Szachy wracają w wielkim stylu: dzieciaki chcą w nie grać. Wszystko za sprawą Twitcha i Youtube'a

Kacper Peresada
W każdej szkole, do której chodziłem, było kółko szachowe. Ta gra od setek lat łączy starszych i młodszych zafascynowanych pełną emocji rozgrywką na planszy. W ostatnich latach świat szachów przestał być tak ekscytujący, jak choćby 30 lat temu. Na szczęście to się właśnie zmienia.
Fot: Mitchell Johnson/Unsplash
Wielu rodziców nadal patrzy na szachy jak na rozrywkę "wysoką". W końcu przesuwanie pionków i figur na planszy to nie to samo, co strzelanie do przeciwników w grze komputerowej.

Szachiści jednak starają się iść z duchem czasów, dlatego wielu najlepszych graczy nie siedzi jedynie w domach, analizując taktykę i przebieg słynnych turniejów. Zamiast tego pokazują swoje umiejętności w popularnych serwisach do streamowania, takich jak Twitch.

W pewnym sensie szachy stały się, zwłaszcza w ostatnich miesiącach, esportem. Gracze codziennie stają w szranki i próbują zmusić przeciwnika do poddania partii.

Od 2016 roku czas spędzony przez użytkowników serwisu Twitch na oglądaniu szachów wzrósł 500 razy. Gracze nie żyją jedynie z wygranych na zawodach, ale także z wpłat subskrybentów. Wielu fanów ogląda szachy na Twitchu niemal nałogowo. Próbują przy okazji podnosić swoje umiejętności.

Czytaj też: Dobry w piłkę nożną, lepszy w "Fortnite'a". Rodzice zapisują dzieci na treningi gier komputerowych

W rozmowie z NBC News, wiceprezydent Twitcha, Justin Dellario, wyjawił, że żadna inna gra, nie może pochwalić podobnym wzrostem zainteresowania, jak szachy. Po raz kolejny łączą one 50-letnich starych wyjadaczy z dzieciakami zafascynowanymi królewską grą.

Demokratyczne szachy

Momentem przełomowym dla szachów w sieci było wejście na rynek online’owy Arcymistrza Erica Hansena, który zdecydował się rozpocząć swoją przygodę ze streamingiem w 2015 roku.

Był jedną z pierwszych znaczących figur tego sportu, które zdecydowały się pokazać swoje umiejętności fanom w internecie. Podczas swoich live'ów rozgrywał partie, tłumacząc kolejne posunięcia, rozmawiał też z fanami i szybko zdobył sympatię fanów.

Ze względu na rosnącą popularność Hansen stworzył firmy Chessbrah. Zaprosił do niej innych mistrzów, teraz może pochwalić się imponującą liczbą 100,000 followersów na Twitchu. Ma też popularny kanał na Youtubie oraz prężnie działający dział merchandisingu.

Sukces Hansena wywołał falę. Wielu graczy, na różnym poziomie zaawansowania, zdecydowało się spróbować swoich sił w świecie streamingu.

Najnowszą gwiazdą szachowego internetu jest Hikaru Nakamura. Amerykanin, który w szczytowym momencie kariery był drugi w ranking najlepszych szachistów świata, spędza ostatnio całe dnie na Twitchu i wykorzystuje to narzędzie do granic możliwości.

Początkowo jego streamy opierały się na rozgrywaniu partii z innymi graczami, jednak Hikaru szybko zmienił swoje podejście. Zamiast próbować trafiać do ludzi, których i tak ciągnęło do szachów, postanowił zapraszać do rozgrywek popularnych streamerów, którzy o tej grze nie mieli pojęcia.

Najlepszym przykładem takiej współpracy jest XQC. To profesjonalny gracz w "Overwatcha", ale jest też prawdopodobnie jednym z najgorszych graczy szachowych, jakich zobaczycie w życiu.
Hikaru zrozumiał jednak, że aby popularyzować szachy, nie warto skupiać się jedynie na genialnych graczach. Trzeba raczej pokazać, że nawet nie mając żadnych umiejętności, można czerpać radość z gry.

Liczy się osobowość

Podejście Amerykanina nie odpowiada wszystkim szachistom. Tym, którzy od lat streamują na Twitchu, nie podoba się, że to XQC jest obecnie najpopularniejszym streamerem szachowym w tym serwisie.

Hikaru wyjaśnia, że jego działania na Twitchu mają na celu zwalczanie niepotrzebnego poczucia elitarności, które często jest obecne w świecie szachów.

- Zauważam, że ludzie, którzy oglądają mnie, tylko dlatego, że znają XQC, zostają ze mną na streamie, aby dowiedzieć się czegoś więcej o tej grze — mówił w jednym z nagrań na swoim kanale.

"Większość szachistów uznałoby naukę XQC za stratę czasu, ale dzięki temu jego fani zaczynają się interesować tą grą, więc moim zdaniem to świetna sprawa".

Ostatnio Magnus Carlsen (uważany za najlepszego szachistę XXI wieku) we współpracy z serwisem Chess24 zorganizował online’owy turniej szachowy, w którym pojawiły się największe gwiazdy tej dyscypliny. Hikaru doszedł do finału "Magnus Carlsen Invitational", ostatecznie przegrał 2,5:1,5 z Duńczykiem. W trakcie tego turnieju Nakamura po raz kolejny naraził się “środowisku”. Arcymistrz zdecydował się bowiem streamować swoje partie na Twitchu, mimo że były one też dostępne do obejrzenia na platformie należącej do Chess24. Według Carlsena i szefów Chess24 Hikaru ograniczał w ten sposób zasięgi ich strony.

Nakamura jednak nie przejął się tymi komentarzami. Wyjaśnił, że większość jego fanów, nie chce spędzać czasu na innych stronach niż Twitch i dzięki jego streamowi był w stanie zachęcić do szachów tysiące widzów.

Jego fani w stu procentach zgadzają się z nim i dodają jeszcze jedną rzecz: w świecie streamingu gry często schodzą na drugi plan. Najważniejsza jest osobowość człowieka, który decyduje się podzielić z ludźmi swoją pasją.

W wypadku Hikaru, nastolatki, którzy spędzają czas, patrząc, jak Tyler1 gra w "LoLa" albo Leh kosi ludzi w "Call of Duty", wolą obejrzeć i zrozumieć jedną z najstarszych gier na świecie i jest to coś godnego pochwały.

Nawet ja zdecydowałem się wrócić na Kurnik po 5 latach przerwy. W końcu szachy są wspaniałą grą, tylko łatwo o tym zapomnieć.

Dlatego, gdy następnym razem zobaczycie wasze dziecko oglądające streama, zaproponujcie, aby rzuciło okiem na szachy. Może się wkręci?