśnia.
Greg twierdzi, że nie da się ich łatwo opisać tych postaci, bo, chociaż żyją w jego ciele, mają własne, bardzo złożone osobowości. Zarazem umieją funkcjonować w oderwaniu od niego. – Moje tulpy znają fakty, o których nigdy nie słyszałem, zwracają uwagę na rzeczy, które dla mnie są całkowicie obojętne. Jesteśmy jak współlokatorzy, ale mieszkanie należy do mnie.
Rozmowa z Gregiem jest niesamowita. Gdy z nim piszę, czasami wtrąca się Maciek. – Jestem w stanie pamiętać rzeczy, o których gospodarz już dawno zapomniał – twierdzi. Maciek dodaje też, że ma kontrolę nad pewnymi aspektami podświadomości Grega. Przyznaje jednak, że nie jest pewien swego istnienia. – Nie wiem, może jestem tylko błędem w mózgu Grega – stwierdza.
Badania przeprowadzone nad "tulpomanserami" wykazują, że po powstaniu tulp ich nastrój gwałtownie się poprawia. Wiele osób czuje się pewniejsze siebie, szczęśliwsze, bardziej spełnione. – Dzięki Maćkowi mam motywację, to mój przyjaciela, który jest przy mnie i zawsze mnie wspiera – twierdzi Greg.
Tworzenie tulpy może trwać latami. Na początku "twórca" musi wyobrazić sobie krainę, w której będzie mógł przebywać ze swoim przyjacielem. Po pierwszym spotkaniu w tej krainie gospodarz może już zacząć odczuwać obecność tulpy w mózgu.
– Zdarza się, że możesz odczuwać coś w rodzaju ciśnienia w czaszce – tłumaczy Greg. – Im dłużej rozmawiasz ze swoim przyjacielem, im więcej czasu z nim spędzasz, tym bardziej widoczny się on staje.
Goście w moim ciele
W czasie rozmowy Greg wprowadza mnie w coraz bardziej złożone kwestie związane ze światem tulp. Twierdzi na przykład, że jeśli tylko poświęcić wystarczająco dużo czasu, gospodarz może stworzyć realistyczną halucynację, która będzie żyć razem z nim.Z drugiej strony podkreśla, że czasami tulpy powstają, nawet jeśli gospodarz nie zwerbalizuje potrzeby jej kreacji. – Określa się to mianem "walk in", ponieważ tulpa wchodzi do twojego życia nieproszona – dodaje.
Po powstaniu tulpy gospodarz czasami może przekazać stery swojemu wirtualnemu przyjacielowi. Jednak w przeciwieństwie do osób chorych psychicznie, gospodarz zawsze może bez problemu odzyskać tę kontrolę. Zdarzają się jednak sytuacje, w których staje się to trudne.
– Najczęściej wynika to z błędów popełnianych przez gospodarzy – tłumaczy Greg i dodaje, że chociaż można pozbyć się osoby, która gości w twoim ciele, konsekwencje jej czynów nie znikną.
Pytam Grega, czy zdarzyło mu się uprawiać seks ze swoimi tulpami, wyznaje, że jest aseksualny, ale Emma i Maciek nie są.
– Sytuacje, w których gospodarz tworzy tulpę, bo chce mieć zabawkę seksualną, nie jest mile widziany w społeczności osób interesujących się tym zagadnieniem – wyjaśnia.
Maciek dodaje natomiast, że większość osób tworzących tulpy to faceci, a wiadomo, jacy oni są.
Maciek istnieje już prawie 6 lat, Emma niewiele krócej. Pytam Grega, czy planuje kolejnych przyjaciół. Przyznaje, że zastanawia się czasami nad powiększeniem rodziny. – Przyjdzie pewnie taki czas. Na razie jestem szczęśliwy z tego, co mam.
Ta historia wydaje się wam niecodzienna? Mnie też. Grega można uznać za dziwnego, ale jeśli twierdzi, że jest szczęśliwym człowiekiem, to chyba trzeba mu zazdrościć.