Czego uczą się polskie dzieci w czasie kwarantanny? Te trzy inicjatywy z sieci musicie poznać
Do obowiązków rodziców, oprócz tych, które znamy na pamięć, doszły nowe. Zostaliśmy nauczycielami, osobami odpowiedzialnymi w stu procentach za edukację naszych dzieci. Edukujemy od poniedziałku do piątku. Wszyscy szukamy sposobu na to, jak to robić lepiej, bo na samym Librusie daleko nie zajedziemy.
Okazuje się, że to nie takie proste, w internecie wprawdzie można znaleźć wszystko, ale rzeczy wartościowe — nie tak wcale łatwo. Wybraliśmy dla was trzy fajne inicjatywy, które bez obaw możecie pokazać swoim dzieciom. Dzięki nim nauczą się czegoś nowego, a przy okazji będą miały dobrą zabawę. Kto wie, może wy też?
NIEferie
To źródła naukowe, filmy edukacyjne, instytucje kultury z ofertą on-line. Część tych materiałów to baza, którą twórcy obu serwisów stworzyli przez lata, ale udostępniają też to, co robią inni.
Piszą o sobie tak: „Dwa popularne blogi: naukowa "Crazy Nauka" i edukacyjne "Juniorowo". Czworo przyjaciół i rodziców. Jedno wyzwanie. Wspólna odpowiedzialność. To właśnie przepis na NIEferie.”
– Jesteśmy przyjaciółmi od wielu lat. Mamy dzieci w tym samym wieku. Wyznajemy te same wartości – mówią twórcy tego projektu.
– Kiedy ogłoszono, że lekcje w szkole naszych dzieci są zawieszone, spotkaliśmy się, żeby porozmawiać, jak zarządzić tą sytuacją. Ale też o tym, jakie mamy zasoby i co możemy zrobić dla innych.
– Po kilku godzinach mieliśmy nazwę NIEferie, stronę internetową, fanpage na Facebooku i listę pomysłów na kontent… jesteśmy przekonani, że rzetelna naukowa wiedza o faktach, sprawdzone metody dydaktyki i wychowania to to, co może pomóc uporządkować nową i zaskakującą dla dzieci i rodziców rzeczywistość kwarantanny. Nie potrafimy siedzieć z założonymi rękami.
Czytaj też: 7 książek o zarazach, które powinniście przeczytać siedząc w domu z powodu koronawirusa
Twórcy projektu NIEferie skupiają się na treściach i pomysłach, które zainteresują dzieci i młodzież w wieku szkolnym od pierwszaka do maturzysty — oraz ich rodziców.
– Nie zastępujemy szkoły! Można powiedzieć, że ją twórczo uzupełniamy. Nasza rola to pomagać właśnie w nieformalnym, ale stałym, rzetelnym i opartym o aktualną wiedzę rozwoju.
– Chcemy, żeby czas w domu był okazją do poszerzania horyzontów i zdobywania przydatnych kompetencji, do rozwijania zainteresowań, szukania nowych pasji, odkrywania świata w sposób inny niż w szkole.
– Skupiamy się na tym, czym bezpiecznie mogą zajmować się dzieci w czasie, gdy inni domownicy są zajęci, i na tym, co można robić wspólnie z dziećmi i młodzieżą.
Wieczorynki
Fot. Agata Romaniuk
Skąd pomysł na wieczorynki? Agata jest mamą dwóch synów. Sprawuje ze swoim mężem opiekę naprzemienną. Z tęsknoty za chłopcami pojawił się u niej pomysł, by opowiadać im bajki przez ekran komputera. Założyła konto, opowiedziała też o swoim pomyśle znajomym. Małych widzów zaczęło szybko przybywać.
– To miała być jednorazowa rzecz, a potem ludzie zapraszali ludzi i teraz moje bajki ogląda na żywo nawet 1000 osób – mówi Agata.
Romaniuk tworzy swoje opowieści zgodnie z zamówieniami dzieci z komentarzy pod bajką. O czym opowiada?
– Z ostatnich to była bajka o kocie, który boi się ogórka. Miałam opowieść o pandzie, która ma czkawkę — wylicza Agata.
W każdy odcinku stara się przekazać ważne treści o tolerancji i sprawiedliwości. Jak na przykład w bajce o koniku, który miał krótszą jedną nóżkę i nie mógł brać udziału w wyścigach.
– Albo o hipciu, który się odchudzał, ale nie umiał jeździć na rowerze, a nauka pilatesu przez żyrafę okazała się porażką. W końcu nosorożec pomógł mu zrozumieć, że jest piękny, jaki jest – opowiada Agata.
– Dostaję dużo pozytywnych odpowiedzi od rodziców, którzy cieszą się, że ich dzieci nie oglądają kolejnej kreskówki. W dodatku dużo pozytywnych emocji wnosi to, że pozdrawiam dzieciaki na żywo albo nazywam ich imionami bohaterów – mówi Agata.
Otwarte zasoby
– Kiedyś zbierałem materiały z podziałem na przedmioty, ale w przypadku zasobów internetowych to ma coraz mniejszy sens – mówi Kamil Śliwowski, dyrektor programu edukacyjnego Centralnego Domu Technologii, który prowadzi tego bloga.
– Jeśli odpalimy przykładowo stronę czy aplikację Google Art&Culture czy dowolną bibliotekę cyfrową to dziecko, rodzic i nauczyciele różnych przedmiotów znajdą to różne inspiracje dla siebie. Od poszukiwania matematycznych wzorów na obrazach, uczenia się historii poprzez poszukiwanie prawdziwych postaci w dokumentach czy po prostu inspirację do kreatywnych zabaw jak na przykład przerabianie obrazu na kolorowankę – tłumaczy.
Kamil od 12 lat zajmuje się edukacją, szkoleniami i warsztatami, na których uczy wykorzystywania zasobów sieci.
– Zawsze uczyłem się sporo z sieci, z tego, co dostępne, oraz od innych edukatorów i edukatorek, którzy dzielą się wiedzą, czy to na blogach czy YouTubie. Uważam, że w ten sposób nie tylko każdy ma możliwość doskonalić siebie – mówi.