Syndrom "miłego gościa". Jak to jest być z facetem, przed którymi kobiety ostrzegają się w sieci?

Kacper Peresada
O syndromie “miłego gościa” mówi się od lat. Niestety, to zjawisko staje się coraz powszechniejsze. Kim jest "miły gość"? To typ gościa, który nie potrafi się powstrzymać i błyskawicznie rujnuje nawet najlepiej zapowiadający się związek. Najczęściej przyczyną są kompleksy i niskie poczucie wartości. Po takich partnerach kobiety długo dochodzą do siebie.
Fot: Luke Porter
O "milych gościach" najczęściej dyskutuje się w sieci, ale nietrudno znaleźć przykłady takiej postawy w "realu". – Kobiety wyczuwają, że coś jest z tobą nie tak – mówi mi Tomek. Kiedyś był "miłym gościem", ale się zmienił. – Nawet jeśli uda ci się je zabrać na randkę, namówienie na drugą często graniczy z cudem.

Tomek przypomina sobie moment, w którym połapał się, że coś jest z nim nie tak. Po pierwszym spotkaniu dziewczyna, z którą się spotykał, powiedziała, że nie ma ochoty na kolejną kolację.

Pamięta, że użył wszystkich argumentów, które miał w zanadrzu. Wyjaśnił jej między innymi, że jego zdaniem kobiety nigdy nie dają szansy "miłym facetom", że umawiają się jedynie z dupkami. O dziwo, to podziałało, Tomkowi udało się namówić swoją znajomą na drugą randkę.


– Spytała jednak, czy nie wolałbym umówić się z kimś, kto pójdzie ze mną na randkę bez przekonywania? – wspomina Tomek. Nie wiedział, co na to odpowiedzieć, ale przyznał jej rację i uznał, że musi popracować nad sobą.

Typowy "miły gość"

– Chodziłam z "miłym gościem" prawie trzy lata – opowiada mi Kasia. Wspomina, że początkowo traktował ją, jak królową. Wynosił na piedestał, kupował prezenty i spełniał wszystkie zachcianki, nawet te, o których nie mówiła głośno. – Dzięki niemu poczułam się pewna siebie.

Z czasem wszystko się zmieniło. – Nie podobało mu się to, jak dobrze się czułam sama ze sobą. – Zaczęły się wyzwiska i zazdrość. robił wszystko, aby odciąć mnie od mojego życia.

Gdy Kasia spotykała się z przyjaciółmi, jej partner urządzał sceny, zarzucał jej zdradę. Poczuła się odizolowana, osaczona, niepewna, a on to wykorzystywał, wmawiając jej, że nikt inny tak o nią nie zadba.

Czytaj też: ""Mój syn nie chciał z nikim rozmawiać, byłem w kropce...". Kim są incele i czemu nienawidzą kobiet?"

– Bał się, że połapię się, iż coś jest z nim nie tak, dlatego próbował mnie stłamsić – opowiada moja rozmówczyni. Miała poczucie, że to mu się udało. Bała się go rzucić, chociaż często chodziła spać zapłakana i nie mogła znieść myśli o kolejnym dniu spędzonym razem.

– W końcu udało mi się z nim zerwać, ale to nie powstrzymało jego ataków na mnie – opowiada. Jej były starał się przekonać ich wspólnych znajomych, że Kasia była osobą bez serca i nie nie umiała docenić tego, jak miłym był facetem, więc postanowiła szukać przystojnego dupka.

– Najgorsze w tym było, jak szybko przeszedł od bycia miłym, do bycia takim typowym internetowym "miłym gościem" – mówi Kasia. Nadal nie rozumie, co właściwie zaszło. Jakim cudem ten wspaniały facet, który był odpowiedzialny za jej rosnące poczucie wartości, nagle stwierdził, że nie może pozwolić jej na to, by była szczęśliwa?

– Bał się, że jeśli będę pewna siebie, nie będę go potrzebowała. A to nie była prawda, było mi z nim dobrze. Do czasu, gdy mu odbiło – kończy Kasia.

"Ja płacę za obiad, ty się rozbierasz"

– Przekonał mnie dopiero po 2 miesiącach – przyznaje Anna. Zgodziła się na randkę, chociaż nie była przekonana do tego pomysłu, ale po kilku nieudanych związkach stwierdziła, że najwyższy czas, aby spróbować czegoś innego.

Pierwszy szok przeżyła, gdy weszli do restauracji. – Kelnerka spytała o to, dla ilu osób potrzebujemy stolika. Odpowiedziałam, że dla dwóch, a wtedy on się obraził. Stwierdził, że rolą mężczyzny jest odpowiadać na takie pytania i w ten sposób go publicznie upokorzyłam – mówi Anna.

Wychowywała się z trójką braci, więc była przekonana, że to jakiś żart jej nowego znajomego, ale po paru minutach miała dość, wstała od stolika, wyszła z knajpy, a potem zablokowała w telefonie jego numer.

– Gdy kelnerka podeszła odebrać zamówienie, powiedziałam, co chcę, a wtedy on spojrzał na mnie, jakbym wbiła mu nóż w plecy – wspomina Anna.

Następnie wyjaśnił jej, że powinni najpierw wspólnie przedyskutować to, na co ona ma ochotę, a następnie to on miał podjąć decyzję, co zjedzą i zakomunikować to kelnerce.

– Wtedy połapałam się, że coś jest z nim nie tak i po prostu wyszłam – mówi. Jej niedoszły partner uważał, że próbuje być szarmancki i zachowuje się, jak prawdziwy mężczyzna.

– Tymczasem był palantem, który chciał mieć kontrolę nade mną.

Rycerscy mizogini

– Bycie "miłym facetem" oznacza tak naprawdę bycie "rycerskim" w miejscach publicznych i obrzydliwie mizoginistycznym w życiu prywatnym – twierdzi Aneta, kolejna z moich rozmówczyń, które miały okazję zobaczyć "miłego gościa" w akcji.

Według niej tego typu osoby patrzą na kobiety jak na zwierzęta. Myślą, że kobiecie trzeba dać jakąś przekąskę, a wtedy one pokażą jakąś sztuczkę. Jeśli nie robią sztuczki, trzeba je ukarać. Dla "miłych gości" to rodzaj tresury – kwiaty, prezenty, kolacje, wszystko jest kalkulowane pod to, co można otrzymać w zamian.

– Nie chce zabrzmieć, jak suka, ale najbardziej dziwiło mnie w moim związku, że on zachowywał się, jakby dał mi szansę w życiu – mówi Aneta.

Jej były próbował ją przekonać do randkowania przez kilka miesięcy. Gdy w końcu się zgodziła, jego rycerskość stała się nie do zniesienia. – Nie traktował mnie jak partnerkę, ale jak "królową". Nie zwracał uwagi na moje potrzeby, interesowało go, co według niego powinnam chcieć.

Aneta przyznaje, że nie połapała się od razu w tym, jak przedmiotowo traktuje ją jej partner. – Dostajesz prezenty, otwiera ci drzwi, pomaga na każdym kroku, ale gdy chociaż raz zareagujesz w sposób, który pokazuje twoją niezależność, odbija mu. – Dopiero z czasem zrozumiałam, że ten facet zachowywał się, jakby przeczytał za dużo książek o gentlemanach, ale tak naprawdę nigdy nie zrozumiał, że najważniejsze w życiu jest docenienie drugiej osoby – mówi Aneta.

Przyznaje też w rozmowie ze mną, że nigdy więcej nie próbowała dać komuś szansy. Wie, że być może straciła przez to szansę na dobry związek, ale do dzisiaj pamięta wszystkie zarzuty, których musiała słuchać, gdy na przykład nie chciała robić dokładnie tego, co zaplanował jej "miły" partner.

Randka ze sztuczną inteligencją

Tomek po swojej randce zdecydował się, że zrobi sobie przerwę. Chciał popracować nad sobą, zrezygnował z oczekiwań w stosunku do związków i chciał znaleźć kogoś, kto naprawdę będzie chciał z nim być.

Zamiast myśleć o każdej kobiecie, która zna, jako potencjalnej partnerce, zaczął je postrzegać po prostu jako znajome. – Przestałem szukać sposobów na zaciągnięcie ich do łóżka, po prostu cieszyłem się z ich obecności – mówi.

Kilka miesięcy później poznał swoją obecną żonę. Mają 4-letnią córkę. Przyznaje, że czasami dalej musi walczyć ze sobą, bo jego kompleksy dają o sobie znać, ale jest szczęśliwy i chce, aby kobieta, którą kocha, była również szczęśliwa. Nie dlatego, że on jej coś dał i był dla niej miły, ale dlatego, że czuje się spełniona i wolna w związku opartym na zaufaniu i miłości.

- Moje małżeństwo właśnie takie jest. W poprzednich związkach robiłem projekcje moich oczekiwań na kobiety i uważałem, że poprzez prezenty jestem w stanie je uformować na idealną partnerkę – mówi.

– Tymczasem wystarczyło słuchać, doceniać i zrozumieć, że druga strona powinna być sobą. Inaczej równie dobrze mógłbym być w związku ze sztuczną inteligencją – dodaje Tomek.