"Dzieci są takie same. To rodzicom odbiło". Nauczyciel z długim stażem mówi gorzko o nas, dorosłych

Kacper Peresada
Moim zdaniem uczniowie w Polsce nie zmienili się na gorsze. Za to rodzice są najgorsi w historii – mówi mi Michał, nauczyciel od niemal 30 lat. – Przestali nas słuchać, nie szanują nas.
fot. Taylor Wilcox / Unsplash
Michał wychował już bardzo wiele dzieci, ma doświadczenie i wiedzę. W edukacji pracuje od trzech dekad. W tym czasie polska szkoła pod wieloma względami przeszła rewolucję.

Co się zmieniło w samej edukacji? Z perspektywy Michała największą zmianą jest coraz bardziej wyraźna różnica między najlepszymi uczniami a najgorszymi. Te dwie grupy w tej chwili dzieli wręcz przepaść.

Ci, którzy nie rozumieją jakiegoś problemu, mogą poczytać o tym w sieci i dzięki temu uzupełniają swoją wiedzę. Nie muszą czekać na kolejne zajęcia, aby poprosić o wyjaśnienie niezrozumiałego fragmentu lekcji.


Internet to jednak zdaniem Michała, broń obosieczna, pozwala wielu nastolatkom oszukiwać i wykorzystywać sieć do kopiowania prac, co w ostatecznym rozrachunku spowalnia ich rozwój.

– Internet ma największy wpływ na to, jak dzieciaki przyswajają obecnie wiedzę. Nawet możliwość bycia w ciągłym kontakcie z osobami, z którymi się uczysz, pomaga w nauce. Youtube to dla wielu młodych ludzi kopalnia informacji. Wszystko zależy od motywacji.

– Ci, którzy są nastawieni na sukces, mogą osiągnąć wszystko. Ci, którzy olewają, wykorzystają internet do tego, aby nie robić zbyt dużo – stwierdza mój rozmówca.

Rodzice zapomnieli, że ludzi kształtują porażki

– W młodych ludziach widać lęk – przyznaje Michał. Nie pamięta z przeszłości okresu, w którym nastolatki tak bardzo martwiłyby się o swoją przyszłość.

– Moim zdaniem im się wydaje, że jeśli nie będą robili dostatecznie dużo, skończą jako bezdomni, a ich pracę przejmą roboty.

Pewne rzeczy z jego perspektywy się nie zmieniają. – Dzieciaki to cały czas dzieciaki – mówi Michał. W klasach, którymi się zajmował, zawsze byli ci "zdolni, ale leniwi", ci pracowici, a także ci niezbyt bystrzy.

To, co jego zdaniem zmieniło się na gorsze we współczesnej szkole, to rodzice. Bardzo wielu jest przekonanych o "wyjątkowości" swoich dzieci.

Nie chcę jakoś bardzo narzekać, ale moim zdaniem rodzicom w ostatnich latach trochę odbiło – przyznaje Michał.

Gdy zaczynał pracę w edukacji i zdarzały mu się rozmowy z rodzicami na temat problemów uczniów, mógł liczyć współpracę i zrozumienie. – Jeśli tłumaczyłem, że któreś dziecko nie pracuje pilnie na lekcjach, rodzice starali się o tym rozmawiać w domu.

To się zmieniło. – Nieraz zdarza się, że jakiś uczeń nie jest wystarczająco dobry, aby dostać świetną ocenę. Rodzice, zamiast zachęcać swoje dziecko do nauki, starają się podkopywać mój autorytet.

– Ludzie po prostu zapomnieli, że to porażki kształtują nas w największym stopniu – mówi Michał. Ma wrażenie, że porażka w ostatnich latach stała się czymś wstydliwym. – Nie mówię, że w szkole byłem wybitnym uczniem, ale gdyby nie fakt, że kilka razy musiałem poprawiać pały w liceum, pewnie nie odkryłbym bym w sobie miłości do nauczania.

Czytaj też: "Widzę, kto z uczniów gra w Fortnite'a" - nauczyciele o tym, jak naprawdę wygląda nauczanie zdalne

– Dzięki temu, że coś zawalasz i chcesz się poprawić, wkładasz w naukę więcej serca – tłumaczy. Tymczasem rodzice uważają, że ich dziecko powinno zostać natychmiast nagrodzone. – Czasami też nie rozumieją, że ich dziecko po prostu nie jest wyjątkowe.

Wielu dorosłych stara się planować ścieżkę kariery swojemu potomstwu. – Rdzice bywają czasem błędnie przekonani, że ich dziecko jest geniuszem matematycznym. Gdy staram się wyjaśniać, że sobie nie radzi z rachunkami, ale za to lubi historię, oburzają się, że nie dostrzegam potencjału ich dzieci.

– Nie mówię, że wszyscy nauczyciele są świetni, w tym, co robią. Wielu na pewno nie docenia uczniów, ale rodzice po prostu przestali nas słuchać. Nie szanują nas już.

Młodzi managerowie, którzy czekają na awans

W jego opinii nadopiekuńczość rodziców nie tylko wpływa na edukację dzieci, ale też na to, jak będzie wyglądać ich przyszłość. – Nastolatki są traktowane jak dzieci. Nie mają wolności, nie mogą decydować o sobie, więc przyzwyczajają się do życia w autorytarnym świecie.

– Gdy jako rodzic budujesz system, który opiera się na pewnych strukturach i regułach, to dzieci przyzwyczajają się do tego. Potem dorastają, ale nie umieją zerwać z byciem dzieckiem – tłumaczy Michał.

Według niego to prowadzi też do większych odchyłów u młodzieży. – Jeśli cały czas jesteś zamknięty w domu i skupiony na nauce, gdy w końcu dobierzesz się z kolegami do butelki wódki, nie wypijesz kilku drinków, tylko upijesz się jak świnia.

Dzieci są "profesjonalne", nie znajduję lepszego określenia. To wina rodziców. To przez nich mam wrażenie, że uczę młodych managerów, którzy czekają na awans.

Każda generacja uwielbia narzekać na młodzież. Czasem chodzi o to, jakiej muzyki słuchają, czasem o to, jak się ubierają, albo że non stop siedzą z nosem w telefonach.

Prawda jest taka, że ludzie młodzi będą zawsze tacy sami – młodzi. To od rodziców zależy, czy gdy w końcu dorosną, będziemy mogli być z nich dumni.