Etyczna pornografia: ta aplikacja wywraca do góry nogami pornobiznes na całym świecie

Kacper Peresada
Pornografia dawno przestała być tematem tabu. Młodzi ludzie nie wstydzą się swojej seksualności, a pracownicy seksualni nie uważają, że powinni ukrywać to, w jaki sposób zarabiają na życie. Dzięki nowoczesnym technologiom mogą zarabiać w sposób bardziej sprawiedliwy niż dotąd.
Aplikacja OnlyFans pozwala na dostęp do filmów czy zdjęć udostępnianych przez osoby korzystające z tej apki w zamian za coś płatność, którą można porównać do abonamentu. Fot: Charles Deluvio/Unsplash
Widać to zarówno na stronach z kamerkami, jak i w serwisach pornograficznych – treści tworzone przez użytkowników przyciągają więcej fanów od produkcji kręconych przez gwiazdy porno.

Jednak najnowszą gwiazdą świata porno jest aplikacja, która pozwala fanom poczuć się wyjątkowo, a aktorom i aktorkom zarabiać inaczej niż dotychczas, bardziej sprawiedliwie dzieląc zyski. To OnlyFans, apka, dzięki której użytkownicy mogą oferować fanom dostęp do zdjęć i filmów w zamian za miesięczną opłatę.

Tylko dla twoich oczu

Historia aplikacji OnlyFans sięga 2016 roku. Wtedy pracownicy seksualni i aktorzy porno zaczęli masowo rezygnować z takich platform jak Instagram, Patreon czy Tumblr w związku niechęcią, z jaką patrzono tam na nagość.


OnlyFans nigdy nie ograniczało użytkowników w tym zakresie, a do tego oferowało wygodny, ukryty za paywallem, sposób komunikacji z fanami. Dzięki temu usługa szybko zaczęła zyskiwać użytkowników.

Czytaj też: "Mam szczęście, zarabiam". Pracowały jako tancerki, w czasach pandemii przerzuciły się na "kamerki"

Dla użytkowników znaczenie miało również to, że w przeciwieństwie do większości popularnych stron z kamerkami, OnlyFans zabiera jedynie 20% tego, co wpłacają oglądający. Dla porównania najpopularniejsza strona "kamerkowa" w Polsce bierze aż 40% wpłat użytkowników.

– Początkowo sprzedawałam zdjęcia na Snapchacie, ale wygodniej jest ogarniać wszystko w jednej apce – wyjaśnia mi Monika, która korzysta z tej aplikacji od roku. Co ważne, OnlyFans pomaga użytkownikom chronić ich zdjęcia czy filmy dzięki wprowadzeniu szeregu zabezpieczeń antypirackich.

– Wrzucanie filmików na inne strony kończy się najczęściej tym, że po godzinie zostaną skopiowane i udostępnione w innych serwisach – dodaje moja rozmówczyni. – W OnlyFans jest to niemal niemożliwe.

Dobrze wydane pieniądze

OnlyFans po prostu musiało powstać prędzej czy później, bo odpowiada na potrzeby bardzo wielu osób z pornobranży. – Wiele dziewczyn na TikToku czy Instagramie pokazuje tam dużo. Na OnlyFans mogą zaoferować więcej, tyle że za opłatą – dodaje Monika.

Fakt, że OnlyFans w trakcie pandemii przeszło do mainstreamu, nie powinien nikogo dziwić. Znudzeni i zamknięci w domach, ludzie szukali jakichś rozrywek.

– Wiele osób po prostu nie miało co zrobić z pieniędzmi. Nie wychodzili do knajp, nie chodzili na imprezy, siedzieli w domach, więc wydanie 50 złotych na to, aby dostać w zamian "osobiste" zdjęcia jakiejś dziewczyny mogło wydać się dobrą inwestycją – mówi Monika. Właśnie ten "osobisty" aspekt udostępnianych fotek ma znaczenie w przypadku OnlyFans.

Ludzie, którzy korzystają z OnlyFans, odczuwają coś w rodzaju więzi z osobą po drugiej stronie. – Nie muszą płacić kilkuset złotych za "1 na 1" w sieci – zaznacza moja rozmówczyni.

– Oczywiście nie wszyscy rozumieją, że zdjęcia nie zostały zrobione specjalnie dla nich, ale nie wyprowadzam ich z błędu. Jeśli mają się czuć wyjątkowo, bo dostali ode mnie nagą fotkę, to czemu miałabym pozbawiać ich tego poczucia? – mówi Monika.

Wszystko na sprzedaż

OnlyFans stało się na tyle popularne, że zaczęło przyciągać także celebrytów i gwiazdy, które najlepszy okres mają za sobą. Pracownicy seksualni korzystający z tej aplikacji, niechętnie patrzą na tego typu sytuacje. Uważają, że takie działania sprawiają, iż ludzie nie doceniają tego, jak wiele pracy trzeba włożyć, aby stworzyć treści, który inni zechcą oglądać, a do tego – zapłacić za nie.

– Wielu dziewczynom wydaje się, że jeśli zrobią sobie fotkę, to zaczną dzięki niej zarabiać tysiące złotych, a to nie takie proste – wyjaśnia Monika.

– Rok zajęło mi zbudowanie grona fanów, którzy chcą mnie oglądać i płacić za to. Kolejne sześć miesięcy spędziłam, ucząc się, jak robić zdjęcia i nagrywać filmiki, które będą się im podobać. W rozmowie ze mną Monika przyznaje, że to ciężka praca i chociaż jest bezpieczniejsza niż bycie tancerką czy eskortą, też niesie ze sobą ryzyko.

Musi liczyć się z tym, że użytkownicy będą próbowali znaleźć ją offline, że będą ją nachodzić. Dochodzi do tego ryzyko, że zdjęcia w przyszłości wypłyną negatywnie na jej karierę. – Zarabiam w ten sposób, żeby mieć na studia i jest to dobra praca – tłumaczy Monika.

Ma świadomość, że wiele osób może sobie zrobić krzywdę, lekkomyślnie udostępniając filmy i zdjęcia w OnlyFans. Z drugiej strony cieszy się, że powstała aplikacja, która pozwala w uczciwy sposób zarabiać na swoim ciele. – Dobrze, że w końcu odczarowujemy erotyzm i ludzie przestają udawać, że to coś złego i strasznego.